Dzisiaj tak: Śniadanie- ryba po grecku, 2 śniadanie grzyby z zupy i odrobinka zupy która skapła a na obiad oczywiście ryba po grecku z makaronem Ah trzeba zjeść zapasy świąteczne Pomiędzy soczek z aronii (19 kcal w 100 ml ) herbatka i woda
Dzisiaj tak: Śniadanie- ryba po grecku, 2 śniadanie grzyby z zupy i odrobinka zupy która skapła a na obiad oczywiście ryba po grecku z makaronem Ah trzeba zjeść zapasy świąteczne Pomiędzy soczek z aronii (19 kcal w 100 ml ) herbatka i woda
Oj, komputerka nie miałam przez cztery dni To było straszne! Ale od 2 z powrotem z dietą się trzymam Codziennie makaron z serem i otręby itp Od jutra zacznę pisać A narazie spadam się uczyć do klasówek... życie jest piękne!!!
ja w weekend bede kuc, psotaram sie, jak lenia siedzacego we mnei pokonam!
No to jadłospis na dziś:
Śniadanie:
Budyń instant- ok 150 kcal
Obiad:
Makaron z serem - 300-20 kcal
Kolacja:
Mleko z otrębami- 200 kcal
A teraz idę na skazanie... trzymajcie kciuki, że zdam! Zdaję geografię i chemię na 5 A potem idę zapisać się na delfa
to za malo
na sniadanie budyn ? to zart ?
D- doskonałosc zawsze daleka..
..::})i({::..
Ally... nie... a coś w tym złego? Nie wiedziałam... U mnie w lodówce jest tylko mleko, jajka i mięso, teraz doszła ryba wędzona, miód i dżem... chleba nie jadam już... mam tam jakieś wafelki ryżowe i otręby... na obiad od tygodnia codziennie jem makron z serem, eh.Takie życie. W szkole całkiem nieźle. Geografię zdałam a i tak mam 4, chemię chyba na 5 Ogólnie tylko jedna trójka z fizyki W sprawach osobistych... coś lepiej Ach, życie jest piękne, czasem :P Z dietą nie wiem, bo się nie ważę. Strasznie mi Was brakowało :*
słonce chodzi o to ze taki budyn sobie mozesz zjesc na 2 sniadanie lub podwieczorek , sniadanie musi byc odzywcze to najwazniejszy posilek w ciagu dnia , a z jaj miecha i ryb zawsze mozna cos wykombinowac ja ostatnio wcinam omlety
a po takich sniadankach jakie wcinasz moze byc napad
D- doskonałosc zawsze daleka..
..::})i({::..
Co do napadów, to masz rację. Tj. ja umiem się opanować, ale niestety jakbym tego nie robiła to bym pochłonęła całą lodówkę. Jadłam omlety... dopóki nie stwierdziłam, że mają mąkę, i tłuszcz i jajka... wiem, rypie mi już... ciągle jem to samo, bo uznaje bardzo niewiele produktów. Na początku tak nie było, ech, nigdy na początku tak nie ma... Miałam już problemy i nie chce do tego znowu doprowadzić. Ech, ale się trzymam. Codziennie jest około 1000 kcal Tylko w Święta sobie darowałam... a tak to bez przerwy już od sierpnia... cały sierpień i wrzesień bez słodyczy, później na 1000... nie wiem ile ważę, ech, 22 stycznia mam badania to się dowiem (ach z moim słoneczkiem :*)
Hmmm, naprawde zazdroszcze ci Tak ładnie i długo na diecie Ja codziennie postanawiam, że dzisiaj to już naprawdę koniec ze słodyczami, ale codziennie wyniucham coś smakowitego w lodówce i nijak nie mogę się powstrzymać;( Chyba moją wagę ratuje tylko to, że tyle sportu uprawiam Chociaż z pare kilo przydałoby mi się pozbyć (szczególnie z ud:P)
Łaaa, przepraszam, że tak bardzo się rozpisałam.
Pozdrawiam:*
Zakładki