Witaj Misiu
Ja też ostatnio mam problem z utrzymaniem limitu tyle że ja go przekraczam o trochę więcej i wiem że przytyłam, bo mi ta wredna waga naocznie pokazała
Nie wiem co Ci doradzić z tym limitem, bo sama muszę wrócić do 1000
Witaj Misiu
Ja też ostatnio mam problem z utrzymaniem limitu tyle że ja go przekraczam o trochę więcej i wiem że przytyłam, bo mi ta wredna waga naocznie pokazała
Nie wiem co Ci doradzić z tym limitem, bo sama muszę wrócić do 1000
Heh, ja dzisiaj przekroczyłam limit o 110, ale jakoś leci...
Pojechałam na rower... W środę na basen
będzie dobrze
kopaczki motywatorki w gotowości
pozdrawiam i miłego dietkowego dnia życzę :*
Hihi, ale fajno JA TE WASZE KOPY CZUJĘ NAPRAWDĘ I CÓŻ...... POMAGA, A JAKŻE
DZIĘKUJĘ WIĘC W podzięce zostawiam Wam tu psiacka słodziacka. Podejrzewam, że niektórym z Was wcisnęłam go już na wątkach, ale nie mogę się powstrzymać, bo jest taaaaaki słodziaaaaasty:
AnaAna, dziękuję za odwiedziny, zawsze miło widzieć nową osobę, która ma ochotę mnie skopać A jak widać powyżej, ja bardzo lubię być kopana Tym bardziej, że możesz tu trafić po ciemku, to jest rzadka umiejętność we współczesnym świecie elektryczności Hihiihi, pozdrawiam Cię barrrrdzo serdecznie.
Chusteczko, jaka Ty aktywna jesteś, rower, basen..... na basen jeszcze się wstydzę... wiem, że to kretyńskie, ale cóż, nic na to nie poradzę. Mogłabym się spić i taka spita pójść. Ale podejrzewam, że by mnie nie wpuścili w takim stanie na basen.... A jeśli chodzi o rower, to ja jestem wyjątek, o którym należałoby film dokumentalno-przyrodniczy nakręcić. Mianowicie w dzieciństwie jeździłam na dwóch kółkach jak Szatan. A później zapomniałam....... i już nie umiem.....
Reeeeec, ratunkuuu, to my tak do końca życia już będziemy musiały na tym tysiącu tak????? Bo inaczej przytyjemy??? Ja sobie nie wyobrażam, jak można wyjść z diety i nie utyć, nie czaję tego, przekracza to i tak już rozciągnięte granice mojej imaginacji....
Harsharani, witam Cię na moim jakże neurotyczno-paranoiczno-misiowym wątku Cieszę się, że znów wpadł do mnie ktoś nowy, bo tamte stare krowy typu Romka i Rec już mi się nudzą. (Tutaj wtrącenie w kierunku Romci i Rec - przecież wiecie, kochane, że żartuję i że jest to zabieg mający sprawić wrażenie, że jestem błyskotliwa ) Harsharani, masz rację, przemyślałam to sobie. Lepiej zostać na 1000 kcal i od czasu do czasu zjeść 1200 niż postanowić jeść 1200, a tak naprawdę czasem pochłaniać 1400. Święta racja. Jeszcze trochę poczekam, zanim sobie zwiększę limit. Mnie jest w ogóle strasznie głupio, bo ja tu zawsze trzymałam limit, byłam wytrwała w postanowieniach, nawet podczas calutkiej Wielkanocy nic a nic nie przekroczyłam, a teraz mi odbija........ niby jestem skruszona, ale ciastka w sklepie oglądam. Czasem się nawet na jakiś rzucam...
Linkinko kochana, jak tylko sprawdzę, to Wam doniosę o mojej wadze. Chociaż... jak mówiłam, mnie sięszykuje randka z wagą dopiero 8. czerwca, kiedy to właśnie będę dzień przed okresem, co jest idiotycznym momentem na ważenie się. Już zlustrowałam moich znajomych. Wagę ma tylko kolega, do którego nie powinnam chodzić ze względu na Tomka Chyba, że pójdę tam z Tomkiem twierdząc, że chcę pograć w brydża
Dziewczyny, ja nie wiem, czy Wam się chwaliłam, ale wlazłam w spodnie Tomcia mojego i w nich chodzę. A on jest taki mały i chudy ten Tomcio. Co prawda używa do tych spodni paska i to są bojówki.... no ale i tak jest to co najmniej dziwne....... bo kiedyś nie dość, że się na mnie dopiąć nie chciały, to jeszcze w ogóle niezupełnie na mnie właziły....
Z tego zadowolenia poszłam i mu kupiłam koszulkę.... taką, tzn. z takim nadrukiem:
Wiem, że słabo widać, ale nie znalazłam lepszej foty w necie. Jako, że Tomcio słucha metalu i lubi kreskówki, to mu się spodobała wielce Teraz mogę bez wyrzutów chodzić w jego ciuchach, to niech ma zadośćuczynienie, hiehiehie
Aha, zapomniałam opowiedzieć o tym, jak Kiciuś mój robił mi przedwczoraj obiad. Zanim się zdecydował, co będzie gotował, tak porządnie zdążyłam zgłodnieć, że troszkę warczałam... ale on skoncentrował się na górze przepisów.... papierowych w książeczkach...wirtualnych z netu.... i tak prawie półtorej godziny
W końcu zrobił mi przepychotliwy makaron z tuńczykiem. No.... cebulka tam też była, duuuużo czosnku, trochę pomidorów. Ogólnie było przepyszne, a porcja taka, którą się nawet najeść można (bo makaron zapycha) miała 390 kcal. Mało. A jak pysznie I robi się 20-25 minut !!
Hejeczka.. zaczynam własnie czytać cały Twój wątek...
Hiehie, to weź sobie prowiant i podusię, bo Ci to trochę zajmie
Jestem na 20 i.. normalnie jaknbym świetna babska książkę czytała
jjjaaaakkkaaaa psiiiiinnnaaaaa cuuuudddnnaaa!!!!
gratuluję zmieszczenia się w spodnie, a sposób zadośćuczynienia jest świetny, spróbuję z moim bratem (bo mi nawet bluzy nie chce pożyczyć buuu)
Linkinko, spróbuj z bratem koniecznie, może się uda
Indiańcze drogi, bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój wątek, jestem ogromnie tym faktem podbudowana
A dzisiaj na obiad pierś kurczaka w jogurtowym sosie curry z ryżem i surówką. Pychotka hiehie. Porcja bez surówki ma 360 kcal. Już mi ślinka cieknie. Po nodze konkretnie, bo mi skapnęło.
Zakładki