-
No i wracam znowu:) Po kilkumiesięcznej nieobecności i udanej utracie 12 kilosków(z 75 do 63), po zimowym leniuchowaniu wga znów poszła do góry i dziś wskazuje 66 kg.
Wobec tego mój cel to 60 kg, którego poprzednio nie udało mi się osiągnąc.
Czas - do końca lipca czyli 2 kg miesięczie:))
Liczę na Wasze wsparcie i służe uprzejmie swoim.
pozdrowionka
-
Hej!Ze skruchą wracam do kącika odchudzania, bo jakiś rok temu byłam tu. Udało mi się wtedy schudnąć jakieś 5 kg. Ważyłam 73, schudłam do 68. Teraz ważę 70 kg i chcę schudnąć jakieś 5 kg. Mam gruszkową budowę ciała, czy jak to zwać i cały tłuszcz osiada mi na pupie, biodrach i udach. KOSZMAR. Nie muszę chyba pisać, że odchudzam się od zaaaawsze, ale coż z tego. Kocham jedzonko, a poza tym odżywiam się byle jak i o byle jakiej porze, pondto nie uprawiam sportów. Nie wiem czy potrafię wziąć się w garść. Próbuję z zamierzeniem, że muszę. Acha, należę do tych osób, które "zajadają" stresy.
A w ogóle jestem jak alkoholiczka , uzależniona od jedzenia. To tyle. Okropna jestem :cry:
-
Cześć dziewczyny :) czy mogę do Was dołączyć?? Ja dietkuję od piątku, narazie sie nie ważyłam bo trochę burzliwe to moje dietkowanie hehe, ale staram się, muszę sobie wkońcu kupić wagę elektoniczną ale kurcze nie wiem za bardzo gdzie hehe. Pozdrowionka i buziaki papa
-
Cześć, ja walkę z kilogramami rozpoczęłam 18 kwietnia.Jestem na diecie 1000 kcal. w 17 dni spadły mi 4kg :D , bez ćwiczeń . :oops: . Najgorszy był pierwszy tydzień, ale teraz jest już ok, można się przyzwyczaić do tak malutkiego jedzonka :wink: .No a te 4 kiloski baaaardzo motywują :D ,oby tak dalej. Pozdrawiam, Zosia.
-
hej dziewczyny, od wczoraj ćwiczę callanetics i nadal dietkuję, w zasadzie dopiero drugi dzień. Najgorzej jest wieczorem, wtedy ciągnie mnie do podjadania, no ale wtedy spoglądam w lustro i ....odechciewa mi się wszystkiego, także jedzenia
-
pestka- oczywiscie ze mozesz sie do nas przylaczyc;)
Witam takze wszystkie nowe. Ja jeszcze miesiac i koncze diete... (nareszcie :roll: ) Mój cel to spodnie które upatrzyłam sobie w sklepie. Po prostu boskie. Brakuje mi aby centymetra :wink: Czyli jakiegos kilograma, czyli jakieś półtora tygodnia... no góra dwa.
Tylko jest mały problem, boję sie ze ktoś je wcześniej kupi :cry: Ale damy rade :twisted:
Zycze dalszych sukcesów 8)
-
Hej, nadal jestem na diecie i trzymam się
Vionow, doskonale Cię rozumiem. Ja marzę o tym, by wejść do sklepu i wreszcie kupić sobie spóniczkę , w której nie wyglądałabym jak w namiocie. :lol:
Pozdrawiam wszystkie inne dziewczyny, trzymajcie się. Jestem na diecie od pięciu dni. Waga stoi, ale to byłoby za wcześnie, a poza tym słyszałam, że przez pierwsze dwa tygodnie traci się wodę, a po tem dopiero tłuszcz. Mi chodzi o to drugie.
-
Oj dziewczyny tylko podziwiać. Nie musze podkreślać że odchudzam sie ciagle i w ogole bez przerwy. W sumie to jak sie nie odchudzam to sie przynajmnie ograniczam. Ćwiczyć sie staram. NAwet zaczelłam biegać. Ale cóż z tego że jest to tak nie regularne że hoho. Brak mi motywacji, zawziętości i wytrzymałości w postanowieniu. Ulegam pokusom. Ciężko mi się ograniczyć gdy jade do domu a tam full lodówka, albo przejść obojetnie koło zamrażallki z lodami. Trudniej mi zwłaszcza że wszyscy jedzą wspaniałe normalne posiłki. Jak jestem sama w mieskzniu to mogę nic nie jeść a przy kimś to jem jak inni co jest masakrą. I raz jem 1000 kcal a raz w ogole nawet nie licze bo bym sie zalamala. Kurde jestem z leksza zflustrowana soba i swoją wagą. Musze to zmienic !!! od jutro sie pilnuje!!
-
buziak 22, witaj w klubie. Mam to samo. Odchudzam się całe życie i czasami mam wrażenie, że niektórzy wiecznie coś wcinają i nie tyją, a ja tyje nawet od powietrza. Najbardziej to tyje mój tyłek, co tui kryć. To pewnie problem z samoakceptacją, sama nie wiem. Ale fakt jest faktem - 114 cm w biodro-pupie-udach. Więc męczę się jak idiotka, potem wpadam w czarną otchłań i zjadam wszystko co się nadaje do zjedzenia. Moim problemem jest utrzymanie wagi :( Mimo wszystko jestem nadal na diecie, waga jak zaczarowana w jednym miejscu i chce mi się jeść !!!!!!!!!!!
-
Hej dzięki. Mam nadzieje że się z tym kiedyś uporamy. Ja mam już postanowienia i zaczęłam z samego rana. Nieżle mi to wyszło bo byłam biegać powstrzymałam się od ciastek leżących na stole i odmówiłam pizzy. Tylko troche za mało zjadłam. Ale w sumie sama tego nie chciałam tylko tak wyszło. Pytanie tylko do kiedy wytrzymam. Żeby sie bardzo nie załamać to w nagrodę za dobry tydzień lodzik w weekend i raz na miesiąc jakieś szaleństwo np pizza. To tak tylko żeby do końca nie zwariować bez takich przyjemności. :P