-
Coś kiepsko z Waszymi pomysłami. Ani jednej propozycji.
Wiem, że nie ma złotego środka. Gdyby był, już dawno rozwiązano by problem bulmii.
Moim zdaniem najskuteczniejszą metodą opanowania nie kontrolowanego obżarstwa jest nie doprowadzanie się do stanu, kiedy nic poza furą jedznia nie ma dla nas znaczenia.
Drogą do tego jest łagodne podejscie do siebie, traktowanie własnej osoby jak przyjaciela. Kiedy nakładamy na siebie zbyt duże restrykcje, wywołujemy stres i autoagresję.
Miałam wczoraj fajny dzień.
Ponieważ próbuję zrzucić 3kg, staram się przestrzegać diety, co oznacza małe porcje jedzenia.
Kończąc pracę byłam naprawdę głodna. Przede mną była godzina drogi do domu a ponieważ wieczorem miałam gościa, musiałam jeszcze kupić trochę łakoci. Wiedziałam, że nie starczy mi czasu na spokojne zjedzenie kolacji a od kilku lat praktycznie nie jem słodyczy (poza momentami wpadek), więc poczęstunek dla gościa nie był dla mnie zamiennikiem kolacji.
Wymyśliłam sobie, że kupując ciastka wezmę sobie słodką bułkę, którą spokojnie zjem w tramwaju. Dzięki temu nie wpadnę do domu wściekle głodna, ani nie rzucę się na zrobione zakupy.
Takie małe odstępstwo od zasady nie jedzenia w drodze do domu (tym bardziej nie jedzenia słodkości) okazało się skuteczne.
Owszem miałam trochę wyrzutów sumienia, ale właściwie dlaczego miałabym się katować?
Dlaczego nie miałbym czegoś zjeść, skoro jestem głodna? Każdy normalny człowiek tak robi.
Już nie raz przekonałam się, że odmawiając sobie drobnej przyjemności potęgowałam uczucie głodu, rozdrażnienie, a w krótkim czasie i tak rzucałam sie na jedzenie, pochłaniając wtedy jedzenie już bez żadnej kontroli.
Mój wniosek jest taki:
JEŚLI MA SIĘ NA COŚ NIEODPARTĄ OCHOTĘ, TRZEBA SOBIE SPRAWIĆ TĘ MAŁĄ PRZYJEMNOŚĆ.
Ciągłe zamęczanie się nie jest sposobem na osiagnięcie żadnego celu - również utraty kilogramów
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki