Hihh, tak, Agn, ja mam w tytule "może mi się wreszcie uda" A pisać to ja już tyleeeee rzeczy napisałam.... żadnej nie skończyłam, bo mi się kończyła inwencja, za to pojawiał pomysł na cośinnego. Dlatego teraz, grzebiąc w swoich papierzyskach, odnajduję zawsze gdzieś stronę lub dwie "wielkiej powieści", której nigdy nie skończyłam Agn, z tego, co pamiętam, to miałaś tu jakiś swój wiersz kiedyś wrzucić
A w ogóle to Ci gratuluję spadku wagi, fantastyczne uczucie, co?
Amelko, pewnie, że jesteśmy fajniejsze, niż "Na Wspólnej". Chociaż nasze zmagania to też niekończąca się telenowela i równie porywające problemy:
- O mój Boże!! -niemy krzyk wyrwał się Misiowi spomiędzy zaciśniętych z przerażenia ust
- Ależ co się stało, Misiu? - Romcia pojawiała się zawsze w odpowiedznim momencie
- Zjadłam....och - Misio zdawał się omdlewać- zjadłam ten..ten jogurt. Chociaż Bogunia ostrzegała! Zjadłam, o ja głupia i niewdzięczna. Zjadłam! Tym tu otworem gębowym zjadłam go, o Bogowie, uchrońcie mnie od rozpaczy! Zjadłam... - Misio cicho załkał.
-Ach - Romcia wiedziała, co oznacza zjedzenie jogurtu - O tej godzinie?
- Niestety o tamtej - Misio mlasknął nieznacznie
- O tamtej?? - Romcia nie kryła szoku
Znienacka na horyzoncie pojawiła się Rec:
- Ale czy jesteś pewna, że zjadłaś właśnie ten jogurt? Może to był jednak brat przyrodni tego jogurtu?
- Nie - Misio zaczynał tracić i tak już nadwątlone zmysły - Umiem rozpoznać ten jogurt od jego brata, to na pewno ten jogurt..
Agn przyciągnięta harmidrem na wątku Misia włączyła się w rozmowę:
-Czyli, że on był z rodzynkami?
Zapadła depresyjna cisza pełna refleksji i lęku
- Tak, z rodzynkami- Romcia podsumowała i popatrzyła Misiowi głęboko w oczy - Co teraz zrobisz?
O tym, co zrobi Misio, dowiemy się w następnym, dwa tysiące trzysta pięćdziesiątym drugim i pół odcinku....
Ej, ja na tym Twoim wątku, Agn, rzeczywiście mam jakieś zapędy literackie Jakieś fluidy tu rozpuściłaś, czy jak??
Zakładki