-
Hej hej hej!
No juz jestem na posterunku!
Widzę Bunia, ze miałaś wsparcie! Cieszę się!
Nie martw się - ja też miałam napad jedzenia w weeked (niestety jak zwykle!) ale za to spaliłam to z nawiązką. Przy obliczeniu bilansu dziennego wyszło mi -1380. Pomimo, że najadłam się jak dzika - mam dobry humor, bo wszystko poszło w pedały! Wiem, że jeśli zje się cos zakazanego to sumienie zneca sie psychicznie. Ale ma to swoje dobre strony - poznając ten stan - unikniesz go w przyszłości. Ja się tego najbardziej boję i staram unikać. A jesli już zgrzeszyłaś - to spalaj te kalorie!
Po prostu - jeśli wiesz, że bedzie żarełkowa imprezka - postaraj się zaoszczędzić w ciagu dnia i dodatkowo spal ileś tam kalorii. Będziesz mogła ze spokojnym sumieniem zjeść ze znajomymi. Poza tym można zawsze wybrać coś lżejszego (do 1 kawałka pizzy - sałatkę), do picia wodę, kawę bez cukru (noś słodzik ze sobą). A z deserów mozna wybrać sałatke owocową lub nawet trochę lodów.
Nie dręcz się godzinami, to nic nie da, a tylko możesz się podłamać i przestac się odchudzać i to będzie tragedia dopiero!
Ja juz miałam tyle napadów na słodycze, ale nie poddaję się.
Aha! Jeszcze jedno! Wynieś wagę z domu. Waż się nie częściej niz 1 na tydzień. najlepiej rano po kibelku. Częste wazenie zniechęca. Przy odchudzaniu waga najpierw spada, potem stoi dłuuugo, potem spada i znów stoi... itd.. Ja po 4 tygodniach nie ważyłam ani grama mniej, dopiero po 2 kolejnych było juz 5 kg mniej. Cierpliwości. NApewno się uda!
trzymaj sie narazie!
Jakby co jestem na posterunku! Do 16.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki