Migosia ty nasza kochana nie radze dużo pić wody :P bo mnie brzuch potem boli :P ale troche to nie ma problemu
Migosia ty nasza kochana nie radze dużo pić wody :P bo mnie brzuch potem boli :P ale troche to nie ma problemu
lipiec 2008 84,7 luty 2009 68,8 marzec 72 16 kwiecień 69,9 14 sierpnia 77kg 16 sierpnia 75,4kg
W poszukiwaniu samej siebie... - Strona 251 - Grupy Wsparcia Dieta.pl
Nie wypilam ani grama wody bo mi sie mineralna niegazowana skonczyla pilam zielona i czerwona herbatke i zulam gume bez cukru
i musze sie pochwalic ze nie zlamalam diety nawet wytrzymalam gdy rodzinka na moich oczach wsuwala milke
tylko absu dzis nie robilam...po 2 minutach mi sie odechcialo a jeszcze filmik sie zacinal
c.s
kolacja
1.5 małej grahamki + trojkacik sera topionego+1/4 serka turek figura
razem ok. 975kcal nie liczac salatki z obiadu ale mysle ze limit 1200 zachowany...
humor mi sie jednak nie poprawil ożesz...poczekam do jutra...zważe sie i zobacze 64kg i to bedzie znaczyc ze przez ten tydzien nie schudlam ani grama a sie tak staralam...
Oj przeciez wiesz ze czasem waga stoi Tylko po to by potem ruuuuuuunąc w dół
*Martusia <3
tusiayo wiem wiem...tylko czasami musze troche pozrzędzić
ale na wadze zobaczylam dzisiaj 63.5 kg wiec nie bylo tak zle jak myslalam mam nadzieje ze dobrze sie zwazylam i to nie moja wyobraznia
poczatek dzisiejszego jedzonka:
sniadanie:
2 kromki grahama z plasterkiem sera zoltego (chyba edamski) + poł korniszona=ok.220kcal
psia pogoda dzisiaj u mnie...najchetniej bym poszla spac...
U mnie to samo.. dlatego postanowiłam zainwestować w stepper
hmm...stepper...mi by sie nie chcialo
c.d:
jablko=75kcal
a co bedzie z obiadem? bedzie porazka
bo mama robi roladki wieprzowe z serem w sosie i nie ma takiej opcji zebym zjadla cos innego przynajmniej rosol sobie odpuszcze...choc taki pyszniutki i zjem 2male ziemniaczki bez masla
abs zrobilam ale filmik mi sie zepsul i nie wiem czy dobrze to robilam
Oj ni eprzejmuj się obiadem Musisz zjeść coś pożywnego przecież, nie?
* Martusia <3
no wiec:
obiad:
2 male ziemniaki+ roladka wieprzowa (sera wogole nie bylo czuc ) + salatka z cukini (marynowana)= nie mam pojecia myslcie ze ile?? 450kcal? 500kcal?
alez mi sie nic nie chce... uczyc ani nic a co dopiero cwiczyc ale jutro mam drugi w-f to nadrobie moje lenistwo <nienawidze w-fu >
znowu mam napad i wielka ochote na slodycze nie wiem co mam robic...mama dzisiaj sie poplakala i powiedziala ze sie o mnie martwi a przeciez ja nic zlego sobie nie robie...czy ona mysli ze mi tak latwo jest byc na diecie? nawet nie wie ze kazda chwila to walka ze soba zeby nie zjesc slodyczy zeby nie zjesc za duzo...
dostalam milke od taty i dwa grzeskii... do tego mam jeszcze czekolade "lekka"... i znow odplyw sil
c.d
podwieczorek:
serek homogenizowany+kawa na zimno =ok.210kcal
kolacja:
2kromki grahama+polowa serka turek figura+jablko=ok.300kcal
czyli wg moich obliczen juz ponad 1200 kcal dzisiaj
zle mi
najchetniej bym zjadla cala ta czekolade
sama juz nie wiem co mam myslec o tej diecie... mama mi powtarza ze schudlam juz duzo i ze wystarczy, do tego te problemy z miesiaczka...wiem ze okres nie wroci po 2dniach "normalnego" jedzenia... tak mi ciezko...wiem ze chcialabym byc szczupla i brakuje mi do tego jeszcze tylko 5kilo...ale z drugiej strony musze przyznac ze gdy bylam grubsza bylam szczesliwsza...a moze tylko mi sie tak wydaje...wtedy z siostra kupowalysmy nasze ulubione chetosy i sie nimi najadalysmy,potem robilysmy spaghetii a potem szlysmy na lody... caly czas sie smialysmy i gadalysmy o niczym albo mowilysmy ze smiechem:" hehe no dietka " waga przeszkadzala mi czesto lecz dobre jedzonko mi to rekompensowalo...teraz lzy naplywaja mi do oczu...nie wiem czemu piszac to-płacze... przeciez powinnam sie cieszyc ze schudlam,byc z siebie dumna...ale nie jestem... podswiadomie nadal jestem wielkim grubasem i szybko sie tej opini nie pozbede... trace wiare gdy kolezanki mimo tego ze schudlam traktuja mnie jako "wiekszy okaz" przy kazdej okazji...sama nadal czuje sie gruba i gdy patrze w lustro-nadal jestem
moze szkola tez jest powodem tych moich zalaman...za duzo tam stresu i ciaglego strachu zeby sie nie zbłaźnić... za dużo oceniania po pozorach...za wiele niesprawiedliwosci...
wiem ze musze byc silna ale juz coraz mniej daje rady temu wszystkiemu... moze powinnam nauczyc sie wyrozumialosci do samej siebie... moze za bardzo przejmuje sie utartymi opiniami...moze nie tedy droga...
wybaczcie ze tutaj wylewam swoje zale ale pisanie tego w pamietniku nic mi nie daje... moze ktos powinien ujrzec skrawek moich mysli i zobaczyc to wszystko od innej strony...
mozecie pomyslec ze to przeciez forum o diecie i nie powinnam sie tak tu roztkliwiac ale wbrew pozorom dieta nieuchronnie lączy sie z cala reszta naszego zycia...cos ja powoduje... i zadko jest to tylko kaprys....
dzisiaj jest europejski dzien bez diety bo ok. 5% europejskich kobiet cierpi na anoreksje... to tez daje do myslenia... za duzo mysle...
Oj Migotko... Jezeli Twoja mama mówi ze dosyc to ogranicz diete... Rozumiem, że chcesz być szczupła... Ale nie wolno przesadzać.. Zaczynam się o Ciebie Martwic... Ale trudno tez ocenić mi czy nadal powinnas sie odchudzac czy juz dosyc. Nie wyczytałam tego nigdzie.. ile masz wzrostu?
Zakładki