-
Bierz się w garść! A karnet na basen to świetny pomysł, naprawdę.
Skoro waga drgnęła, to wszystko jest dobrze. Trzymam kciuki!
-
Dziękuję
Zjadłam obiadek, wypiłam kawkę... może jeszcze potem jakąś śliwkę, a co
Macie jeszcze jakiś pomysł: jak ćwiczyć, żeby się za szybko nie znudzić? I nie wydać kasy, siłownia itp. odpada...
-
Ja polecam rowerek stacjonarny, bieganie albo w domku 8-minutówki.
-
Rowerka stacjonarnego nie mam... ale biegam, owszem. I ośmiominutówki też ćwiczę.I jeszcze zestawy pilates ściągnęłam sobie: na brzuch i na pupę, tak na zmianę robię.
A z aktualnych gazetowych dodatkow z cwiczeniami - mozecie cos polecic?
-
Za wczorajszy wieczór należyu mi się ochrzan. Byłam u kumpeli na pizzy wegańskiej. No niby nie zjadłam jej jakoś strasznie dużo, ale jeszcze potem siedziałam i pogryzałam oirzeszki i morele... o 22.00 No po prostu można mi w łeb dać za to!
Po czymś takim wstaję rano a brzuch mi sterczy jakbym w piątym nmiesiącu była, no obrzydliwość Grrr! Macie wszelkie prawo mnie doprowadzić do pionu teraz.
Dziś: śniadanie - warzywka z jajkiem.
Za godzinkę (może trochę mniej...) będzie sałatka. Z makaronem razowym, bo musi starczyć na dłużej.
Głodna jestem już...
-
dwudziestka hejka) nie przejmuj sie tymi gzrszkami kazdemu sie zdarza grunt to sie nie poddawac i walczyc dalej
-
wpadłam sprawdzić co u Ciebie, ale widzę że nie najgorzej, małe grzeszki są niegroźne
trzymam kciuki za dalsze powodzenie
-
Dziś rano waga pokazała 62
Wczoraj poszłam na piwko i jednak się nie powstrzymałam, żeby go wypić... i wyjątkowo ekonomiczna byłam Przez to, że cały dzień zdążyłam zjeść tylko jakieś 650 kcal, to potem po jednym piwku zaczęło mi się już w głowie kręcić
OPczywiście na ogóół tak nie jem, po prostu wczoraj nie miałam czasu więcej.
Dziś: rano byłam na basenie, przepłynęłam ok.900m, potem śniadanko - owsianka jak zwykle (uwielbiam) i kawa z mlekiem.
Za półtorej godzinki będzie sałatka, czeka na mnie w pojemniczku.
Jakoś mi pozytywnie dziś, mimo deszczu za oknem.
-
Co za ludzie, nikt mnie już nie wspiera, piszę sama do siebie. Ale nie to nie, i tak się twardo trzymam. No dooobra, przez weekend się objadłam - ale owocami. Może przekroczyłam tropszkę ten tysiąc, ale niewiele. No ale same sobie wyobraźcie: działka, porzeczki i maliny nagrzane słońcem, prosto z krzaka - mniam.
Przez chwile strasznego doła miałam w niedzielę, bo co chciałam założyuć jakieś strarsze spodnie czy spódnicę - wszystko za ciasne :/
Ale coooo, ja nie dam rady? Do połowy sierpnia tickerek dojdzie do końca, zobaczycie!
Dziś: basen - 1km., potem śniadanko - serek wiejski plus owoce, za jakieś pół godzinki zjem sałatkę. Przez to odchudzanie przynajmniej jem o regularnych porach Swoją drogą w tygodniu ciężko mi nawet do tych 1000 kcal dobić czasem...
-
Nie było mnie tu przez tydzień, ale już jestem i wspieram nadal! :P
Oooch, ja chcę takie owoce, te porzeczki i maliny... Mmm...
Jak się trzymasz? Powodzenia!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki