-
no sorry ale nie mam pojecia ile kosztuje, tu gdzie jestem to jest jedno z najtanszych zarc Na szczescie.
Dietka nie ostra jest chyba lepsza niz takie skakanie. Bo wystarczy ze wkladasz do organizmu mniej niz wydajesz to chudniesz, sila rzeczy. Normalnie na dzien taka osoba jak ja (24 lata, 175 cm, 65 kilo) przy siedzacym trybie zycia potrzebuje ok 1800 kcal dziennie. Wiec jak sie poruszasz albo cos niecos mniej jesz to sie odchudzasz. A ze nie jest to 500 kcal dziennie to mysle ze jest zdrowiej. Inne wyjscie to wyjechac do Afryki, gdzie ludzie nie maja co jesc i tam ze dwa miesiace wysiedziec. Dieta murowana
Zarty zartami ale trzeba dbac o siebie bo inaczej to nie dziala. A sport ma to do siebie, ze wyrabia sie masa miesniowa. A ta niestety wazy wiecej niz tluszcz bo jest bardziej zbita. Ale oczywiscie pomimo tego ze sie nie wazy mniej to wyglada sie o niebo lepiej. A to z kolei poprawia samopoczucie... i tak dalej w kolko macieju...
-
Biore sie w garść!
Głupote juz mam chyba za sobą, najpierw głodówki, potem euforia ze zgubionych kilogramów, potem dno - a najgorsze to to psychiczne :/ - rachunek sumienia - wnioski.
Na razie przechodze na diete 1200-1300 kcal. Zamierzam na niej wytrwać do końca miesiąca. Musze sie jakos uregulować bo juz 2 czy 3 wieczór kiedy kładę sie spać z bólem brzucha z przejedzenia :/ .
Najgłupsza rzeczą jaką zrobiłam to stawiałam sobie za wysokie poprzeczki którym nie mogłam sprostać. Przejscie z dnia na dzien na 1000kcal - już to było błędem.
Ehh ... no jaka ja głupia jestem, juz tyle sie odchudzałam i myślałam ze sobie tą koncówkę, bo to ostatnie 10 kg to praktycznie koncówka :P schudnę sobie od tak - w ciągu miesiaca. Teraz daje sobie na to 3 miechy: kwiecień, maj, czerwiec . Marca nie licze bo zamierzam go poswięcic - jak już napisałam wczesniej - na uspokojenie, uregulowanie.
No to jeszcze głęboki oddech ... i ... do boju!
-
Wstałam rano i wcale nie chcialo mi się jeść, no ale to chyba normalne ze jak na wieczór sie człowiek najada to rano raczej średni ma apetyt. Ogólnie to i tak czuje się cięzko, ale wiem ze za kilka dni to powinno minąć.
Zjadłam śniadanie - 300kcal
Zamierzam jeść 4-5 posiłki dziennie rozlożone nastepująco :
śniadanie 300kcal
II śniadanie 200kcal
obiad 400kcal
przekąska 100kca
kolacja 200 lub 300kcal
Jak teraz na to patrze to to jest dla mnie kupa żarcia więc myśle ze powinno być ok.
Wyrzucam centymetr, wynosze wage z pokoju - żeby mnie nie kusiło. Zważe sie dopiero na 1 kwietnia. Zdaję sobie sprawę ze na tej diecie moge nic nie schudnąć bo przez te eksperymenty troche mi sie pewnie przemiana materii popsula :P. Ale chyba nie utyje do jasnej anielki a jeśli nie utyje to bedzie ok , a jeśli tego 1 kwietnia waga wskaże 60 to juz wogóle bedzie git. Potem w pierwszym tyg kwietnia dam sobie diete na 1100 a w nastepnym juz jade na 1000. Myśle ze powinnam juz wtedy schudnąc bo i ruszać napewno więcej się będe bo chyba w kwietniu to już sniegu nie będzie no...
Dziś zaczynam ostatni raz, bo jeśli to sie nie uda to juz znaczy ze nic mi nie pomoże bo probowałam juz chyba wszystkiego.
Wogóle to gdzie Wy wszystkie jesteście?!
-
Nosz nawet bucik zaginął ...
Jestem własnie po obiedzie, zjadłam i czułam że jeszcze bym dopchnęła troszke, ale sie powstrzymałam i teraz już jest ok głód minął.
Wszystko idzie zgodnie z planem
A najważniejsze że czuję się dobrze - ani głodna ani nażarta jak prosiak. Po prostu normalnie
-
jestem jestem
ssmuka nie jest drogie, ale ja miałam na myśli, że jakbyś tego 6 kg chciała kupic to trochę wydasz
Ninti a ja to juz nie wiem co robic... okresu dzis dostałam, więc moje żarcie jest usprawiedliwione... znaczy powód dla którego się obżerałam... jakoś tak nie umiem diety rozpocząc nie od poniedziałku kwestia przyzwyczajenia chyba.. dlatego tą resztkę tygodnia poświęcam na takie powolne zmniejszanie jedzenia, a od tego piepszonego poniedziałku wracam do 1200kcal... i chyba zastosuję metodę na podświadomośc i będę ciąc centymetry z centymetra krawieckiego jako odliczanie czasu do końca diety albo do waenia się , bo moja cierpliwośc, a właściwi jej brak bardzo się we znaki daje
-
ninti
powodzenia, rozsadnie jest na pewno lepiej niz skakac
-
bucik
nie przejmuj sie moja dieta tez tylko udaje ze nia jest
Ale bedzie lepiej!!!
-
heh... ja już w to nie wierze
-
Oj bucik ... ehh ... sama nie wiem co Ci radzic, do pewnych rzeczy trzeba jakos dojśc samemu. Uda Ci sie, zobaczysz
Kupilam sobie dzis taki chleb z ziarkami sojowymi i wogóle i myślałam ze to ma malo kalorii a jak przeliczyłam to okazalo sie ze ma 170kcal na kromke . No wkurzyłam sie bo myślalam ze o - zjem se kanapke albo i półtora na kolacje a tu dupa - pozwoliłam sobie tylko na pól kromki, do tego jogobella light i jeszcze dwa wasony :P. Jak na razie mam na swoim koncie te 1200kcal
Ale zaraz ide ogladac film to sobie chyba obiore marchewke i pokroje w plasterki, sobie mozna pojadac
-
Ninti podziwiam i trzymam kciuki na pewno Ci się uda Ja spróbuję po raz ostatni... bo to juz sensu nie ma, wiem, że to idiotyczne, ale może ja jestem skazana na wieczne użalanie sie nad sobą a nie robienie nic konkretnego w celu zmienienia siebie... przydałaby się jakaś terapia szokowa
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki