Op, to prawda. Dla mnie dieta 1000 kcal jest nie do przeskoczenia. Co z tego, że chudłam kilka kilogramów, jeśli cały czas myślałam o jedzeniu? I o tym co zjem, gdy skończę się udręczać. Już same ograniczenia ilościowe są dla mnie stesogenne.

Podobnie jak ty uwielbiam słodycze, ale w I fazie muszę z nich zrezygnować, żeby nie hamować spadku wagi. Za to II faza, czyli utrzymanie wagi, pozwala na różne pyszne odstępstwa Co prawda nie codziennie, ale można sobie pozwolić na coś słodkiego.

Pozdrawiam