-
Wpadłam odwiedzić Cię na kawce!
ale soczysta miseczka
pozdrawiam Wszystkich
-
Wracaj tu pączuchu natychmiast i zdawaj raport!! Bo jak znikasz to zawsze sie jakiś armagedon szykuje...
-
witaj hmmm jakie tu pysznosci sa serwowane a ty chesz nam znikac...oj nieladnie
-
ciagle powracam i znikam..
totalny brak konsejwencji..
ostatnio stosowanie nadmiaru jedzenia na frustracje przeroslo bariere normalnosci.
Dlatego wzielam sie teraz za to z innej strony. Przewaznie w ciagu dnia niespecjalnie mam apetycik i napada mnie on dopiero w godzinach wieczornych, kiedy juz spokojnie moge wcisnac sie w fotel w domku i wyluzowac. Oczywiscie puszczaja wtedy wszelkie hamulce i jem ZA DUZO
Wprowadzam wiec kilka dodatkowych zajec wieczornych, m.in. ruch w grupie, co oznacza, ze bede w domku zdecydowanie pozniej, a po 21 jesc juz NIE WOLNO i NIE WYPADA! Nie cierpie uczucia ciezkosci o poranku, a tak poznym zarelkiem napewno bym je sobie zapewnila.
Tyle nowosci.
Waga bez zmian, raz do przodu, raz do tylu.
Dzisiaj konsumpcja:
jogurt z otrebami i lnem, jabluszko
kafcia z maaaaaaaaaaaaaasa mleczka
piers z kurczaka z warzywkami i ziolami, szpinak
kaaaaaaaaaaaafcia
-
no to kochana pewnie dobry pomysł skoro tak jak piszesz najwiekszym problemem sa wieoczry powodzenia!!
-
hej dziewczynki!
trzymam sie narazie grzecznie i po dwoch dniach widze juz mini wyniki.
zapisalam sie na zorganizowany ruch i teraz nie ma juz odwrotu!
Jem niskoweglowodanowo i staram sie nie przeginac, po 18tej tylko winko, ale nie chodze glodna, bo co kilka godzin wkladam cos do buzi.
Swoim zwyczajem napisze jakie mam marzenie- pozbyc sie 5 kg do 15tego marca!
Mam wiec na to miesiac czasu...
Zobaczymy...
-
kochana 5 kg w miesiac????? po co tak szyyybko...nie lepiej wolniej a na stale???
-
oj asq- oczywiscie masz racje...
i co narobilam na weekend?!?!?!?! zaczelam juz w piatek wieczorkiem i caly weekend chodzilam z tak napchanym brzuciem, ze ledwo oddychalam gdyby to chociaz byly jakies lakocie... nakupilam pelno zdrowego zarcia i nie mialam zadnego smakolyka na chore nerwy i postawilam na ilosc..
i teraz waga pokazuje juz 69kg, a ja jestem zalamana i mam juz siebie dosyc
moze znacie to uczucie i kiedys pewnie tez trudno bylo wam sie za siebie wziac..
tak sie teraz czuje... juz prawie 7 na liczniku, a ja nadal tkwie w letargu. kilka dni udaje mi sie trzymac linie i na tym sie konczy..
nie mam sie w co ubrac, wygladam jak spasiony wieloryb i ciezko mi sie oddycha. zaczelam cwiczyc, ale to przy obzarstwie tez odpada..
teraz albo nigdy! - mowie sobie kazdego dnia i wieczorem wszystko upada..
-
kolejnaproba ale Ty wioche robisz z tym swoim odchudzaniem. Wytrzymujesz kilka dni i potem dajesz ciała. W cholere już przytyłaś. Paskudnie. A tu wiosna idzie....
Daj sobie chwilowo spokój. Musisz popracować nad swoją psychiką. Jeśli odpowiednio sie nastawisz pójdzie z górki. Niemożesz sie odchudzać wbrew sobie. Musisz chcieć sie troche pomęczyć żeby dotrzeć do celu. Póki nieuznasz diety za przyjemność nieosiągniesz sukcesu. Podejrzewam jak sie czujesz, bo ja 3 razypo stracie np 8kg spoczywałam na laurach i rzucałam sie na żarcie jak prosie. Kiedy przestawałam mieścić sie w ostatnie spodnie pocieszałam sie słodkościami i zawsze kończyło sie to tak samo...
Brałam sie za siebie dopiero w momęcie kiedy bardzo chciałam schudnąć bo moja waga mi sakramencko przeszkadzała. Teraz mimo dużego upływu czasu udaje mi sie dbać o linie ale to tylko dzięki temu że cel uświęca środki
Dobrze Ci radze... Popracuj najpierw nad psychiką a później rusz z kopyta
-
kochaniutka...moja...spokojnie.... ja wiem ze Ty potrafisz sie zawziasc i schudnac...ale najgorzej jest zaczac...;* dasz rade......zrob sobie na poczatku diete 1400 kcal...troche cwiczen a pozniej mzoe zejdz do 1200 nic dtarstycznego..bo wtedy sie znow bedziesz chciala zucic na jedoznko...a po co...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki