-
ja mam prawie ze pod nosem bieżnie
kiedyś biegałam i po 2 tyg. odpusciłam, jakos zawsze się wstydziłam tego wzroku ludzi i myślałam ze oni myślą o mnie zle. Wtedy to dopiero filozofowałam.
Jednak wole sobie w domu poskakać potanczyć pohulać i już mi lepiej :P kiedyś to sąsiad z dołu walił w rury to było niby ostrzeżenie a potem przychodził na skarge. straszny był no ale kopnął w kalendarz i mam spokój :P ale wredna jestem
ale nikomu tego nie zyczyłam i nie zycze :P
fakt w biedronce gerberki tańsze z reszta jak wszytko
biedronka rlz :P
się rozpisałam :P
:*
-
No zgadzam się, nasze społeczeństwo jest bardzo dziwne, może nawet za bardzo
Ja jednak chyba nadal obstaję przy spalaniu kalorii w zaciszu domowym
Kiedyś coprawda wychodziłam rano o 6, ale na rower, joggingu jeszcze nigdy nie próbowałam, choć nie będę mówić, że nie spróbuję. U mnie nie ma żywej duszy, która jogginguje
, leniwe to moje miasteczko
Chyba biorą przykład ze mnnie
-
hihi... Czekolado ty skakalas a sasiad nie mogl spokojnie telewizji ogladac
no niezle
Ja na szczescie mieszkam w domku jednorodzinnym wiec moje skakanie raczej by nikomu nie przeszkadzalo
Verdish sprobuj tego joggingu. Chociaz nie gwarantuje Ci ze sie nie zniechecisz, bo wiekszosc rezygnuje
I ja to ro umiem bo wiem ze lekko nie jest. Bieganie trzeba polubic
Przy okazji dac dobrzy przyklad innym
-
Dokładnie, bieganie to jednak ciężki wysiłek i można się bardzo łatwo zniechęcić i oczywiście nie zaczynać od neiwiadomo jakich wymiarów czasowych, ale realnie ocenić swoją kondycję, na początku np. pobiegać 10-15 min. potem stopniowo zwiększać, bo inaczej można wykorkować
Widzicie teorię znam, gorzej z praktyką
-
Pamietam jak biegałam rok temu na wfie to po 2 minutach już sobie spacerowałam z koleżanką bo nie dawałyśmy rady
zazdroszcze tym co mogą sobie tak po prostu biegać i nie mają odruchów wymiotnych po minucie
A sąsiadka do mnie kiedyś też przyleciała jak sobie skakałam na skakance
-
Nie mogałabym z takimi sąsiadami ale mam podobnie z mamą
Ja mieszkam tez w jednorodzinnym ale pokoj mam na górze i kazde mocniejsze nadepniecie to zaraz " nie chodź tak głosno bo u mnie to chyba zaraz sie sufit zawali" o skakaniu nie wspomne
-
No to ja mam chyba najlepiej z was wszystkich, bo nie dość, że jednorodzinny to i parterowy
-
Jaka dyskusja
Jak nie o zupie owocowej to o bieganiu
Ja też chętnie bym pobiegała ale ten wzrok sąsiadów
i pytania - co odchudzasz się? - jak bym ja pierwsza się odchudzała
I myślę wtedy, że oni myślą że tak się zapuściłam że odchudzać się muszę
Oj te czarne myśli
-
Tak do tematu biegaia jeszcze... sily sobie trzeba rozlozyc. Nie od razu Krakow zbudowano w koncu. Wiekszosc odpada wlasnie dlatego ze na poczatku zbyt szybko szarzuje i meczy sie
RECMAL ja ostatnio jak w sklepie osiedlowym platki owsiane i chleb graham kupowalam to pani mi zarabala textem: "Coo, jakas dietka sie szykuje?" Po czym zmierzyla mnie od stop do glow. No zamurowalo mnie
Odpalilam jej tylko krotkie "Nie" i poszlam bo az mi sie glupio zrobilo
-
hello :P
dawno mnie tu nie było :P
zacznę od tego, ze uwielbiam bieganie - fajnie się pali przy nim kalorie - i nie jest nudne, bo się widoki zmieniają :P
poza tym - jestem fanką ćwiczenia przy ludziach - motywują mnie zawsze bardziej i na pewno są ciekawsze - a poza tym, mogą także zmotywować kogoś, komu też są potrzebne... a co do kąśliwych uwag sąsiadek - to na wredne pytanie - "co... znowu sie odchudzasz?" odpowiadam - nooooooooo pani też by się przydało :P i milczenie ;P a za dwa dni przychodzą - to na jakiej diecie jesteś - faktycznie się zapuściłam... albo mijają mnie odwracając głowę - ale pytań nie powtarzaja ;P
pozdrawiam i miłego wieczoru :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki