Życzę Wam zdrowych, spokojnych i wesołych Świąt, odpoczynku i mile spędzonego czasu w gronie najbliższych a nade wszystko wytrwałości, silnej woli i zdrowego rozsądku! Smacznego jajka!
Pozdrawiam!!
zawitalam do grona matek ponad tydzien temu i ogarniam rzeczywistosc???????? powodzenia w diecie i cwiczrniach. sciskam mocnoooo buziaki
Gratuluje malinka !!!!! Napisz cos więcej jak znajdziesz chwile . Naszczęscie Świeta sie skończyly nic nie przytyłam i to jest sukces. Waga nadal waha się między 64 a 65 kg ale cm spadają. W bioderkach juz jest 88 cm i spodnie rozmiar 26 juz są idealne inne teściowa mi zwęża W kwietniu w sumie zrobiłam 300 km marszu z wózkiem a jest dopiero połowa miesiaca. Dzis dieta płynna bo wczoraj sie przejadłam nie załowałam sobie niczego i dobrze bo przynajmniej nie moge patrzec na jedzdnie.
malinka- mam nadzieje ze niedługo bede miałą w tobie "kompnkę" do długich spacerów. Masz fajnie bo maluszek już od maja bedzie mógł jezdzic z toba na dalsze wędrówki
Dziewczyny, jest mi wstyd. Nie wiem jak to się stało - ale na wadze mam 70.1 kg - przecież to jest coś niemożliwego.. to prawie moja początkowa waga jak rozpoczynałam odchudzanie do ślubu!
Mój wewnętrzny dramat trwa... Na święta nie siedziałam przy stole - chodziłam po górach. Wyjechaliśmy z mężem, żeby nie kusić i uniknąć wszelkich niedozwolonych rzeczy. Ja nie wiem co się dzieje...
Jestem załamana. Jak nigdy.
Pomocy!
Nie, ciąża raczej nie.. bardziej faktycznie okres się zbliża i woda się nagromadziła - ale niestety w ciuchy też się nie mieszczę Otwieram szafę i dramat bo wszystko jest za małe... a jak ważyłam 61kg to miałam zrobione extra duże zakupy odzieżowe... i lipa teraz
Byliśmy wczoraj z mężem na zakupach spożywczych, także lodówka zaopatrzona w same dobre rzeczy... - i zaczynam walkę. Ale bez fajerwerków - po prostu. Zobaczymy co będzie.
never - skoro z 61 jest 70kg to mysle , ze przytyłas jednak . nawet w czasie okresu az tye wody sie nie zgromadzi . Przeanalizuj co mogło sie do tego przyczynic, musiałas cos inaczej z dieta lub z ruchem robić. Ja tez wyieniłam garderobę i duzo rzeczy zwężyłam i teraz narazie się pilnuje bardzo bo tez bym miała taką sytuację jak ty teraz , ze wszystko byłoby za ciasne. Jeszcze do 3 kg to ok by było ale wiecej to juzbym nie miała co ubrac oprocz dresu.
Mama - masz rację - nie do końca było tak jak być powinno... Zaczynając od ślubu - miałam na nim dokładnie 58.9kg (wrzesień 2016), po ślubie i podróży poślubnej (upragnionych wakacjach...) - po powrocie z all inclusive miałam 61-62kg (październik). I tak się trzymałam, aż do świąt na które zachorowałam i piłam dużo soków owocowych i miodu, brałam 2 antybiotyki i tak oto w styczniu pojawiło się 64-65). Potem w między czasie wskoczyłam na 66-68kg (marzec 2017) i teraz po powrocie z wyjazdu 70kg.. kwiecień 2017..
Pozwalałam sobie na za dużo. masakra. Jojo - to efekt powrotu do złych nawyków...
Dostałam też dzisiaj @ - więc jest też duża szansa, że w moim ciele jest jakieś 1,5 - 2,5 kg wody, a ja nie potrzebnie aż tak się załamałam.
Od wczoraj jestem na ścisłej diecie (ścisła - mam na myśli, że jem dokładnie to co w jadłospisie, w regularnych [podanych] odstępach czasu). Mam problem z piciem wody - herbaty OK, ale woda jakoś mi nie wchodzi z czym nigdy nie miałam problemów.
No niestety, niektórzy mają takie organizmy, że muszą być wiecznie na diecie - inaczej tyją. To chyba własnie JA.
A gdzie reszta dziewczyn? Bo się trochę czuję jakbym miała terapię indywidualną )
Malinka - serdecznie Ci gratuluję! przez mój kryzys nie zauważyłam, że na świat przyszło Twoje maleństwo! Trzymam kciuki za zdrowie dla Was obojga i jeszcze raz gratuluję Jak będziesz miała siły - i czas(!) to napisz nam więcej szczegółów
Ja narazie robie tak że jak widze że waga jest ponad 65 i zbliza sie do 66 to zaraz robie 2 dni oczyszczajacej diety i wraca do normy.Mam nadzieje ze wystarzy mi samozaparcia zeby tego pilnowac. Ja bym sie załamała jakbym przytyła za jakis czas z 10 kg bo za kazdym razem co raz trudniej sie zrzuca kilogramy i za kazdym razem wiecej wysiłku to kosztuje co mnie zniecheca i demotywuje. Teraz pozwalam sobie na jedzenie tego co lubie ale robie srednio 20 km dziennie z wózkiem wiec sporo spalam i jak cos sie ciezko czuje to poscik krotki. Oczywiscie staram sie jednak trzymac zdrowych nawyków i zatrzymałąm te które nie sprawiaja mi kłopotu czyli picie tylko wody i zielonej herbaty stosuje, nie jem smazonego i białej mąki. Słodycze sobie pozwalam ale np 2 dni w tgodniu ale przy jednoczesnej duzej dawce ruchu. Chicałabym sxhudnac jezcze ze 2 kg do pelni szcześcia . To byłby tai tez zapas kilogramów ktore jakbym przytyla po wakacjach to bym nie odczuła w sylwetce i po ubraniach.
Never trzymam kciuki za Ciebie, ubrania to dobra motywacja, dla nich chudnie sie chocby nie wiem co.
Mama - gratuluję Ci samozaparcia i wytrwałości. Super sposób na poradzenie sobie z nagłym wzrostem o 1-2kg, oczyszczenie 2 dniowe. Będę musiała o tym pamiętać jak już osiągnę swój cel. Ja nie wiem jak to się stało - no zapasłam się kurczę no. Były małe wzrosty - i zamiast je od razu "zbijać" tak jak Ty to robisz - to po prostu dalej spoczywałam na laurach. Bo to były takie "niegroźne" skoki o 2 kg. no i mam 6 miesięcy po 2 kg = 12kg! Moim progiem hamującym powinno być 60kg a nie 70.. No cóż już zrozumiałam co nieco - mam nadzieję, że więcej sie to nie powtórzy (chyba, że będę w ciąży, którą teoretycznie planujemy z mężem za ok. 2 latka +/-). Ale chciałabym zajść w ciążę przy zdrowej wadze, w której się dobrze czuję - czyli ok. 53kg i potem przytyć maksymalnie do 65-68. Zazdroszczę spacerów - ja się staram, ale naprawdę ciężko mi wygospodarować na nie czas. Staram się wygospodarować go na orbitrek (mam w domu), ale i tak jest ciężko.
Póki co trzymam się dzielnie. 3 dzień przebiega nienagannie.
Zakładki