Każde pół godziny ćwiczeń się liczy.
Niestety u mnie nawet te pół godz. ciężko wytrzymać.Brak mi motywacji do ćwiczeń.
Zwykle kończe po 15 min.
Miłego dnia życze.
Każde pół godziny ćwiczeń się liczy.
Niestety u mnie nawet te pół godz. ciężko wytrzymać.Brak mi motywacji do ćwiczeń.
Zwykle kończe po 15 min.
Miłego dnia życze.
ona18 dzięki za odwiedzinki ja też jak byłam w wieku kiedy chodziłam na imprezy to co sobotę szalałm po kilka godzin, bo nie byłam raczej typem podtrzymującym ściany, i wtedy ważyłam 10 kg mniej niż teraz, mam nadzieję, że za 2-3 miesiące też tak będzie
dziś niestety poelgałm, nawet nie liczę kalorii, bo pewnie będzie ponad 1200, ale ma wytłumaczenie siedziałam w pracy prawie 12 godz.
mój największy dzisiejszy grzech to kawałek babki, ale po powrocie do domu musiałam się jakoś podbudować, bo te 12 godz. mnie wyczerpało i to jeszcze dosyć ciężkiej tzw. "charówki umysłowej"
jutro będzie lepiej, a teraz śmigam na rower, co chociaż tę babkę spalę
jutro wpadnę na dłuższe spowiadanko pozdrawim i miełgo wieczorku
hello!
aa nie przejmuj się tak tą babką... praca umysłowa również powoduje spalanie kalorii... a po takich 12 h w pracy kawałek ciasta naprawdę potrafi pomóc wrócić do równowagi a rowerek swoją drogą też, tylko na inny sposób... bo skoro pracujesz raczej umysłowo, to dla równowagi możesz się wyżyć fizycznie
dobrej nocki
Katia
Hej!!! Nic sie nie przejmuj, jutro bedzie lepiej, a poza tym taka babka to jeszcze nie tragedia, byle na jednej sie skonczylo Ja tez poleglam wczoraj, a dzis tym bardziej bylam zmobilizowana i bylo ok. Pozdrowka.
witam kochane,
no dziś jestem z siebie dosyć zadowolona, poza jednym batonikiem Corny linea, który ma 82 kcl nie zjadłam nic słodkiego, cud jakiś czy coś
o słonym nie piszę, bo mięsko (a już wogóle czerwone), chipsy, itd to mogą dla mnie nie istnieć, więc ich bardzo mało
ćwiczonek też trochę było, teraz jeszcze brzuszki i jakieś tam inne wymachy pod prysznic i do wyrka
zobaczymy co będzie w sobotę
Pozdrawiam i do przeczytania
miałam tak zapracowany weekend, że dopiero teraz udało mi się dopaść kompa, dla wlasnej przyjemności
otóż weekend był taki sobie,
wysiłek fizyczny OK, zarówno wczoraj jak i dzisiaj 45 min. ćwiczeń (30 min. rowerka i 15 min. aerobiku)
jedzenie natomiast trochę gorzej, o ile wczoraj był ok 1100, to dziś wkurzyłam się i zjadłam 4 cukierki czekoladowe i dwa kawałki strucli drożdżowej z jabłkiem, ale pozostałe posiłki miałam stosunkowo słabe więc wyszło ok 1500 - 1600 kcl
z tymi cukierkami to stwierdziłam, ze jestem chyba sadomasochistką, w piątek byłam na zakupach i oczywiście kupiłam michałki i kilka innych rodzajów cukierków, a potem patrzyłam na nie i przeliczałam, już sięgałam po jakiegoś i cofałam rękę, bo jeden to 100 kcl (w piątek i sobotę zjadłam po jednym, ale dziś nie wytrzymałam i zaliczyłam cztery ), ale nic jutro nowy tydzień i nowe siły na opieranie się słodyczom
obiecałam, że w sobotę pochwalę się swoimi wymiarami , więc do dzieła, ale proszę się nie śmiać wiem, że to masakra
waga 71,7 kg (od ostatniego ważenia spadek 0,5 kg - mało, ale zawsze to w dół)
poziom tłuszczu 31,3% (to jest wynik znakomity, który rekompensuje niski spadek wagi, chyba wyrabiają mi się mięśnie spadek ok 1%)
biodra 105 cm
brzuch 100 cm
talia 74 cm nienajgorzej
udo 62 cm mój koszmar, bo w tym miejscu nie mogę się wbić w większość spodni i muszę kupować z dodatkiem lycry
biust 91 cm całkiem dobrze
pod biustem 78 cm całkiem dobrze
jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że za tydzień będzie lepiej :P
mam lepszą motywację, bo w sobotę dowiedziałam się, że w przyszłym roku czekają mnie trzy wesela właściwie cztery, bo ja mam 10 rocznicę ślubu, więc pewnie też będę musiała małe przyjęcie zrobić, tylko dla najbliższych, ale to i tak dwadzieścia kilka osób się nazbiera
pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, nowego tygodnia i do przeczytania
Powolutku ale zawsze do przodu. Z takim podejsciem napewno osiagniesz wymarzony cel . Buziaki :*
Zakładki