-
Tak, tak - oddaś Violę
Asiu-Buciku, co do za małych ciuszków, to moje szafa stanowi dla nich poczekalnię, bo kiedsyś też uważałam, że to mnie zmotywuje. Bidulki, gniotą się tam od kilku lat. Ale jeszcze nadejdą dla nich lepsze czasy.
A L-karnityna to taki suplement, który jest transporterem tłuszczu. Czyli generalnie ułatwia jego spalanie. Ja w sumie dużo ćwiczę, naewt trochę mięśni mi przybyło, ale solidna warstwa tłuszczu nie zmalała. Może to przyniesie jakieś efekty No i kosztowało 70 zł, a ja jestem skąpa, więc taki zakup, to jak podpisanie cyrografu
Zrobiłam sobie w ogólę małą rozpiskę diety na ten tydzień i w ogóle strasznie się cieszę, że znów wzięłam się za siebie i że poczułam, że dam radę.
Jestem po 4 posiłkach i godzince gimnastyki
-
hehe, weat super Bardzo się cieszę, że u Ciebie też w końcu "ruszyło"
a ja się idem uczyc...yyy... geografia...
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MOJE KOBITKI
weat hmm ja tez kiedyś kupilam karnityne ale jakoś powalających efektów nie było, moze za duzo jadłam :P bo wtedy to mi tak dieta średnio szla, ale to było w wakacje więc codziennie biegałam, moze przynajmniej nie przytyłam heh
Dziś nie zjadlam niczego co nie byloby zaplanowane więc jest ok , wczoraj bylo podobnie. No i jutro też tak bedzie :]
-
Ninti, kobito no weź mnie nie załamuj z tą karnityną Ja też kiedyś jadłam, ale bez diety i ćwiczeń. Pamiętam tylko, że dobrze się wtedy czułam i miałam więcej energii, ale to pewnie efekt placebo. A teraz zobaczymy, coś musi mi pomóc, bo nawet, jak jeszcze w miarętrzymałam diętę (przewagę diety nad niedietą ) i ćwiczyłam, nie schudłam
Dzisiaj nie do końca trzymałam się planu i zjadłam rogalika i czekoladkę, ale zmieściłam się w kcal, nie podjadałam i ćwiczyłam, więc dam sobie zaliczenie tego dnia
Ocena: 4+
O właśnie - wprowadzę sobie system ocen. I nawet stypendium wyznaczę - jeśli średnia z najbliższych tygodni będzie wyższa niż 4,4 to kupuję sobie narty
No i kolejna zaleta - po kupieniu nart nie starczy mi kasy na jedzenie
-
hehe
narty dobra rzecz, warto kupic
nie ma to jak motywacja. Ale za czekoladke to odjelabym sobie 1 pkt
Jak szalec to szalec
Kobitki! Jaki jest przelicznik na dobra wage, bo to co slysze to powinnam wazyc tyle ile waze (175cm-65kg) a to jest niewybaczalne. Waze 9 kilo wiecej niz w tamtym roku!!! I czuje sie zle oczywiscie pomijajac ten skromny fakt, ze mieszcze sie juz tylko w spodnie ktore byly kiedys dwa numery za duze. I nie mam ciuchow bo w stare sie nie mieszcze, a postanowilam ze nowych=wiekszych nigdy w zyciu nie kupie
moje meczarnie: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=63419
-
Narty LOL przeciez niedługo koniec zimy
Ja za wczoraj jestem na 5 , niedługo mykam na uczelnie a wróce do domu ok 22 bo potem zamierzam isc jeszcze na trening, bo teraz w sobote treningów nie bedzie , kurka a tak mi najlepiej pasowało :/ no ale w sumie dzis w ostatecznosci tez moze byc
-
No właśnie - w tym roku już i tak bym nie pojechała, a pod koniec sezonu są tańsze
A czekoladki mogę jeść, bo nie jestem uzależniona od słodyczy i nie mam z nimi problemu - od czasu do czasu zjem coś słodkiego, bo to poprawia humor. Moją zmorą są wszystkie słone przekąski - absolutnie zakazane podczas odchudzania
-
SSMUKA witam Z tymi ciuchami mam tak samo, wstyd się przyznac, ale ostatnie swoje spodnie kupiłam we wakacje masakra, ale 100razy wolę chodzic w spodniach, w których, że się tak wyrażę, jestem "oblukana", niż kupic nowe i widziec te ironiczne spojrzenia na moich wielkich udach i tyłku
weat bardzo podoba się mi system twoich ocen, hehe... może załóżmy Akademię Odchudzania Każda jest jednocześnie uczniem i nauczycielem, i wpisuje tu ocenki zgodnie ze swoim sumieniem
Dziewczynki powiedzcie mi, czy Wasi rodzice mają coś do Waszego odchudzania, oczywiście chodzi mi o słynne ich "ale"... bo dziś jak przyszłam ze szkoły, to tata mnie "mile" powitał. Od progu się zaczął drzec, że on cały dzień przy garach stoi, i że chyba mam zamiar coś zjeśc to brzmiało naprawdę groźnie, zwłaszcza, że mój tata jest bardzo wybuchowy.... i wepchnęłam w siebie ten obiad, choc każdy kęs utykał mi w gardle, taka byłam przestraszona... a potem to zjadłam jeszcze jakieś słodycze, żeby zabic stres spowodowany strachem... aż mi wstyd, że Wam o tym pisze jestem podłamana... zjadłam dziś 2300kcal, nie uważam tego za porażkę, czy wpadkę, bo spowodowały to czynniki zewnętrzne ale to mnie chyba wcale nie tłumaczy.... jestem bardzo bardzo bardzo smutna
-
wiem, ze tego nie pochwalicie, ale jutro będę to odpokutowywac dniem na płynach, już to zaplanowałam. Rano kawa i słodka herbata (105kcal) potem pół litra wody i pół litra coli light (1 kcal) i potem może znowu wleje w siebie słodką herbate (100kcal) + intensywne cwiczenia. Będzie mi o tyle łatwiej, że jak wyjdę z domu o 7.00 to wróce dopiero o 19.00 (mam różne pozalekcyjne zajęcia)
qrdę, wiem, że to głupie, ale ja wyraźnie określiłam sobie zasady swojej diety i tam wyraźnie napisałam, że odejmuje "nadwyżki" kaloryczne z dnia, w którym zjadłam więcej, od limitu kaorycznego dnia następnego. A kto jak kto, ale ja zawsze dotrzymuję słowa... i teraz mam parszywe wyrzuty sumienia...+ dołek.... ech, jeden dzień pobawię się w anorektyczke ale tylko jeden
-
Kobitki, jestem, jestem. tak szybko Was nie opuszczę hehe
Spóźnione życzonka wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet
Jeśli już oceniamy swoją dietkę... to ja bym dała sobie 3+ yyyyyhhhhhh
Bucik taa skąd ja to znam, wczoraj musiałam zjeść wózetkę Ale ogólnie mam nadzieje, że nie będę się więcej czepiać mojej dietki, bo... nie będę nic mówiła, że się odchudzam.... Spróbuję to jakoś ukryć. W końcu ma się pieska żąrłoka w domu <hahaha>
Weat no wiesz, taki zakup, to teraz musi być piękna dieta trzymam kciuki
A propos ktoś tu mówił, że 175cm/ 65kg to dobra waga, akurat... też tak to się u mnie obrazuje i co ? z 7kg trza zrzucić... wiosna zaraz przyjdzie a coś mi to nie idzie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki