Ja też spędziłam tego lata jedno przedpołudnie na rowerku - na Solinie w Bieszczadach.Rowerek był tak mały, że przy pedałowaniu miałam kolana pod brodą (przy znacznym brzuszku nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie). TZ okazał się za duży i prawie wale nie mógł pedałować. Niemniej było cudownie. Tylko my, niebo i woda. Ech, wróciłabym tam teraz ...
pozdrawiam![]()
Zakładki