TAK!!! TO KISIEL!!! Matko z córką, wczoraj chodziłam po sklepie i szukałam tego, aby sobie nazwę przypomnieć. Wiecie co? Ja chyba jednak mam coś z głową :P Bo znalazłam, zapamiętałam, po czym dziś już nie mogłam sobie na nowo przypomnieć.....
Kręgosłup - kurczę.... Słuchaj, musi być coś, co powoduje rozpoczęcie dni bolesnych. Pozycja w jakiej siedzisz? Za długie siedzenie? Kup sobie podusię pod plecy. Naciągaj się czasem (zwis w dół, albo nogi w lekkim rozkroku, ręce połóż na oparciu sofy, wzrok na okno - czyli głowa w górę - i naciągasz się w dół. Wiesz, robisz taki stoliczek wklęsły. Możesz eksperymentować z różną odległością rozkroku). No, idą święta, spotkania "rodzinne" i się dusza rozsypuje.
Pakiety - jeśli nie maczałaś palców w pakietach bezpośrednio, to jestem przekonana, że pośrednio na pewno!!!! Chociażby to, że mi przypomniałaś, że czas się spieszyć!!! Gdyby nie to, nie byłoby przebacz. Naprawdę, jakbym nie wpłaciła tego dnia, to pewnie lipa by była. Oficjalnie nie powiększyli ilości pakietów, ale może zdecydowali się przyjąć te osoby, które wpłaciły w dniu, gdy ogłosili zamknięcie przyjęć. A i czar kreacji też ma swoją moc! Nie ma przypadków!
D Z I Ę K U J Ę!!!
Cytat:
Zamieszczone przez
Niobe
Kisiel? :mdr: Może bym wpadła jutro z herbatkami i wódeczką dla Taty? I na kawkę. Będziesz w domu? I nie rusza mnie bałagan przedświateczny ani nic. I obejrzałabym sukienusie. O.
Jeżu drogiiiii!!!!!!!! hhahahaa, wódeczka dla Taty :D:D dzieści kilka lat musiało minąć, abym mu pierwszy raz w życiu coś takiego dała!!! Ale jedno się nie zmieniło. Nie ja ją kupiłam :D Wiecie, że ja chyba tylko raz w życiu wódkę kupiłam? Wszyscy w domu wiedzieli, że nie ma mnie po co wysyłać, bo i tak nie kupię. Nawet takiej małej do ciasta. Chociaż.... Przydała by mi się. Ostatnio teściowa mi kupiła i przyznaję, w końcu się przydała - do dezynfekcji łopatki na kupy dla Zochy.
A w ogóle.... To ja dziś jadę kupić..... koszyczek......... ... I włożę do niego wszystko to co dla mnie ważne.... I wszystko to co symboliczne.... I pójdę.... I pójdę... I pójdę w sobotę z koszyczkiem..... I poświęcę. .... Bo ... Straciłam Ducha tych świąt. Moje najukochańsze święta. A ja nie czuję nic. Ani symbolu, ani Ducha, ani Mocy. A to ważny czas! W przesilenie Góra zdobyta. Chcę więcej. Chcę pokazać, że jestem wdzięczna. Chcę "zakląć" następny rok. I pomaluję jajka. Może jeszcze nie redisówką mojej mamy, bo nie wiem, gdzie ją dałam ;) ale w cebuli i w kapuście czerwonej pomaluję. I może listki nakleję i potnę moje rajstopy. Zobaczę. Zrobię tak. Ale jajka nie będą białe, bo muszę zrobić tylko te, po których się nie drapię
Mat na połówce - dokopiemy mu do tyłka!!!!
Cytat:
W sumie to stwierdziłam, że nie chce mi się szykować nic ekstra na święta. Naprawdę nie mam serca do tego.
Ale cokolwiek. Malutkiego. Kup jedną z tych małych doniczek z trawą i barankiem. Choć jedna rzecz. ALE CZEKAJ! Ty kupiłaś żonkile!!! A to wystarczy! Duch siedzi na żółciutkich kwiatach szczęśliwości :)
Hahaahahha, a wiesz? Przysięgam, przed wczoraj patrzyłam na kwiaty i na żonkile i tak bardzo chciałam je kupić!!! TAK BARDZOOOO!!! Ale jakiś głupi pragmatyzm się odezwał i nie kupiłam. Ale to nic. Dziś kupię :D
Cytat:
D. wraca z Austrii w nocy z soboty na niedzielę i nawet nie wiem czy się zobaczymy. Musi jeszcze wrócić do Niemiec do pracy, żeby mieć wolne na nasz bieg. Jakby co to upichcę na szybko moje legendarne muszelki. To zawsze działa :yes: :666:
hm. hm. hm. :yes:
Cytat:
A my z Córą zjemy normalny pyszny obiadek. I już. No chyba, że Młoda będzie chciała piec muffiny. Tylko kto je potem zje bo przecież nie ona. Nigdy nie je. Oczami by jadła, a jak upieczione to traci zainteresowanie. Szkoda, że ja tak nie mam. Ja mam ochotę zawsze :grrrrrr:
Zanieś do pracy, zapakuj D. do plecaka. Daj sąsiadom! Zawieź tacie !
Chciałam powiedzieć "daj mi", ale to nie będzie dobre dla Wojtusia. Wojtuś zbyt rosły się zrobił :P
Cytat:
A wogóle to tak sobie myślę, że śniłam po nocach o Daario Naharisie i oto mój własny Daario się zjawił. KREACJA!!! Siedzi cholernik na tym lodowcu i wysyła mi takie piękne zdjęcia. Strasznie fajnie mu w narciarskich ciuszkach. Jest taki... hmmm... smukły? :666:Chłopak-wąż, nawet w puchowych portkach i kufajce.
:yipi:
a ja śnię o karpatce i torciku makowym. I o wszystkim co ma w sobie SER biały!
Cytat:
-------------------------------------------- Apeluję do wpisywania michy bo ja się przestałam kurde pilnowwać. A jak tam u was?
hahahaaha :D Ja się zgadzam! Ja żrę. Znaczy się, nie jest źle. Ale obiad o 17-18:00 mnie dobija. To już przy okazji moja kolacja, ale wiecie, ciało nie da rady z taką ilością kalorii i różności o tej porze. Ciężko no. Gruba jestem. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Gruba. I proszę na mnie nie krzyczeć, że wcale nie! Jestem GRUBA w PASIE! Shin! Ty GRUBASIE! a jeśli chodzi o słodkości. Wstąpił we mnie demon. Raz na jakiś czas staram się to usystematyzować, ale ... ale potem coś się dzieje i upadam. Na dno. Bum. Wiecie co mi się marzy? K A R P A T K A. Śni mi się nocami. ..... Zrobię mazurka jutro. Zrobię i będę go jadła. Postaram się na drugie śniadanie jako raz dziennie tylko. Nie potrafię. Nie mogę. Nie umiem. Nie umiem się powstrzymać. Ja nawet nie chcę. Wiecie... mój brzuch mi nawet nie przeszkadza. Nie wiem co się stało. Nie wiem. Dlaczego mi nie przeszkadza? Kiedyś to nawet łzy się pojawiały smutne, że mi się wylewa zza paska. A teraz? :cry: Może powinnam się przejść na basen i poczuć wstyd? Może wtedy? Poczuję? Mi się nawet ruszać nie chce.
Micha wczorajsza: 3 kanapki mojego chleba z wędliną sojową, łyżeczką majonezu (!) i ogórkiem kiszonym
sałatka z pekińskiej + CAŁA kostka tofu wędzonego + CAŁE małe awokado + łyżeczka majonezu. Sałatki było dużo. Zjadłam na dwa razy.....
kawuńka + kinder p. .... W du***ie. Pyszne było!
owoce (mango, banan, jabłko, kisiel rozwodniony podzielony na dwa razy + migdałowe płatki) sok wyciskany - jabłko, marchew, burak, pomarańcza, grapefruit, imbir, mięta
spagetti z 1/4 kostki mozzarelli + łosoś sałatkowy + passata pomidorowa + cukinia słonecznik - po wuj ten słonecznik?!
wiecie co? Chcę jeść nabiał. Potrzebuję białka. STRASZNIE! Kostkę toffu zeżarłam! A było do pasty! Śliniłam się jak na najlepszy torcik makowy z costy!!! Mięsa już mi się nie chce. Znaczy się, mogę, ale nie ciągnie mnie znowu do niego. Ale do toffu.... Do sera białego............ Jejciuuuu :( Jestem gotowa oddać moje kinder p na możliwość jedzenia sera. AAAA!!!!
A w ogóle, to znowu poczytałam o drożdżach. O piciu ich. Bardzo poważnie myślę o tym, by je pić. Zacznę dziś. Już dwa razy robiłam maseczkę z drożdży na włosy (raz w tyg). Wiecie, że przestały wylatywać? Po dwóch razach? Hm... No i nie odpuszczam już odżywek po myciu. Dobrze. To ja dalej będę tak robić. Kupiłam sobie też serum na końcówki. Muszę je zabezpieczyć. I zaczęłam myśleć o tej szczotce... Ale ona mnie nie ciągnie. Czy mimo to, może mi łamać włosy? Bo mam połamane i rozdwajające się. Czy to od niej? Nie to, że wszystkie. Raz na jakiś czas się złamany włos znajdzie, albo rozdwojony. Hm.