-
i jeszcze kolacja
- 2 kromki pieczywa 7 zbóż z szynką i ogórkiem 180
- pomidor 34
- jabłko 75
czyli łącznie dzień II - 931 kcal
-
jo jo Bjedronka - niby mało, ale jednak jakoś dobijam do bliskich granic 1000
Swoja drogą, to od jutra jakoś to uporządkuję, tak żeby ciut lepiej to wszystko wyglądało. Nie mam zamiaru nigdzie jutro wyjeżdżać, więc wówczas łatwiej jest cos zaplanować
... i jak wszystko dobrze pójdzie to jutro po raz pierwszy przesunę wskażnik wagi mało, bo mało, ale zawsze to coś
-
no i oto po raz pierwszy przesuwam suwaczek na 70.
Sniadanie:
- płatki fitness 180kcal
- mleko 0,5% 100ml 40
=220kcal
*****
Dziewczyny kochane proszę was o wsparcie - zmarła moja babcia...
Jest mi tak bardzo przykro...
-
BARDZO mi przykro Sforra
-
dzieki tiska... właściwie to nie powinnam poruszać tutaj tego tematu...
****
wracając do diety (lunch + obiad)
- arbuz 65
- jabłko 75
- ogórek małosolny 2szt 24
- pomidor 34
- plasterek szynki 80
- ser 1,5 plasterka 70
- pieczywo 7 zbóż 3 listki 84
=432 kcal
+ śniadanie 220 kcal
łącznie 652kcal
dojdzie do tego jeszcze podwieczorek (jogurt 150kcal) i kolacja (warzywa smażone 180)... no i powinno wyjść ładnie mniej więcej 1000 kcal
-
Dziewczyneczki kochane własnym oczom nie wierzę - wchodzę dzisiaj na wagę i coooo widzę? Po raz pierwszy na początku pojawiło mi się 6x... oczywiście było to 69,87, bez ubrań i przed jedzeniem, ale zawsze ładniej to wygląda niż 70 jak ja lubię swoją dokładną wagę - potrafi człowieka podbudowac na duchu
6 z przodu to ja już od kilku lat nie miałam
A teraz mknę na śniadanie (owsianka 300kcal)
-
Wróciłam...
bo dobrze mi tutaj i choćby nawet nikt tego nie czytał - sam fakt spowiadania się tutaj jakoś tak mnie mobilizuje
Dzisiaj zjadłam:
- owsianka 300kcal
- makaron troszkę ponad 1/3szklanki 130
- brukselka 35
- część udka pieczonego (260 ;/)
- jabłko 80
- kefir 0% 120
- pieczywo ryzowe 2szt. 70
- łyzka powideł 30
Łącznie dzisiaj 1025kcal
-
Dzisiejsze śniadanie:
- jogurt pitny 160kcal
- pieczywo 7 zbóż 3szt 84
- powidła - łyżka 30kcal
łącznie śniadanie 274kcal
***
Wczoraj pierwszy raz miałam taką ooooogromną ochotę na coś słodkiego. W lodówce stoi talerz pełen różnorakich ciast... tak ok. 21 dostałam regularnego ślinotoku, intruz już prawie miał mnie w garści... ale pobiłam go i bardzo się z tego faktu cieszę. Najgorsze wcale nie jest to, że zjadłabym kawałek ciasta, bo prawdopodobnie i tak zmieściłabym się w 1200kcal, ale problem tkwi w tym, że nie skończyłoby się na jednym kawałku... tylko na przynajmniej kilku... od kilku już dni walczę ze sobą o tej słynnej 21-22 godzinie... hm
-
zapomniałam o jednym - moja waga dzisiaj rano, przed jedzeniem, a tuż po wstaniu (zawsze tak się ważę) wskazywała 69,3.... niby nadal dużo, ale jak pomyślę o tych niegdysiejszych 86kg to troszku jest we mnie dumy, ale tylko troszku, bo zaraz obok wagi wisi lustro i tam już nie jest tak kolorowo... poza tym niedawno odkryłam, że mam żebra... no naprawdę mam żebra, powolnie spod zwałów tłuszczu ujawniają się żebra, normalnie dziwy
-
dzisiaj sniadanie:
- jajko gotowane 88
- pieczywo 7 zbóż 2szt.56
- 1pl. sera 40
- 1pl. salami 40
- 1/2 pomidora 15
- woda truskawkowa 75
Łącznie:
314kcal
II sniadanie:
2 ciastka 100kcal
Łącznie do do godz.13 414kcal
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki