-
Z pełną świadomością zjadłam właśnie dwa cienkie kawałeczki najzwyklejszego piernika, domowej roboty o obniżonej zawartości cukru MAMA MI GO KAZAŁA RANO ZROBIĆ! Więc upiekłam... I wyrósł taki piękny, aż do nieba! I stoi sobie grzecznie w kuchni, ale juz go nie tkne, bo na kolacyjke już jest w planie jogurcik + płateczki Mam jednak troszkę wyrzuty sumienia...
-
Z pełną świadomością zjadłam właśnie dwa cienkie kawałeczki najzwyklejszego piernika, domowej roboty o obniżonej zawartości cukru MAMA MI GO KAZAŁA RANO ZROBIĆ! Więc upiekłam... I wyrósł taki piękny, aż do nieba! I stoi sobie grzecznie w kuchni, ale juz go nie tkne, bo na kolacyjke już jest w planie jogurcik + płateczki Mam jednak troszkę wyrzuty sumienia...
-
Z pełną świadomością zjadłam właśnie dwa cienkie kawałeczki najzwyklejszego piernika, domowej roboty o obniżonej zawartości cukru MAMA MI GO KAZAŁA RANO ZROBIĆ! Więc upiekłam... I wyrósł taki piękny, aż do nieba! I stoi sobie grzecznie w kuchni, ale juz go nie tkne, bo na kolacyjke już jest w planie jogurcik + płateczki Mam jednak troszkę wyrzuty sumienia...
-
Tak to już jest z tą wagą. Na początku leci w dół jak szalona, potem się na dłuugo zatrzymuje, i znowu leci w dół, tylko wolniej.
snoi nie poddawaj się, nie wolno Ci nawet o tym myśleć Najważniejsze to się nie załamać, i nie przerywać diety. Wiem, że łatwo się mówi, ale efekty będą , tylko trzeba na nie troszeczkę poczekać . Nie przejmuj się, to tylko dwa kawałki, gorzej by było gdybyś zjadła cały piernik
Pogoda sprzyja dobremu nastrojowi, jest okazja do naładowania baterii
Ja nabrałam też na nowo ochoty na dietkowanie Jak nie można się schować pod luźnym sweterkiem, i trzeba wykombinować coś, żeby nie wyglądać jak baleron, przypominają się mocne postanowienia. Musi mi się udać, MUSI (już nawet nie wiem jak często wypowiadałam te słowa) Chyba jest ze mną coś nie tak, że nie mogę schudnąć raz a dobrze, i bez efektu jo-jo. No nic, trzeba się wziąć w garść, a nie marudzić.
-
prinzessin - co to, to nie, napewno się nie poddam, zbyt długo to już trwa (łaaał, aż miesiąc jestem na diecie ) bym to tak, hop ciup przerwała...
A w sumie, raz na jakiś czas na jakąś przyjemność pozwolić sobie można, prawda?
Bądź, co bądź... z kolacji jednak już zrezygnowałam, przegryzłam tylko 1 suchego sucharka, i 1 suchą wase... Ot, i cała moja kolacja, ale na taką sobie zasłużyłam! Tymczasem idę pogadać sobie z moim zwierzem i przed tv, bo o dziwo znalazłam ciekawy film
Obyśmy się jutro obudziły lżejsze... hihi
A ta Babel, to znowu gdzieś w akcji zaginęła <nono>
Buziole
-
no proszę, idzie mi coraz lepiej Już mi się nie chce tak bardzo jeść po 18-stej. Duży wpływ ma na to fitness, na który chodzę wieczorkiem. Ale i tak jestem zadowolona
Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, bo początek był tragiczny. Nie było prawie dnia, żebym na coś się nie skusiła, no i po 18-tej strasznie się męczyłam. To najgorsza dla mnie pora. W ciągu dnia nie chce mi się jeść, ale wieczorem...koszmar Jaka pora dnia jest dla Was najgorsza? No i jak tam postępy? Już coś widać (po ciuszkach albo na wadze) ?
-
Hmm jeśli o efekty chodzi, to na wadze, zmenijszyło się do 68, a nastepne ważenie mam w poniedziałek Mam nadzieję, że wtedy pchnę tego całego niby Strażnika Wagi do przodu! A po ciuszkach... Hmm no coś jakby sie ruszyło i to naprawdę poprawia samopoczucie! Głównie uda się ruszyły (yeaaah!) ale to jeszcze nie to, jak mają wyglądać... Uda i dupka, no i co za tym idzie, bioderka, na tym mi najbardziej zależy! Nic jednak nie zmieni jednak faktu, że nienawidzę swojego odbicia w lustrze A jesli chodzi o pory jedzenia, to ja skolei staram się nie jeść już po 20, bo poprostu bym umarła, jeśli ostatni posiłek miałabym zjeść o 18, a funkcjonować jeszcze do 24 lub 1, bo tak mniej więcej chodzę spać w wakacje... A na studiach? Chodzimy spać nierzadko o 3, a w minionej sesji, do snu usypiały mnie świergoczące już ptaszki ok godz. 5 i było kompletnie widno, ale takie uroki tych studiów Więc o jedzeniu do 18 mogę zapomnieć...
Chciałabym wiedzieć tak dokładnie, co ile ma kalorii, bo skąd ja mam wiedzieć ile kcal miała zupka, ugotowana z kapustki, kalafiorka, ziemniaczków, marcheweczki...? I jak ja mam sobie wtedy niby liczyć ile zjadłam... Dlatego nie jestem za skrupulatnym liczeniem kcal, bo przecież ja nie wiem, co ile ma Ale oprócz tej zupki o nieznanej zawartości kcal, na śniadanko zjadłam ok. 120 kcal, a do zjedzenia zostaje mi dziś jeszcze ugotowany kalafiorek! Pychotka! No i w międzyczasie, jak mnie głodek chwyta to podjadam... Ale wase, lub sucharka
I znów się rozpisałam...
A jest ze mną coraz gorzej, nie będę dziś ćwiczyć... I BĘDĘ WYGLĄDAĆ JAK FLAK JAKIŚ Bo plecy, mnie napieprzają jak tu siedzę nawet... A ja mam dopiero 22 lata
-
moje kochane
jestem jestem, tylko nie mogłam pisać u mnie super, zwiększona ilość białka w diecie gładko przechodzi. jak mam "mały głód" między posiłkami czy coś, to zjadam jogurt Jogobellę Light -opakowanie ma 150 g i tylko 90 kcal polecam nie jakieś tam np. batoniki Fitness co mają też 90 kcal, ale tożto same węglowodany zachwalają takie produkty, że niby fit, ale jakby się dokładnie przyjżeć to nie są fit przekonałam się o tym, bo jadłam dość długo płątki Fitness i chyba z nich zrezygnuję (ale dokończę to opakowanie bo nikt inny ich nie jada).
trzymam za Was kciuki kochane moje ja mam mierzenie w niedzielę, a ważenie chyba w poniedziałek (albo we wtorek)
buziaki
-
Nie, no to teraz to mnie zmartwiłaś Ja ze słodyczami specjalnie nie muszę walczyć, bo jakoś umiem bez nich żyć, no ale czaaasami - naprawde rzadko - przyznam, że coś bym ze słodkości na ząb wrzuciła, i na takie okazje z jakiś tydz. temu kupiłam sobie cały kartonik (6 szt.) batoników fitness - 90 kcal Jeszcze ani jednego nie pochłonęłam, ale trzymam je na okazje, gdy nic nie będzie innego pod ręką, lub gdy nie będę miała poprostu jak, coś zjeść, bo będę poza domem, więc w torbie zawsze jeden ze sobą mam, i sobie czeka na swój czas
O Boże Właśnie odnalazłam ile kcal ma kalafior... 29 kcal ma 100g No to bomba, bo zakładając, że nawet jakbym zjadła z pół kilo hehe to wychodzi ze 145 kcal, bo naprawdę czułam, się nim objedzona, bo uwielbiam takie jedzonko Hmm więc nawet jakbym policzyła do tego bułeczkę tartą z odrobiną masełka jako 300 kcal, to zupka musiałaby mieć 600 kcal bym zamknęła się w 1000 Więc napewno się w nim zamknęłam... Noo, a w weekend mam zamiar sobie w te 2 dni, troszkę jeszcze przykrócić, ale zobaczymy jak to wyjdzie w "praniu"... Przepraszam, za moje wyliczanki tu na stronie z kcal, ale mi się humorek poprawił, bo myślałam, że ten kalafiorek to ma o wieeele więcej kcal Zjedzony był tuż przed 20, teraz jest 23.30 więc brzuszek pusty, można iść lulu
Kolorowych snów życze Wam babeczki
-
Powoli tracę zapał... Nie wiem, co się ze mną dzieje Nie, nie, nie, nie poddam się, to wiem! Jestem pewna, ale... No właśnie jest te "ale"... Ale... Sama nie wiem Zostało mi do zrzucenia 8 parszywych kilogramów, a ja tracę w środku gdzieś tam nadzieję, że mi się uda...
I co? Na śniadanko activia + 2 sucharki, obiad - zupka, taka jak wczoraj + 3 cienkie kromki chlebka czarnego + 2 paróweczki wrzuciłam sobie do zupki... I to tyle... A mi się wydaje, że zjadłam jakieś niebotyczne ilości jedzenia Może to dlatego, że tak już sobie dłuższy czas dietkując skurczył mi się żołądek i miałam wrażenie, że pękne... Na kolacje nie chciałam NIC już dziś jeść... Ale spróbuję, zjeść dziś najpóźniej o 18, spróbuję, może uda mi się tak wytrwać??? Najwyżej będę na głodzie zasypiać... Więc zjem sobie jogurcik mały "gratka" + 2 sucharki, czyli jakieś 200 kcal... A teraz czas na herbatkę...
Ja chce tylko te 8 kg zrzucić, NIC więcej... I wtedy TEN wynik utrzymywać, ewentualnie w granicach 58 - 61kg i tak sobie spokojnie żyć...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki