pamietam jak ja się załamałam, gdy moje bmi wynosiło 23,5. ;p
życzę owocnej pracy nad sobą. ;*
pamietam jak ja się załamałam, gdy moje bmi wynosiło 23,5. ;p
życzę owocnej pracy nad sobą. ;*
asq25 - no to dziwnym nie jest Ale ta sałatka to moja mała miłość i chyba najzdrowsza jest z tego całego shitu :P
ReNiFeReQ - oj, przy tym ile wychlałam to nawet za dużo zjadłam
MlodyAniolek - przez miesiąc dietki byłam w klubach dwa razy.. Raz na 2drinkach i raz dziś na większym piciu... Najciężej było mi zrezygnować z urodzinowej imprezy mojego klubu ukochanego Ale wiedziałam, że jak tam pójdę to zawalę dietę, a byłam wtedy na ścisłej DC
Nie to, żeby była jakąś alkoholiczką, ale wyłączenie %%% z mojego zycia jest chyba najtrudniejsze Siedzi się na imprezie i patrzy jak znajomi piją Twoje ulubione drinki. No ja się powstrzymać nie mogę A i tak ograniczam wszelkiego rodzaju imprezy.. a o piwku przed TV mowy niema, a kiedyś lubiłam..
hari - czy to jest powód do załamki? :P Ja startowałam z BMI, które łapało się już w dolną granicę NADWAGI... Tragedia
A wczoraj wypiłam:
- dwa piwa
- trzy gin'y z tonikiem
- lufkę wiśniówki
Mam nadzieję, że nie przybędzie mi nic podczas ważenia w poniedziałek
rozumiem Cię doskonale. Są rzeczy, z których szkoda rezygnować tylko dlatego, że się odchudzamy. Rezygnować z miłej zabawy, ciągle sobie wszystkiego odmawiać, to po prostu nie ma sensu. Życie jest tylko jedno, każda chwila zdarza się tylko raz, potem można żałować , ze nie czerpało się z życia pełnymi garściami. Lepiej chyba nawet schudnąć wolniej,ale nie odmawiać sobie wszystkiego, niż skupić się tylko na diecie, żyć tylko nią, myśleć w kółko o niej,odizolowując się od świata, ludzi, powoli stawiając dietę na pierwszym miejscu, jakby nie było w życiu ważniejszych rzeczy niż cel osiągnięcia idealnej sylwetki, która przecież nie zmieni wiele w naszym życiu. Nie sprawi, że nagle wszystko będzie lepsze, że nagle będziemy niesamowicie szczęśliwe. To inne rzeczy dają szczęście, sylwetka może jedynie dodać nam troszkę pewności, nic więcej. Dobrze, więc że masz zdrowe podejście do diety Wszystko trzeba robić z umiarem- i dietkować i bawić się.
hehehe poszlalałasz alkoholem :P alwe co tam raz sie zyje hihihih:P a jak tam dzionek mija?
ja nie rezygnuje w ogole z alkoholu, a potrafie wyouc sporo.. a i tak chudne, tylko troche wolniej w koncu bedac na diecie nie chce sie udreczac, tylko normalnie funkcjonowac...
nie miałas kaca po takim mieszaniu?
pewnie ma go do dzisiaj,dlatego teraz się nie odzywa :PZamieszczone przez symploke
a cio u Cibeie kochana? milej niedzielki.... a moze kawki?
[img]http://www.kartki.******.pl/kartki/6/small/297s.jpg[/img]
MlodyAniolek - masz rację... dieta i tak stanowi bardzo wazny punkt w moim życiu.. Ale czasem można sobie pozwolić na odrobinę przyjemności i.. BA! Nie mieć nawet z tego powodu wyrzutów sumienia. Ja nie mam bo wiem, że trzymam dietkę dobrze. Każdy jest człowiekiem...
asq25 - poszalałam, mam nadzieję, że nie będę żałowała przy stawaniu na wagę
symploke - nie Mam bardzo mocną głowę i kac rzadko mnie dotyka.. Tzn.. miałam. Bo od kiedy przestałam pić taka dawka wystarczyła mi żeby zdrowo się podpić
MlodyAniolek - świnko wstrętna Po imprezie pojechałam do mojego Słońca, a u niego nie chciało mi się strasznie odpalać internetu... A z rana zawiózł mnie prosto do pracy. Więc nie było po prostu kiedy się odezwać, ale już jestem i spowiadam się z jedzeniowych grzechów :P
asq25 - kawulki zawsze chętnie - dziękuję
Wczoraj pochłonęłam
- talerz rosołku
- obiadek w postaci udka z kurczaka z ziemniakami i marchewką
- dwa tosty z masłem (masełka malutko)
- kawałek piernika (mój pierwszy prawdziwy słodyczowy grzeszek :P ale kawałek był malutki a na 100g miał tylko 350kcal)
- activia truskawkowa
U mojego słońca nie ma niestety wagi, więc kcal nie liczyłam
Myślę, że istnieje szansa, że się zmieściłam...
Acha - zapomniałam dodać, że kupiłam sobie dietę kapuścianą w tabletkach. Zobaczymy jak to działa...
Buziaki dziewczyny :*
dieta kapuściana w tabletkach czego to ludzie nie wymysla;p hihihihih
no ale ładnie sobie dawałas rade...ojjjj
dobranoc
No i znów troszkę zgrzeszyłam.. ten weekend nie był wolny od "wyskoków".. Na kolację poszła z moim Słońcem do Sphinx'a i zamówiłam ogromną sałatkę z kurczakiem.. Co prawda nie zjadłam całej, chociaż dopchnąć na siłę mogła (powstrzymałam się - jupi), ale było tam mnóstwo winegreta, a ja położyłam się 2 godziny po kolacji...
Także na wagę wchodziłam z drżeniem serca... a ona... chyba zdurniała pokazywała na zmianę 71,9 - 71,6 Wyciągam więc średnią, a że 71,75 zaznaczyć nie mogę, to zaokrąglam optymistycznie
To i tak dobrze, bo bałam się, że znów zobaczę (od czwartku) 72kg
Buziaki i i miłego dnia
Zakładki