Dziwnie się ostatnio czuję.
Mam zawroty głowy, delikatne jak na rauszu, wczoraj na spacerze z synkiem poczułam jak odlatuję.Pomyślałam , czy trafi do domu jakbym upadła.
Nie dietuję sie mocno. Staram , to dobre słowo, staram się jeść mniej niż zwykle.
Na wadze nie staję. To niedobrze, ale ostatnio drogo mnie to kosztowało. Mnóstwo nerwów.
Co to może być?
Jak jem normalnie to nigdy mi nic nie dolega. Jak tylko obniżam poziom kalorii to zawsze cos się ze mna dzieje. Czuję sie jak narkoman na odwyku.
A co tu duzo ukrywać , lubie jeść i bardzo cierpię, gdy nie mogę.
Dzisiaj w pracy koleżanka przyniosła na swoje urodziny babkę ziemniaczaną i kefir. Jak można było tego nie spróbować. Po prostu pycha. Zjadłam dwa kawałki i miałam chęc na jeszcze dwa. Powstrzymałam się i było mi żal.
Mam mnóstwo powodów do odchudzania, ale nie mam do tego siły.
Piszę, ale wydaje mi sie że takie pisanie nie przynosi efektów. Wiele z nas pomału zchodzi z wagi, te co nie znikają z forum. Wstydzą sie że one nie potrafią.
Brak żelaznej konsekwencji.
U mnie teraz sypie śnieg, strasznie ślisko, pójdę po synka pieszkom, tak dla zdrowia.
Nie mam się czym pochwalić. Przykro mi. Najchętniej spotkałabym sie z Wami na herbatce i tak pogadała. Takie gadanie do komputera też nie jest najlepszym wyjściem. Gdy ktoś jest przy Tobie fizycznie , jest łatwiej.
Podstolino droga! Dziękuję że o mnie pamiętasz. A wagę ignoruj. To najbardziej bezduszne urządzenie jakie znam.
Begi! Nie mam siły do odchudzania. Na nic nie mam siły.
Julisiu, Illo , Ewusiuce,Honeyko, Misialku,Alibabko dziękuję Wam za wsparcie , ale chyba nie dam rady.
Zakładki