Wątek: aniani3 kontra 1000kcal

dlatego własnie odpowiada mi ta dieta , bo sie je co chce.
Nie potrafie byc na restrkcyjnych dietkach i ciagle się czegoś wyrzekać.
Jak wiem, ze wieczorem będę łasuchować (oczywiscie pod pełną kontrolą), to w trakcie dnia spożywam duzo mniej kalorycznych potraw, za to "tanich" typu gotowane warzywa.

dzień 10
sniadanie - 225kcal
135g jogurtu (kubeczek) + 33g płatków kukurydzianych
jabłko - 93

obiad - 256kcal
80g żurku w kubeczku, 114g kurczak + 186g marchewki z groszkiem - wszystko gotowane - pełen talerz

kolacja - 248kcal
kiełbasa biała gotowana 1 sztuka 72g + 2 chlebki haber + 70g jogurt ze szczypiorkiem i ogórkiem - pycha

rower 20 minut czyli nauka psa chodzenia przy rowerze (chwyciła bestia), ale jeszcze czasami podchodzi pod przednie koło
+ ćwiczenia dywanowe

zjadłam 842 kcal
spaliłam ponad 1000

4 dzień bilans na +

Jest genialnie, nie wiem jak wpadłam w ten rytm, ale jest odlotowo. Głodna nie chodze a to najważniejsze. Oby tak pociagnąć jak najdłuzej, bo przecież kryzysik czeka za rogiem.

Aniu, super, trzymaj tak dalej tylko uwazaj , zeby nie bylo mniej jak 1000 kcal, bo wtedy zwalnia metabolizm, wlacza sie tryb oszczednosciowy w organizmie, ale jak zjesz jeszcze jablko to bedzie super.
najbardziej mi sie podoba twoj piesek

czyli nauka psa chodzenia przy rowerze (chwyciła bestia), ale jeszcze czasami podchodzi pod przednie koło

Milego dietkowania

dzień 11 zjadłam ponad 800 wiecej nie dam rady
dzisiaj był: kabanosek, serek hochland,chleb wasa, kurczak gotowany z marchewko - groszkiem, jogurt, jabłka.
Jazda na rowerze 35 minut przed tv + dywanowy zestaw cwiczeń.
Jestem skonana i ide polegiwać.

co z tym metabolizmem, jak zwolni to nie jest dobrze?
Przy tej pogodzie i moim niskim cisnieniu tez jestem spowolniona.

Zaniepokoił mnie ten spowolniony metabolizm, poszperałam i czegos się dzis nauczyłam.

1. nie jesć mniej niż 1000
2. 5 posiłków dziennie - koniecznie!
3. pic wodę
4. dużo ruchu - dużo węglowodanów (warywa)
5. lepszy spokojny wysiłek i długotrwały niz krótki i bolesny
6. bilans kaloryczny musi być na + tzn. wiecej spalać kalorii niz zjadać.
7. wyeliminowanie cukrów prowadzi do szybszej utraty wagi

Aniu dziekuje , ze znalazlas, bo nam tez sie to przyda

Milego weekendu

dzień 12 - Dzis waga 74kg - zaczyna spadać!
Jeszcze ważny dzienny rozkład kalorii, który znalazłam dzisiaj w necie:

I sniadanie - 250kcal
II śniadanie - 100kcal
obiad - 350kcal
podwieczorek - 100kcal
kolacja - 200kcal

Sprawozdanie wieczorem. Dzięki bewiku za odwiedziny.

12 dzień
zjadłam 1050
spaliłam 1150
bilans na +
zjadłam: 2 jajka na twardo, jabłko, ziemniaki + kotlet mielony, jogurto-galaretkę, piwo, chlebek z serem zółtym
no i oczywiście chlebki chrupkie w ilosci 5 sztuk.
Jestem troche zmęczona ciagłymi cwiczeniami i jazdą na rowerze.
Dzisiaj się wahałam, czy pojechać w plener czy nie. Oczywiscie pojechałam, a po powrocie znowu byłam zadowolona, że pojechałam, choć mi się nie chciało.
Jeszcze czekaja mnie ćwiczenia dywanowe, ale dzisiaj bedzie w małej ilości - ale bedzie.

Ania, ciesze sie , ze potrafisz siebie przypilnowac z cwiczeniami i jedzeniem trzymaj tak dalej
Milego weekendu

13 dzień - to tornado, jadłam ile wlezie, a to wszystko przez oczywiscie urodziny ale nie moje, a jutro ide na Zoski. W domu normalnie pojadłam - przepisowo, po południu ciasta, ciasta, ciasta......sernik, jabłecznik, a moze jeszcze kawałek i kawałek i ...... dieta poszła .....na spacer .
Miło mi bewiku ze zagladasz do mnie, ale dzisiaj to nie mam czym sie pochwalic .
Nie zwalam tego na pechowa trzynastke, tylko na brak silnej woli na imprezce .
Jutro mam nadzieje bedę choć trochę panować nad swoimi rekami
Ale uczciwie policzyłam chyba - bo na czuja, przecież w gościnę nie będę zabierać wagi ze sobą .
zjadłam ponad 2300
nie spaliłam nic, bo nie licze lezenia bykiem z pełnym brzuchem i 5 minut na rowerze.........