![]()
psotulka swietne
![]()
![]()
bewiku,ja wlasnie staram sie trzymac tych zasad o ktorych wczesniej pisalas, nawet nie jest to takie trudne jakby sie wydawalo![]()
![]()
pozdrowka![]()
![]()
Bewiku dziękuję za przesyłkę -dotarła dopiero dzisiaj![]()
![]()
Zasady są proste, a my co robimy.Ciągle powtarzamy złe nawyki.
Masz rację, jesteśmy gościnnym narodem, od imprezki do imprezki.
Pozdrawiam![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Bewiczku
łatwiej pisać -trudniej czynić -jak tyle pokus dookoła .
Piszesz ,ze jesteśmy gościnnym narodem -no cóż tradycja -problem
jak tu ograniczyć sie przy suto zasatawionym stole![]()
jak gadać o suchym pysku -a zakupy sama wiesz ,ze handlowcy robią wszystko
aby towary mówiły: kup mnie- Trzeba byc prawdziwym ascetą -
zeby wejśc do sklepu i kupić chleb ,mleko i jaja![]()
![]()
Powoli trzeba sie uczyć -będzie tanio ,chudo i może na wczasy zostanie![]()
PODSYLAM![]()
Wartość kaloryczna, jedna porcja: 240 kcal.
SWIETE SLOWA KRYSIUłatwiej pisać -trudniej czynić -jak tyle pokus dookoła![]()
NIE KUSZE
ALE
OBY NA NIM SIE SKONCZYLO
![]()
WIOSNA JUŻ NAPRAWDE NIEDALEKO.
![]()
![]()
Witam, znalazłam Gagii fajny artykuł, może kogoś zainteresuje
dla wszytkich zaczynajacych inie tylko!!!!!!!!!!
dlugie ale warto.......
poniewaz nie sadze zeby co niektorym chcialo sie klikac... przekopiuje
Głodówki wydają się być całkiem logicznym i uzasadnionym postępowaniem w walce z nadwaga. Jeżeli nadmiar jedzenia odkłada się w postaci zbędnego tłuszczu, to drastyczne ograniczanie liczby spożywanych kalorii powinno zdecydowanie uszczuplać jego zapasy? Czy jednak tak się dzieje?
Przyrost tłuszczowej masy ciała, to proces skomplikowany i długotrwały, powstający w efekcie wieloletniego powielania rozmaitych błędów żywie*niowych. Być może wyda się to dziwne, ale kalorie to jedna z rzadszych przyczyn powstawania nadwagi. Na przestrzeni ostatnich lat, wiedza na temat żywienia i jego wpływu na organizm znacznie się poszerzyła. Dzięki postępom w dziedzinie nauk medycznych, potrafimy bardziej wnikliwie wyjaśniać mecha*nizmy powstawania otyłości i tym samym skuteczniej jej przeciwdziałać. Obecnie wiadomo, iż fizjologiczny przyrost tkanki tłuszczowej, zależy nie tyle od samej energetyczności diety, co od zaburzeń metabolicznych wywołanych nadwyżką lub niedoborem określonych składników pożywienia. Jeżeli ktoś wciąż uparcie uważa, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za nadwagę jest nadmiar spożywanych kalorii, i co gorsza, na podstawie tego typu teorii próbuje pomagać ludziom, to prawdopodobnie jego wiedza na temat żywienia zatrzymała się na etapie lat 60-tych. Oczywiście, ograniczanie ilości jedzenia jest słuszne w przypadku ludzi opychających się ponad miarę, ale czy taki tok postępowania jest logiczny w przypadku większości osób z nadwagą, które nie jedzą nawet połowy tego co potrzebuje ich organizm? Jaki sens mają wówczas głodówki czy nagłośnione w ostatnich latach rygorystyczne diety 1000 kcal – skuteczne ponoć dla wszystkich? Uproszczenie tematu powoduje, że problem otyłości nie tylko pozostaje, ale wręcz nasila się. Informacje przeka*zywane przez media sieją totalny chaos i spustoszenie w umysłach tysięcy osób walczących z nadwagą.
Przyrost tłuszczowej masy ciała, to proces skomplikowany i długotrwały, powstający w efekcie wieloletniego powielania rozmaitych błędów żywie*niowych. Być może wyda się to dziwne, ale kalorie to jedna z rzadszych przyczyn powstawania nadwagi. Na przestrzeni ostatnich lat, wiedza na temat żywienia i jego wpływu na organizm znacznie się poszerzyła. Dzięki postępom w dziedzinie nauk medycznych, potrafimy bardziej wnikliwie wyjaśniać mecha*nizmy powstawania otyłości i tym samym skuteczniej jej przeciwdziałać. Obecnie wiadomo, iż fizjologiczny przyrost tkanki tłuszczowej, zależy nie tyle od samej energetyczności diety, co od zaburzeń metabolicznych wywołanych nadwyżką lub niedoborem określonych składników pożywienia. Jeżeli ktoś wciąż uparcie uważa, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za nadwagę jest nadmiar spożywanych kalorii, i co gorsza, na podstawie tego typu teorii próbuje pomagać ludziom, to prawdopodobnie jego wiedza na temat żywienia zatrzymała się na etapie lat 60-tych. Oczywiście, ograniczanie ilości jedzenia jest słuszne w przypadku ludzi opychających się ponad miarę, ale czy taki tok postępowania jest logiczny w przypadku większości osób z nadwagą, które nie jedzą nawet połowy tego co potrzebuje ich organizm? Jaki sens mają wówczas głodówki czy nagłośnione w ostatnich latach rygorystyczne diety 1000 kcal – skuteczne ponoć dla wszystkich? Uproszczenie tematu powoduje, że problem otyłości nie tylko pozostaje, ale wręcz nasila się. Informacje przeka*zywane przez media sieją totalny chaos i spustoszenie w umysłach tysięcy osób walczących z nadwagą.
OSZCZEDNY PLOMIEN
Nagłe, drastyczne obcinanie kalorii w diecie to jedna z najgorszych i najmniej skutecznych metod odchudzania. O beznadziejności tego typu poczynań przekonał się zapewne nie jeden miłośnik i pasjonata stosowania kuracji odchudzających. Co z tego, że po tygodniu zadręczania możemy poczuć się 5 kilo lżejsi, kiedy nasza waga ze zdwojoną siłą powraca jak bumerang? Mało tego, ciało staje się miękkie, obwisłe i sflaczałe, skóra traci elastyczność, przypominając wysuszone jabłko. Czujemy się okropnie, narasta w nas frustracja, złość, i na domiar złego dokuczają bóle i zawroty głowy. Wniosek nasuwa się więc jeden – organizm nie da się oszukać i doskonale zna swoje możliwości. Rygorystyczne obcinanie kalorii powoduje, że ustrój staje się niezwykle oszczędny w wydatkowaniu ciepła. To całkiem logiczne, no bo niby jak trwonić energię kiedy się jej nie otrzymuje? Impulsywne diety głodówkowe wyzwalają specyficzne reakcje, które spowalniają przemianę materii i zwięk*szają podatność organizmu na tycie. Pożywienie to jeden z głównych czynników zwiększających tempo metabolizmu. Efekt ten określa się mianem swoiście dynamicznego działania pokarmu (sddp). Prawidłowo zestawiona dieta podnosi przemiane materii i pozwala spalić ok. 200 kcal więcej – tyle samo co podczas 20 min. biegu.
W odpowiedzi na gwałtowne odcięcie dopływu surowca energetycznego jakim jest pożywienie, organizm przechodzi na tzw. oszczędny płomień. "Nie ma paliwa – nie ma ognia". Komórkowe "piece" zamiast buchać ciepłem stają się chłodne, więc osoby pozostające na diecie głodówkowej często skarżą się na uczucie zimna i zbyt niskie ciśnienie krwi. W tak trudnych okolicznościach organizm staje się niezwykle zapobiegliwy, spowalnia spalanie składników energetycznych i stara się je gromadzić na trudniejsze czasy. Mało tego, w tych trudnych warunkach pokarm także dłużej zalega w przewodzie pokar*mowym, by organizm mógł gruntowniej wykorzystywać dostarczane z niego kalorie. Najgorsze przychodzi jednak dopiero po zakończeniu kuracji. Ustrój jeszcze przez dłuższy czas pracuje na "oszczędnym płomieniu" i trudno mu spalić nawet niewielką ilość pożywienia. Wtedy to niewykorzystane paliwo skrupulatnie wędruje do komórek tłuszczowych. Rozpoczyna się więc ponownie gwałtowny proces tycia, określany mianem wahadła diety lub efektem jo-jo.
PRZEPIS NA SZYBKIE STARZENIE
W pierwszym tygodniu drastycznego ograniczania kalorii Podstawowa Prze*miana Materii (PPM) u młodego człowieka wygląda mniej więcej tak jak u sześćdziesięciolatka i maleje ok. 70kcal na jeden kilogram traconej masy ciała. Ciało zachowuje się powoli jak organizm starca i co gorsza zaczyna podobnie wyglądać. W wyniku niedozywienia, bardzo gwałtownie kurczą się i wiotczeją mięśnie, a ponieważ są one głównym miejscem spalanie kalorii, nic dziwnego, że przemiana materii gwałtownie się spowalnia. Ubytek tkanki mięśniowej zastępowany jest szpetnym tłuszczem, w konsekwencji czego ciało przypomina starą, pomarszczoną purchawkę. Waga ciała niewątpliwe się obniża, bo mięśnie przecież sporo ważą, i nawet gdy ich ubytki zostaną zastąpione tłuszczem to i tak jesteśmy kilka kilogramów lżejsi. Dla nie*których osób, szczególnie kobiet, waga ciała jest najistotniejszym wykład*nikiem skuteczności odchudzania. Szok następuje dopiero wówczas gdy zamierzają pochwalić się sukcesem na plaży lub intymnie obnażyć swe ciało w obecności partnera. Pamiętajmy, że mięśnie idzie stracić niezwykle łatwo, natomiast ich odbudowanie to proces bardzo trudny i mozolny. Przy diecie 1000 kcal i poniżej, mięśnie usychają jak niepodlewany kwiat, a ich ubytki zastępowane są trudną do pozbycia się tkanka tłuszczową. W prawidłowo pojętym odchudzaniu nie chodzi więc o to by obniżyć ogólną masę ciała, lecz zmniejszyć ilość tkanki tłuszczowej w stosunku do mięśni.
A CO Z TLUSZCZEM?
Jego zasoby u osób z nadwaga są spore i teoretycznie wystarczyłyby na przebiegnięcie przynajmniej kilkudziesięciu maratonów. Tłuszcz to najbardziej ekonomiczne źródło energii zapasowej, jednak organizm wcale z niego tak chętnie nie korzysta. Po pierwsze, dlatego, że nie chce, a po drugie, że to wcale nie jest takie proste. Na przestrzeni tysięcy lat ewolucji nasz ustrój posiadł umiejętność gromadzenia nadwyżek jedzenia. Jak wiadomo u naszych przodków z odżywianiem bywało różnie. Gdy polowanie się udało, pokarmu było pod dostatkiem, gdy zwierzyna okazała się chytrzejsza, trzeba było zaciskać pasa. Zdezorientowany organizm na nic pewnego nie mógł wówczas liczyć. Musiał więc inteligentnie wypracować umiejętność gromadzenia zapasów, by przetrwać trudniejsze czasy. Wszystko właściwie byłoby OK., gdyby nie był aż tak wrażliwy i zapobiegliwy. Niestety, tkanka tłuszczowa okazuje się dla niego cenniejsza niż nasz wygląd, samopoczucie i zdrowie. Woli więc niszczyć mięśnie i inne narządy tylko po to, by nie uszczuplić zgromadzonych zapasów tłuszczu. Co za egoista! Nie liczy się dla niego jak wyglądamy, jak okropnie się czujemy, patrzy jedynie na siebie! Na każdym kroku utrudnia nam życie Dopiero jak perfidnie "pozjada" mięśnie i już niewiele z nich zostanie, z ogromnymi oporami zabiera się za tkankę tłuszczową. Ale i na tym etapie wcale nie zamierza się poddać.
Gdy tłuszcze opuszczają swoje magazyny, wędrują do krwi a z niej do mito*chondriów – piecy komórkowych w których następuje ich całkowite spalanie. Powstaje jednak pewien problem. Otóż mitochondria zlokalizowane są w mięśniach, a ponieważ po mięśniach pozostało jedynie wspomnienie, tłuszcze nie bardzo mają gdzie się spalać. Błąkają się więc w krwiobiegu i nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca sieją spustoszenie. Ograniczona ilość piecy mitochondrialnych powoduje, że tłuszcze zamiast całkowicie się spalać, ulegają nadpaleniu. Wędrujące niedopałki zamieniają się na tzw. kwaśne ciała ketonowe, które zakwaszają krew i utrudniają pracę licznym enzymom. Dzieje się wówczas nie najlepiej. Gwałtownie rosnąca liczba związków keto*nowych wpływa niekorzystnie na pracę mózgu i układu nerwowego, zaczynają nam dokuczać bóle i zawroty głowy, zwiększa się pobudliwość nerwowa i podatność na depresje.
MOZG ZACZYNA NAS BRONIC
Cóż, sytuacja wygląda dość dramatycznie, przedłużanie głodówki może zakończyć się źle. Nazbyt odchudzone komórki tłuszczowe zaczynają skarżyć się mózgowi i prosić go o litość. A ponieważ sytuacja rzeczywiście nie jest za wesoła, centralny komputer naszej głowy, zmuszony jest podjąć radykalne kroki. Zaczyna więc podstępnie wyczulać nasze zmysły wzroku, smaku i zapachu, tak by widok jedzenia stal się nie do zniesienia. Jednocześnie wzmaga wydzielanie różnych substancji, między innymi – Neuropeptydu Y (NPY), który pobudza apetyt na cukry, pomaga powracać komórkom tłuszczowych do normalnych rozmiarów i zmniejsza spalanie kalorii w tkance tłuszczowej brunatnej. Pojawiająca się na skutek przegłodzenia nadmierna ilość kwasów tłuszczowych we krwi powoduje także zwiększone wydzielanie w mózgu Galaniny – przekaźnika wywołującego z kolei apetyt na tłuszcze. Teraz mamy już wszystko w komplecie by móc ponownie utyć. Nawet niewielka ilość pożywienia przyjęta po okresie przegłodzenia skrupulatnie gromadzona jest w formie zapasowego tłuszczu – to tak profilaktycznie, na wypadek gdybyśmy jeszcze raz wpadli na podobny pomysł
CHUDNIJ Z ROZWAGA
Kuracje odchudzające wymagają sporego wyczucia. Każde nawet najmniejsze zmiany odbierane są przez organizm jako zagrożenie i najczęściej kierowane przeciwko nam. Ograniczanie liczby spożywanych kalorii jest jak najbardziej słuszne, ale przed przystąpieniem do zmiany naszej diety musimy zasta*nowić się nad kilkoma sprawami. Po pierwsze, czy rzeczywiście spożywamy za dużo kalorii (w większości przypadków ludzie jedzą znacznie mniej niż wynosi ich rzeczywiste zapotrzebowanie!), po drugie, wszelkie ograniczenia należy robić stopniowo. Kaloryczność diety należy zawsze redukować etapami. Jeżeli dziennie spożywalismy np. 4000 kcal, to w pierwszym tygodniu odchudzania dietę powinniśmy obciąć o ok. 10% (400 kcal), w następnym znów o kolejne 10%, itd. Nigdy jednak nie powinniśmy schodzić poniżej wartości Podstawowej Przemiany Materii, która zazwyczaj nie bywa niższa niż 1200kcal. Pamiętajmy też, że najskuteczniejszym przyspieszaczem spalania kalorii jest wysiłek fizyczny, który nie tylko uszczupla zapasy tkanki tłuszczowej, ale także znacznie powiększa mięśnie czyniąc sylwetkę bardziej młodszą i atrakcyjną !
_________________
a to odpowiedz gagii na powyższe![]()
, do mnie przemawia więc kopiuję
ostatnimi czasy zadko komu polecam 1000 chyba ze widze ze sie zaparl i lepiej zeby zaczal od 1000 niz nie robil nic!
przewaznie optuje za 1500-1300 Wink wiec odpowiedz jest chyba jasna...
z drugiej strony wiem ze jak twardo i konsekwentnie bede zakazywac.. kryzczec i tupac nogami jak ktos sobie robi krzywde... to mnie nie poslucha...i bedzie gluchy na kazdy inny argument...
poza tym... ja sama zaczynalam od 1000 ... i strasznie trudno mi bylo przestawic sie na 1200...choc to raptem 200 kalorii!!!!!
a 1000 nauczyl mnie rezimu dietowego .. lanaowania posilkow... rozkladania ich w ciagu dnia...
trwal za dlugo... o paznokcie i wlosy walcze do dzis.. do niedawna pol godziny tuszowalam wory i since pod czami...
zastanawiam sie czy w przypadku niektorych dziewczyn, ktore wlasnie niedawno wrocily... lub zamierzaja wrocic problem nie polega wlasnie na tym, ze za szybko i za mocno obciely kalrie...
jak widzisz nie ma jednej recepty...
im mniejsza nadwaga tym bardziej powinno sie zwracac uwage na to co sie je....a nie drastycznie zmniejszac kalorycznosc diety.
a najskuteczniejsza metoda na spalanie nadmiaru jest trening... i ten rodzaj wydatku energetycznego.. i dla schudniecia i dla utrzymania wagi
to ze 80% dziewczyn stosuje 1000 kalorii wcale i sie nie podoba... ale nie przeskocze magii gazet, przekonan, przyjetych ogolnie zapewnien....
ponadto sa to glownie osoby ktore nie chca inie maja zamiaru dowiedziec sie co to znaczy "zdrowy styl zycia"...
wydaje sie ze katorga kaloryczna i pol godziny aerobow wystarcza...
ale tak niestety nie jest...
powiem ci wiecej... poproszono mnie kiedys o pomoc... przeanalizowalam wszystkie wpisy tej osoby...i wiesz co zauwazylam... jedzac poniezej 1200 i cwiczac ta osoba nie chudla.. ( poza pierwsza faza diety).. jak jadla 1500-1700 patrzac na to co je ale nie majac czasu na cwiczenia .. zrzucila w ciagu dwuch tygodni ponad 1.5 kilograma....
a takich przypadkow jest wiecej
mnie to daje do myslenia.... a tobie?
Dużo tego ale dołożę na zakończenie
coz.. wyjasnie prawdziwe twierdzenie abuty
jedzac znacznie ponizej limitu kalorycznego a np. jakna moj wiek i tryb pracki wynosi on 2000-2400 kalorii organizm obrazowo wchodzi w stan 'szoku"..
nie wie czemu po co i dlaczego nagle odbiera mu sie racje zywnosciowe powodujac jakby nie bylo glodowke, albo stan do niej zblizony
dzien dwa trzy czy tydzien wszystko jest ok.... organizm pamieta jeszcze "stare" nawyki i jest tylko lekko niepewny ..
jak ten stan trwa dluzej.... zaczyna walke...
jak walczy????
magazynuje wszystko co dostaje do strawienia... zeby to robic musi spowolnic dzialanie metabolizmu --> bo jakby nie bylo z jedzenia mamy energie, a ograniczajac ja oslabiamy , spowalniamy czy tez w skrajnych przypadkach zabijamy funkcje organizmu
poniewaz nasz pan O ( organizm) , wieksza czesc z tego zo zjadamy ( energie) chce zachowac na potem zaczyna oslabiac funkcje zyciowe....
stad.. oslabienia sennosc, brak sil, rozdraznienie, wyziebienie..i inne tego typu objawy
spowolniajac metabolizm ryzykujemy to , ze zaczynajac jesc normalnie ( nawet nie trzeba sie objadac) nadal bedzie to odkladane do magazynow... bo pan O zapamieta jak go potraktowalismy i bedzie chcial sie przygotowac na kolejna taka nasza "fanaberie"
skutek jedzenia na zbyt malym poziomie kalorii ma jeszcze jeden o wiele wazniejszy skutek uboczny!!!!
poniewaz "magazyny" to nic innego jak tkanka tluszczowa... to ona bedzie priorytetem do obronienia, i za zadne skarby swiata pan O niedopusci do ich pomniejszenia... szybciej odbierze miesiaczki , wlosy, paznokcie, oczy, poziom chormonalny...niz ruszy swoj tluszcz
jak nie ruszy tluszczu....to co zrobi...??????
zacznie "palic" miesnie
po kilku miesiacach takiego jedzenia paraglodowkowego... zostanie nam kosci i tkanka tluszczowa a powrot jak juz pisalam do normalnego jedzenia spowoduje ze pan O potraktuje te normalne racje zywieniowe jako dodatkowa "promocje" i upychac ja bedzie nadal w tkanke tluszczowa ( efekt jo-jo)
wyjscie z tego koleczka jest jedno...
jesc tak zeby bilans kaloryczny byl ujemny...ale niezbyt zauwazalny dla organizmu ( 300-500 kalorii) a reszte "minusowac" aktywnoscia fizyczna ktora daje dodatkowe korzysci BUDUJE MIESNIE a to ona odpowiedzialne sa za spalanie kalorii im ich wiecej tym na wiecej zarcia mozemy sobie bezkarnie pozwolic
i jescze jedna zasada... podjac diete raz a dobrze.... najgorsza opcja to taka
rezim na poziomie 1000 badz mniej prowadzony az do stanu w ktorym na zarcie sie rzucamy i zremy w sposob niepochamowany tyjac w efekcie bardzej niz przed podjeciem diety ( przypominam ze tracimy resztki miesni a budujemy sobie oponki w trakcie takiej diety) po czym jemy normalnie i znow tylemy... i od nowa rzucamy sie hop-siup na rezimowa diete... znow tracac miesnie...
mozna wtedy pochastac sie a jedzac 1200 i tak bedziemy tyc
dieta 1000 kalorii moze byc stosowana krotkoterminowo (najelpeiej u osob z duza nadwaga kiedy to mozliwe jest palenie tluszczu a pozostawieniemiesni w spokoju)
i raczej z nastawieniem ze pozwoli nam ona unormowac sposob jedzenia i nauczy co jest mniej kaloryczne i bardziej dla nas odpowiednie
uczucie glodu to objaw ze dieta jest zle prowadzona....i bedzie ona miala nikle szanse na powodzenie..
najlepiej nie byc glodna ale nigdy nie byc syta
Zakładki