-
Pozdrawiam. Poziomka ma rację - trzeba iść do lekarza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nawet jak będziesz musiała czekać pół dnia. W poniedziałek na izbie przyjęć w szptalu spędziłam 3 godziny, ale fachowo mnie przyjęli, konsultację zlecili. Starali się jak mogli. Pewnie trafiłam na porządnego fachowca - młody lekarz przejmował się pacjentem.
W tym roku jedziemy do Chorwacji - Mlini, Cavtat ogólnie zupa dubrovnicka. Na razie szukam ofert. Chcę coś koło morza - do 300m. Najważnieszy jest balkon z widokiem na Adriatyk.
Myslę tez o apartamencie z klimatyzacją, ale jestem ograniczona kasą. Zobaczymy co uda mi się wynegocjować.
Marzę już o urlopie, a siedzę na zwolnieniu lekarskim.
Pozdrawiam
-
Ja rowniez uwazam ,ze musisz isc do lekarza
[/img]
-
Witaj Toshi, pozdrawiwm, jak Twoje samopoczucie , a dietka
-
Myślałam, że dobrze czynię a tu wiadro zimnej wody na głowę
Podstolino, Poziomko, Minusku i Kasiu, macie rację. Nie potrafię sie spokojnie wyleczyć ale która z was potrafi??? Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko tyle, że mam nowy antybiotyk i leki wziewne ale powinnam po prostu iść na zwolnienie
Mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdę
Poziomko, masz rację, powinnam jeść częściej Muszę się poprawić
Minusku, przykro mi, że musiałaś iść na izbę przyjęć. Trzymaj się
. byle do wakacji . Apartament z klimatyzacją to byłoby coś. My mieszkaliśmy 60 metrów od morza - i bardzo dobrze bo inaczej człowiek by się w drodze roztopił
Zauważyłaś, że mają niższe ceny przed 15 lipca???
-
Oooo...tu już o wakacjach. Jak miło.
Ja jeszcze nie mam zielonego pojęcia gdzie w tym roku pojadę i czy w ogóle.
Tak Toshi, koniecznie musisz coś z sobą zrobić aby się wyleczyć.
Może powinnaś "po prostu" spokojnie przysiąść na "4 literach", albo jeszcze lepiej się położyć. Zapewne zabieganie i zmęczenie dodatkowo osłabia organizm i nie pozwala mu dojść do zdrowia.
Kiedy u Was ferie? Mogłabyś odpocząć.
Dzięki za wsparcie U mnie po staremu, czyli waga w górę
-
Co u Ciebie, bou mnie jak narazie kiepsko , waga stoi, a nawet leciuchno wzrosła
-
Jestem, ale zawalona pracą, po prostu koszmar, wszystko się sprzysięgło przeciw mnie. Nastrój mam paskudny.
Po świętach (i nowym roku) trzy kilo do przodu, ale tak się złożyło, że jak w Wigilę zaczęłam siedzieć przy stole, to 2 stycznia skończyłam (z wyjątkiem jedego dnia), jakoś tak się złożyło w tym roku wyjątkowo. Zakladałam, że ograniczę się do 2 kg, ale co tam, i tak sobie powiedziałam, że nie da się nie przytyć, a niezjedzenie będzie większą szkodą niż zjedzenie. No to jadłam, chociaż może nie aż tak obficie jak dawniej, ale że było wszystko dobre ...
Za mną 1,5 kg już zrzucone, ale że mam właśnie ciężko w pracy (i przygnębiająco), to kusi i łaskocze, żeby coś zjeść na poprawę... Ale wczoraj, po 6 kostkach czekolady (gorzkiej) już nie dałam rady kruchym ciasteczkom. Ale dzisiaj idę do sklepu po pudding (uwielbiam niestety), bo wymyśliłam sobie, że na pewno już przecenią, bo to danie sezonowe-bożonarodzeniowe, a przecież lubię i nie można przepuścić takiej okazji, no i z powodu tej strasznej pracy przecież muszę nagrodzić się etc. Rozumowanie to wcale nie takie proste, ale jakie zgrabne uzasadnienie palącej konieczności dokonania zakupu.
Jeżeli Toshi jeszcze jesteś chora, idź na zwolnienie - u mnie raz skończyło się anemią i zapaleniem osierdzia, a kolegi nie ma wśród nas... Też usiłował przechodzić, bo przecież praca czekała. Raz na zawsze oduczyłam się "przechodzenia".
Czytając o Twoich wyczynach rowerowych też zachciałam kupić rower stacjonarny, ale perspektywa wakacji oraz poprzedzającego je remontu mieszkania odwiodły mnie (no niestety taki rower kosztuje i to wcale niemało - mowa oczywiście o modelach podstawowych), codziennie gimnastykuję się jakieś pół godziny, to może niewiele żeby schudnąć, ale nawet tyle pomaga. Ta gimnastyka codzienna to noworoczne postanowienie. Zawzięłam się, podobnie jak z nauką gramatyki angielskiej.
Do tej pory udaje się, no i to tak dobrze działa na samopoczucie - taka doskonała jestem. Ale przede wszystkim trzyma mnie to w ryzach - mam obowiązki więc mam więcej czasu, bo mi się nie rozłazi na boki i udaje mi się pracować nad artykułem (pracuję od marca ubiegłego roku).
Na portalu nasz-klasa obejrzałam kilka swoich kolezanek i kolegów nie widzanych lat ? (nawet 25) no i mi wyszło, że nie jest źle - szczególnie na kolegów czas marnie działa. No i to było całkiem miłe, choć obrzydliwe cieszyć się z cudzego nieszczęścia (ale sami sobie winni, w gruncie rzeczy).
Mam nadzieję na week-end, że zapomnę o pracy (chociaż biorę jedną rzecz do zrobienia, ale przyjemną), pomogę sobie pizzą oraz upieczeniem szarlotki, bo mam mamę na obiedzie w sprawie tego remontu. czego Toshi i innym tu obecnym życzę (albo osiągnięcia spokoju w inny sposób, niekoniecznie tak zabójczy dla linii/wagi).
To właśnie cały problem - na poprawę nastroju, jako nagroda - jedzenie.
-
witaj
Toschi -to Ty już sobie chyba wychodowałas jakiego wirusa
skoro tak długo cie nie opuszcza . do lekarza musisz iśc bezwzględnie ,
być mioze nie te leki dostawałas. Po drugie utrzymujacy sie stan zapalny to
prawdopodobnie czymś sobie cały czas szkodzisz .
Zapomnij na ten czas o cytrusach ,nawet wywal cytryne z herbaty
nie jedz nic zbozowego i zrób sobie jak ci mówiłam watróbke na smalcu,
smalec z czosnkiem ,lub omlety żółtkowe [5 żółtek jeden ziemniak -na smalcu.]
Gęsty rosół z żółtkami ,czosnkiem . Utrzymuje długo ciepło w piersiach .
Nie bój sie wzmocnisz sie tylko ,nie przytyjesz co najwyżej troche cie przeczyści.
wracaj do zdrowia .
-
-
Cześć Toshi - gdzie się podziewasz, nie chcesz czytać naszego gderania???
Aa...a może miałaś gdzieś wyjechać?
Czekamy na Ciebie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki