Biegaly, biegaly i efektow nie widzialy

A tak na serio. Pamietam moje pierwsze odchudzanie. Bylam wtedy w 8 klasie podstawowki i wlasnie wtedy postawialm nie na zadne diety, tylko na bieganie. Schudlam a jakze, ale nie pamietam ile okolo 5 kg, a jezeli chodzi o czas to trwalo to okol 2 miesiecy. Codzniennie.

Rok temu postanowilam przejsc na diete i postawilam na silownie i aeroby na roweze i biezni epileptycznej. (schudlam 15 kilo) Zaznaczam, ze bieganie na biezni epileptycznej to zupelnie inna bajka niz takie prawdziwe bieganie na podworku.
Staralam sie biegac wieczorami, ale nie moglam sie do tego zmusic na dluzej niz tydzien. Ja poprostu nie nawidze biegac i uwazam to za jedyny sport ktorego tak nie znosze. Czasami sie zastanawiam skad ja mialam tyle sily zeby biegac wtedy kiedy chodzilam do podstawowki. Ogolnie powiem krotko - bieganie = masakra. Jak dla mnie.

Polis.