Hehe
a ja dzisiaj też ryż i do tego noga kurki
A jak tam Twoja noga? Już nie boli ?
Hehe
a ja dzisiaj też ryż i do tego noga kurki
A jak tam Twoja noga? Już nie boli ?
mmm... ale ten obiadzik smacznie brzmi... pewnei smakuje lepiej
Misiu ale ty pychotliwe rzeczy jesz na obiadek Ja wogóle uwielbiam ryż z czymkolwiek byle ryż ale moja rodzinka za nim nie przepada więc rzadko bywa na naszym stole
Ale ja dziś też miałam pychotliwy obiadek bo strogonowa i po nim już tylko woda bo na pewno miał dużo kalorii
A zmieszczenia się w spodnie to gratuluję bo to jest najlepsza miara naszych diet
oj nie lubie ryżu.. chociaż lubię takie mieszanki ryżowe typu basmati i dziki, ale trudno to znaleźć w sklepach...
a jest gdzies ten przepis na kurczaka i tunczykowy makaron Tomkowo-misiowy przepis?
mam ostatnio faze na gotowanie. W sumie zawsze jak jestem na diecie to piekę i gotuję jak głupia...
ah, a koszulka swietna
heheh Misio ja mam to u siebie, moj R. jak gotuje to godziny wyjete z zycia, ja w tym czasie umieram z głody laze zagladama do lodówki a moj Kochany dalej tworzy - no akurat dzis bedzie na mnie czekal obiad po pracy zobaczymy co tym razem smacznego zjemZamieszczone przez Misio
Harsharani, przepis na spaghetti z tuńczykiem znajdziesz [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Jeśli zaś chodzi o przepis na kurczaka w sosie, to podaję PRZEPIS:
Z gracją sięgamy po cebulę, bądź nawet dwie cebule, obieramy je również z gracją, po czym kroimy. Przepis każe kroić w piórka, a że mnie krojenie w piórka doprowadza do stanów paranoidalnych, kroję w kosteczkę. Wrzucić trzeba, a nawet należy ową cebulę pokrojoną na patelnię z odrobiną oleju i podsmażyć na małym ogniu. W międzyczasie bierzemy sobie ząbek, dwa ząbki, albo trzy ząbki (zależy co kto lubi) czosnku i kilkoma sprawnymi ruchami pozbawiamy go skórki. Siekamy go zamaszyście, lub równie zamaszyście przecikamy przez maszynkę i dodajemy do wciąż smażącej się dumnie cebuli. Wypada zamieszać. Następnie wrzucamy do tego wdzięcznie dwie łyżeczki koncentratu pomidorowego i (jak można było przewidzieć) i odrobinę wegety i dokładnie mieszamy smażąc jeszcze przez chwilę. Zdejmujemy to wszystko z ognia, gdyż co za dużo, to niezbyt zdrowo, jak mawiają górale i najstarszi filozofowie. Tutaj możemy podrapać się po głowie, ziewnąć i omieść zniechęconym wzrokiem brudne naczynia w zlewie. Jeśli nei mamy brudnych naczyń omiatamy wzrokiem zapaskudzoną podłogę. Z braku zapaskudzonej podłogi możemy rzucić okiem na jakiekolwiek nieczystości w naszej kuchni. Jeżeli nie mamy w kuchni niczego brudnego, musimy uznać, że jesteśmy nienormalni i udać się w stronę telefonu, z którego zadzwonimy do odpowiedniego lekarza celem ustalenia, czy nasz pedantyzm urósł już do rangi obsesji i czy da się leczyć. Po omieceniu wzrokiem bądź po wykonaniu telefonu do poradni psychiatrycznej sięgamy drżacymi dłońmi do lodówki, skąd wyciągamy dwa jogurty naturalne. Jeżeli jesteśmy anorektyczkami lub po prostu mamy ochotę zeżreć więcej kalorii, możemy jeden z jogurtów (bądź pół) zastąpić śmietaną (bądź połową śmietany). Zachwycając się nad gładkością i śnieżną bielą nabiału przerzucamy zawartość opakowań do patelni. Znowuż mieszamy. Dla ospałych przypominam, co właściwie mieszamy. Otóż: cebulę, czosnek, koncentrat i jogurt (ewentualnie śmietanę). Do tego wszystkiego, jakby od niechcenia wsypujemy trzy łyżeczki curry i znowu mieszamy, bo niby co innego mielibyśmy z tym zrobić. Teraz następuje zwrot w stronę mięsiwa. Zwracamy się więc w stronę jednej wielgachnej piersi z kurczaka. W skrajnych przypadkach można się zwrócić ku dwóm mniejszym. Oczywiście UMYTYM. Kroimy je na nie za małe, nie za duże kawałki (typu: kostka) i wrzucamy do i tak już przepełnionej patelni. Mieszamy, gdyż po tylu próbach jesteśmy w mieszaniu po prostu świetni. Zostawiamy to na godzinę, żeby się ze sobą zaprzyjaźniło. Podczas owej godziny robimy co nam się żywnie podoba, możemy np. usiąść i popisać na forum, względnie usiąść i poczytać na forum. Po godzinie zaprzyjaźniania kurczak jest już gotów, aby podjąć wraz z czosnkiem i innymi towarzyszami z patelni ostateczną drogę do spełnienia. Podłączamy więc gaz, tudzież prąd, w każdym razie robimy tak, żeby kurczaczkowi zrobiło się ciepło. Dusimy więc to wszystko przez około pół godziny. Oczywiście, co zapewne jest zdumiewającym zaskoczeniem: MIESZAMY to wszystko w międzyczasie. Ewentualnie, gdyby mieszanie nie wystarczyło, podlewamy jedzonko odrobiną wody. Do tego wszystkiego bardzo pasuje ryż i suróweczka. Tym sposobem dorobiliśmy się obiadu, który ma bardzo ładny kolor i całkiem pychotliwy smak........
Katarinko, przyznaj się, cóż takiego dostałaś więc na obiad?? Chłop Ci się postarał?
Rec, strogonowa też bardzo bardzo bardzo lubię, aczkolwiek sama go nigdy nie robiłam. Mistrzem strogonowa jest mój Tomek i jak go czasem proszę, to robi. A mnie ślinka cieknie, bo to tak cudnie pachnie.....
Dymko, obiadzik rzeczwiście smakował fajowo. Jeśli uda Ci się przebrnąć przez powyższy przepis, możesz sama go zrobić
Chusteczko, moja noga w porządku, jest prawie jak nowa, wygląda na nieużywaną, prosto od producenta
Indiańcze, i co utknęłaś na tej 20. stronie i zasnęłaś z zażenowania?? hihi, przejrzałam sobie te wcześniejsze strony forum i się okazało, że czasem tam takie głupotki pisałam.... A zresztą, nadal piszę głupotki
A ja dzisiaj znowu na kręgle...... Ihaaa, jak fajnie Muszę sobie trochę miejsca na piwko zostawić w limicie No bo jak to tak, bez piwa na kręgle....??!!
Aha, no i mam pytanie zasadnicze: GDZIE, DO STU DIABŁÓW, PODZIAŁA SIĘ ROMCIA?? ZAWSZE DO MNIE ZAGLĄDAŁA...... BU.
ha Moze moja Droga zacznijmy od twego czego ja od ukochanego na obiad nie dostalam on ma talent do dan azjatyckich pokombinuje cos podododaje i wychodzi mu super danko
Misiu po przeczytaniu przepisu na kurczaka to oczami wyobraźni widziałam już je na talerzu i na dodatek super pachniało Jeśli kiedyś wydasz jakąś książkę będę Twoją zagorzałą czytelniczką
A kurczaczka wypróbuję napewno
łoooo Misio - w przypływie większej porcji czasu wolnego zabieram się do czytania Twojego wątku od dechy do dechy :P zdaje mi się, ze duuużo ciekawych rzeczy tu znajdę
swoją drogą - wracając do ryzu - nie wiem czy próbowałyście - jeśli nie to polegam - do ryżu ugotowanego dodać parę kropli sosu sojowego i troszke skrojonego koperku - pycha - jak ja nie lubię ryżu specjalnie - taki - doprawiony wcinam ze smakiem
pozdrawiam
baw się dobrze na tych kręglach
Zakładki