-
Hmm, wczoraj było dosyć ładnie, 1200 kcal ok, poćwiczylam...
Wziełam się za siebie, bo czuje, że przytyłam.
Dziś na koncie mam ponad 400 dopiero, ale to dlatego, ze dopiero ze szkoly wróciłam.
Jezu, mam takie poczucie, że jestem taka wysoka i taka gruba i wszyscy się na mnie patrzą, straszne to... ^.^
-
Wiesz, że ja mam czasem tak samo ;D
Ale sądze, że nie warto się tym przejmować, bo jak schudniesz to będziesz laska i pokażesz im wszystkim
-
Ale wtedy, to aż chce się zapaść pod ziemię...
Na kolacje zjadłam serek wiejski i 2 wasy. Ok. 170 kcal.
Będzie jakieś 1100 kcal. Nie liczyłam wszystkiego dokładnie . A zjadłam dziś taki jogurt, niby 0 cukru, ale więcej jeść go nie będe. Jest strasznie sztuczny. No, ale rodzice o dziwo taki kupili, to skorzystałam ^^.
Coś poćwiczę jeszcze, niech mi tylko jedzenie się w brzuchu ostoi.
Właśnie mnie koleżanka poinformowała, że w czasie ferii jadła 13 razy pizze . Najlepsze, że po niej nie widać. Musi mieć niesamowitą przemiane materii, bo ja przytyłabym z 5kg conajmniej. Jest drobna, chociaż mimo to, kształty swoje ma. Ale z drugiej strony, nie mówiąc złośliwie oczywiście, nie wiem, czy jej się kiedyś to obżarstwo nie odbije? ^.^
-
uwielbiam pizze, ale chyba znudziło by mi sie jedzenie jej codziennie przez dwa tygodnie
-
mi tak samo jak madzix, by się znudziło. pizzę lubię, nawet uwielbiam, ale bez przesady
-
Pamięta mnie ktoś jeszcze?
3 wątku nie chcę zakładać, ale chyba wracam... Ale pocieszam się myślą, że nie tylko ja odchodze i wracam na to forum. To tak jak z kg...
Ale ja jestem tragiczna. Chociaż nie, jestem mistrzem w utrzymywaniu wagi. Od pół roku waże mniej więcej tak samo. Balansuje co najwyżej między 64-66 kg. No i w sumie owszem. Ostatnio odrobinę przytyłam, później byłam nieudolnie na jogurtowej, trochę schudłam. Ale nie mogę patrzeć na jogurty. No i teraz tak jestem lekko dietowo, że trochę się pewnie objadam oO. Ale to nie zmienia faktu, że o dziwo, nie miałam jakiegoś wielkiego wahania i nie przytyłam nagle 10 kg. Ja bym tak mogła, ale za 4 kg mniej no... xD
Druga sprawa, jaka mnie martwi to fakt, że ja w sumie od wakacji jestem na diecie . Może nie fizycznie, ale psychicznie. Od wakacji nie miałam zamiaru jeszcze wychodzenia z diety, bo wciąż mam resztkę do zrzucenia. I owszem, mogę zjeść w jakiś dzień dużo, ale nie było ani dnia, kiedy nie miałabym w głowie świadomości, że muszę się odchudzać. W sumie ja już zatraciłam taką granicę, ile to dużo, ile mi wolno, ile normalnie, a ile to przesada. Dla mnie wszystko to za dużo...
Chociaż może właśnie takie durne myślenie obroniło mnie przed nagłym przytyciem. Ale ja bym chciała w końcu schudnąć do końca i odżywiać się jak normalny człowiek. Owszem, zdrowo i w ogóle. Ale nie w obsesyjny sposób, że jedzenie robi mi krzywdę i że nie powinnam...
I taki mam też plan. Chyba nie będę przechodzić na diety składnikowe, bo owszem, chudnę, ale zaraz po, mam już dość i rzucam się na normalne jedzenie. Dieta oparta o kalorie, jest chyba najlepszym rozwiązaniem (schudłam tak z 8 kg).
I wiosna, ciepło, ruch. To mi dodaje trochę motywacji.
A Wy mogłybyście mi doradzić coś w mojej sytuacji?
-
Więc tak...
Po pierwsze uwierz- siebie! My też w Ciebie wierzymy
Po drugie- ruszaj się.
Po trzecie- hmm.. 1200-1300kcal? albo 1500 ale musisz się dużo, duużo ruszać
Wiesz chyba co jeść się powinno, a co nie ;P
Trzymam kciuki! :*
UDa się!
-
Chyba tylko my dwie nie możemy się uwolnić bezustannie od diety
Ale ale, mam nadzieję, ze to ostatni powrót z nadmiernymi kilogramami
-
hej
wcale nie jestes duza i nikt sie na Ciebie na pewno nie patrzy jak na dziwolonga,to Ty masz takie wyobrazenie siebie w glowie,spojrz na siebie obiektywnie,bez emocjii,jakbys patrzyla na calkiem obca Ci osobe.I co widzisz?
a po drugie ja wiem,ze zgubisz te kg,bo raz juz je zgubilas,to pewnie zrobisz to po raz kolejny
pozdrawiam i zapraszam do siebie:*
-
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki