-
... i jeszcze jedno. Pamietaj, że odchudzasz się dla siebie. Jeżeli nie sprawia Ci przyjemności to, lub czujesz się gorzej niż przed dietą RZUĆ JĄ... Po co masz się męczyć całe życie?
-
Migotko, ja wiem, że czasem jest ciężko, naprawdę Cię rozumiem.
Widzisz, to wszystko jest takie skomplikowane. Odchudzamy się po coś. Czasem żeby lepiej się czuć, ze względów zdrowotnych, czasem dlatego, że nie podoba nam się nasze ciało (ale pamiętaj, że jest mnóstwo kobiet, które nawet kiedy ważą 45 kg czują się źle...), czasem dlatego, żeby podobać się innym, a tym samym żeby lepiej się poczuć...
Rozumiem, że jesteś rozdarta, nie wiesz co robić... Może teraz połóż się do łóżka, włącz ulubioną muzykę i zaśnij... Jutro wstanie nowy dzień, chcąc nie chcąc Twoje nastawienie trochę się zmieni i będziesz mogła z pewnym dystansem spojrzeć na dizsiejszy dzień.
Zastanów się, co jest dla Ciebie dobre, czego pragniesz, jakie są Twoje marzenia. A później na liście marzeń trzeba będzie umiejscowić wymarzoną wagę. Będzie na początku, po środku listy, na końcu?
Już taka natura, ciągle do czegoś dążymy, czegoś chcemy...
Przejrzyj się w lustrze, zastanów się, czy się sobie podobasz...
Nie katuj się na siłę, jeśli nie jesteś pewna słuszności swoich działań...
Życzę Ci wiele siły.
-
wzrostu 168cm moze teraz 160cm nie wiem dokladnie ale cos kolo tego...nie jestem szczupla o to sie martwic nie musisz bo mam w pasie 83cm w biodrach chyba 98cm w udzie 57cm...
a co do mojej mamy to od poczatku mowi ze juz dosyc ograniczylam diete-jem wiecej...
i tu wlasnie pojawia sie podstawowe pytanie : czy mam sie meczyc cale zycie?
oczywiscie sa momenty ze czuje sie dzieki temu ze schudlam super-gdy widze ze ciuchy sa na mnie luzniejsze,moge kupic mniejszy rozmiar, mam ta satysfakcje...
nie czuje sie gorzej fizycznie niz przed dieta tylko meczy mnie to ze caly czas musze uwazac na to,co jem...
mysle ze podstawa tego mojego "pociagu" do jedzenia jest to ze chcialabym "zajesc" samotnosc brak akceptacji, falszywe kolezanki, wygorowane ambicje i w tym tkwi moj problem...
juz mi lepiej,lepiej niz przed chwila...chce spelnic swoje oczekiwania... jakos tak w styczniu postanowilam ze do czerwca bede wazyc 62kg-dotrzymam slowa i udowodnie sobie ze potrafie a potem zobacze jak to bedzie...
ciekawa jestem ile naprawde w moim zyciu sie przez to zmieni...chyba nie tyle ile sadzilam...
teraz juz wiem ze nie mozna sie odchudzac za wszelka cene...
-
dziekuje dziewczyny :* sila mi sie przyda...moze jutro spojrze na wszystko z innej perspektywy...lecz ile razy mozna pokladac nadzieje w nowym dniu?
jeszcze tylko 2 miesiace do wakacji...musze przetrwac ten czas...potem moze byc tylko lepiej musze nauczyc sie byc szczesliwa...
-
Szczęście, Migotko, powinno tkwić w nas samych... I naprawdę nie będzie tak, że jeśli schudniemy, to będziemy czuły się szczęśliwsze. Będziemy się czuły niewątpliwie lżejsze
Niech to nie będzie dla Ciebie męką, postaraj się tak na to nie patrzeć.
A poza tym, jeśli nie jemy pewnych produktów przez pewien czas, to kiedy już się na nie skusimy, czerpiemy z jedzenia ich o wiele większą przyjemność od tych, którzy żywią się nimi na codzień
-
Tzn, że masz tyle wzrostu co ja Tylko jestes szczuplejsza T_T Bo ja w udzie mam cos ok66cm... Trzymaj się słonko ;*
-
Hej kochana :* widzę, że ostatnio jakieś słabsze dni miałaś. I dla Twojej mamusi też to nie było łatwe. Pamiętaj, że przede wszystkim musisz uważać na siebie, na swój organizm. Nie możesz być słaba i nie możesz jeść za mało. Jesteś jeszcze w młodym wieku i musisz mieć siłę i energię na rozwijanie się i na naukę. A napady na słodycze ma każda z nas, to normalne trzymam kciuki za Ciebie i nie każ nam się więcej martwić i mamusi też.
-
trzymaj się migotko;* nie poddawaj się:)
troche się może zmienic jak schudniemy ale napewno nie za wiele... może nabierzemy przez to troche pewnosci siebie:D ja na to licze. buźka;*
i chce miec mniejszy rozmiar spodni:D:D
-
dziewczyny dziekuje wam ze jestescie ze mna :* ostatnio naprawde mam gorsze dni...
i to nie tylko jesli chodzi o diete...problemy w domu,i choc nie dotycza bezposrednio mnie przekladaja sie chyba na reszte mojego zycia...
dzisiaj na polskim pisalismy sprawdzian tzn mielismy napisac rozprawke na lekcji na ocene...ostatnio mialam najlepsza rozprawke w klasie a dzisiaj z trudem napisalam kilka zdan... do tego bezsensownych...staram sie nie martwic tymi domowymi problemami ale chyba podswiadomie caly czas o tym mysle... i przez to nie moge sie skupic... nie zebym sie nad soba uzalala bo wiem ze moja mama bardziej na tym cierpi... ale ciezko mi..
"szczescie jest w nas"-racja tylko trzeba umiec je odnalezc i wlasnie tego musze sie nauczyc
mialyscie racje z tym ze dzisiaj spojrze na wszystko troche inaczej... ale tylko troche
wczoraj nie skusilam sie na slodycze....to taka moja mala wygrana ale wypilam mala butelke jakiegos tam soku przecierowego (wcale dobry nie byl )
a dzisiaj:
sniadanie
jogobella light+miseczka platkow fitness=ok.180kcal
2snadanie
2kromki grahama+trojkacik sra topionego light=ok.220kcal
obiad
warzywa zasmazane z jajkiem(duuuza porcja ok.350g ale chyba troche za slone zrobilam... ) =ok.320kcal
wiecie moze ile moze miec kcal taka kawa na zimno w proszku z krugera amaretto albo straciatella?
-
oj neistety nmei wiem, ile moze miec kcal :P
ladnie Ci idzie. Ty jestes w gim jeszcze?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki