mustikka fajne to z tymi kulkami
Miłego dnia życzę i głowa do góry
Dzięki dziewczyny, jesteście niezastąpione!
Dziś jeszcze wstałam taka nie za bardzo, poszłam na siłownie i ćwiczyłam tak ledwo, ledwo, jakbym chciała a nie mogla. Muszę w kalendarz spojrzeć czy mi się @ nie zbliża, bo taka rozbita to ja bywam jak mam PMS zwykle.
No nic, dziś jestem już po ćwiczeniach, kiepskich bo kiepskich, i po owsiance i staram sie jakoś sobie humor poprawić... Nie idzie za bardzo, ale może później się uda?
Generalnie czuję się beznadziejna, w życiu tych studiów nie skończę i nie napiszę tej cholernej pracy, a jeśli nawet to i tak będę bezrobotna.
(no dobra, każdy czasem musi, prawda? Znaczy: musi pomarudzić i pożalić się nad sobą. Mi to zwykle mija dość szybko, ale dziś mi jeszcze źle i już)
zgadzam się!
możesz sobie pomarudzić ile chcesz
przejdzie rpzejdzie!
najważniejsze że się wogóle ruszasz!
tanczacaZkaloriami ja dopiero teraz zauważyłam, że Ty masz prawie tyle samo wzrostu co ja (ja jestem 1cm niższa), no i startujesz z 65kg czyli tyle samo co ja kiedy zaczynałam dietę 3 miesiące temu... walcz! zobacz! ja w 3 miechy zrzuciłam 6kg - a jak zaczynałam wpisy to tak naprawdę nie wierzyłam, że mi się uda... ale stopniowo, stopniowo, każdy stracony kg to był sukces, który dalej mnie mobilizował...
i pamietaj o ćwiczeniach, bo dieta, dietą, ale ćwiczenia pięknie rzeźbią ciało i to tak naprawdę jest klucz do sukcesu!
wiem! wiem! powtarzam się z tą moją "śpiewką", ale naprawdę, ruch to podstawa![/b]
co się przejmujesz, jak nie my to kto Cię wysłucha każda z nas czasem marudzi (a ja to nawet bardzo często)
Bogunia: wow, to Ty super jesteś szczuplutka już! Ja pamiętam, że jak doszłam kiedyś do 58 kg, dwa lata temu, to się zrobiłam... za chuda...
Zupełnie piersi nie miałam no i w ogóle jakaś już koścista byłam. No ale jak się fajnie czułam wtedy
No i ćwiczę, ćwiczę przecież. Dziś słabiej niż zwykle, przyznam bez bicia, ale najważniejsze chyba, że nie odpuścilam, prawda? Że się zmusiłam mimo paskudnej niechęci Może jeszcze w domku później coś podziałam, żeby do końca sumienie oczyścić.
A teraz biegnę sprawdzić czy mi nieszczęsną książkę sprowadzili, bo jakoś czekam i czekam...A chciałam przz weekend trochę posiedzieć nad nią. Jak nie będzie to zamawiam na allegro a moja księgarnia sama sbie będzie winna!
Pisałam już, że tym razem kartę do biblioteki mi wcięło? ;/ No właśnie... czasami sama do siebie już cierpliwości nie mam! Bleh!
Już mi trochę lepiej, miałam lekcję z rana i jakoś tak dobrze mnie nastroiła, widzę efekty mojej ciężkiej pracy
I zrobiłam sobie pyszną kawusię z pianką z mleka i z cynamonem, mrrr....
I chyba przesadzam z piciem wody bo co 15 minut do łazienki biegam
mmm narobilas mi smaka na kawe z cynamonkiem :P ja bym sobie jeszcze mmiodu do tego walnela i smietanki ale nieee, trzymamy sie trzymamy
humorek juz troche lepszy wyczuwam? :> bo cos ostatnio na twoim watku feminizmem powailo..
A ja sobie wszelkie nastrojowe i życiowe dołki tak tłumaczę, że gdyby ich nie było, to szczęście byłoby bez smaku. Przecież musi być coś dla kontrastu!!!
dotarlam i do Ciebie oj ja tez pamietam czasu jak wazylam 58 kg i to bylo az 10 kg w dol hehe ale jak sie fajnie wtedy czulam choc wygladalam ponoc jak szkieletorek
Feminizmem mogło powiać, bo ja groźna feministka jestem
Humorek raz w górę raz w dół, trochę lepiej niż rano, ale jeszcze nie idealnie.
Zrobiłam zakupy: trochę warzyw, jabłuszka i takie tam... a oczywiście zapomniałam o czerwonej herbacie, właśnie ostatni kubek piję :/ No nic, kupi się później.
W kuchni mi się zupka warzywna gotuje, z mrożonki niesttey ale i tak dobra. Zjem i biegnę do babci do szpitala. W domu też mi się 'szpitalnie' zrobiło, bo mama się rozchorowała, ehh...
No ale nic, damy radę. Wieczorem mnie czeka miłe spotkanie z przyjaciółmi, więc do tego czasu jakoś dotrwam.
Ejj czy Wam też jest tak zino? Czy po prostu za mało kalorii zjadam? Staram się tak 1000-1100 dziennie. Ale trzęsę się z zimna i nie wiem czy to ta pogoda, czy po prostu nie mam się czym ogrzać od środka.
(a walnij sobie babo kielicha )
Felicja, a z tymi dołkami to masz rację, mijają i potem człowiek przynajmniej docenia dobre chwile.
Zakładki