hey kochana!!!
W końcu trafiłam na Twój watek, oczywiście - za Twoją zasługą, sama nie pomyślałam, żeby poszukac :P

Jesteś silną osóbką, tak ładnie zaczęłaś dietkę od 1000. Ja może powiem Ci odrobinkę, jak ja zaczynałam no i jak traktuję całe to moje odchudzanie.

Po pierwsze: 18 kwietnia (notabene - dzień mojej matury ustnej z polskiego )powiedziałam sobie dosyć takiego życia. "takiego", czyli zasiedziałego, kompletnie niezdrowego. I właściwie duża część moich straconych kilogramów to wynik przejścia na "zdrowy styl życia", czyli wcale niekoniecznie ograniczanie się do jakiejś liczby kalorii, ale po prostu uświadomienie sobie i wprowadzenie w życie tego, że są produkty niezdrowe, nie warte objadania się nimi; że żeby poczuć smak i się najeść nie trzeba wcale zjadać całego opakowania czegoś, że ostatni posiłek najpóźniej o 20 bo potem ciężko zasnąć z pełnym żołądkiem etc.(innymi słowy słynna dieta MŻ, czyli: mniej żryj!), no i że ruch to nie tylko zdrowie, ale także lepsze samopoczucie (co już dawno wiedziałam, 7 lat w końcu trenowałam ). Do tego doszedł plan, że będę naprawdę duuużo się ruszać, no i w pół roku mam nadzieję schudnę 16 kg. No a potem, kiedy już zdrowe żarełko weszło mi w nawyk, a ruch stał się drugą naturą, to trochę zaostrzyłam plany i moją wymarzoną wagę. A potem przyszły "szalone" pomysły diet (1000-1200, teraz- kapuściana), choć do diet ścisłych nigdy głowy i wytrwałości nie miałam :P
eh, ale się rozpisałam.
No nic, życzę duuuużo powodzenia.
I oczywiście będę wpadać często :P
Pozdróweczka!!!