A w ogóle to muszę się pochwalić, że 6-ty dzień bez słodyczy minął jak najbardziej pomyślnie.. chociaż było wieeele pokus
12.12.2006:
Moje I śniadanko:
2 kromki chleba białego -> 250 kcal
Trochę białego sera -> ok. 25 kcal
Kilka plasterków salami -> 140 kcal
II śniadanie:
nothing..
Obiad:
Mały talerzyk żurku -> 200 kcal
Duuża buła zwykła (taak, wiem, wiem.. ale to tak jakby mój podwieczorek..) -> ile to ma? Stawiam, że ok. 250 kcal.. bułka waży coś koło 120 g chyba..
Kolacja:
Serek homogenizowany -> 190 kcal
1 jabłko -> 50 kcal
Szklanka soku marchewkowo-pomarańczowego -> 95 kcal
Razem: 1.200 kcal.. Ale ile ma ta bułka?!
Dzisiaj miałam lekką załamkę.. Z matmy wychodzi mi 1 na semestr i nie wiem, czy zdołam jeszcze coś z tym zrobić.. Z historii dostałam 2+ ze sprawdzianu, na który.. uczyłam się aż.. 8 godzin i poczło to na marne
Dostałam najgorszą ocenę w klasie, mimo że uczyłam się najdłużej ze wszystkich.. to nie fair.. Oprócz tej 2+ mam jeszcze 3.. też ze sprawdzianu.. Kurczę, a chciałam mieć 4 na półrocze..
Za to na spr. z fizy tydzień temu się w ogóle nie uczyłam i o dziwo.. dostałam 3+, z czego się niezmiernie cieszę
Ale gdzie tu jest sprawiedliwość? Wychodzi na to, że w ogóle nie powinnam się uczyć 
Poza tym zgubiłam gdzieś siebie, swoje zainteresowania, nie wiem, kim jestem..
A jedyne, co mi w życiu ostatnio wychodzi całkiem dobrze to o dziwo TYLKO moja dieta.. W sumie to co z tego, skoro nie widzę tego po sobie.. tylko waga dziwne liczby pokazuje i tyle.. nawet nie czuję się lżejsza..
Nie ważne, czy to, co robię, podoba się innym. Najważniejsze, że daje mi to szczęście.
Zakładki