hej dziewczynki
na początku ściskam was mocno i przepraszam za zwłokę, ale miałam zwariowane dni...no i praca praca..ble...ale dzisiaj już zaczęła się moja 12stka wieć coraz jej mniej...poza tym, trochę chora byłam i przedwczoraj nie dośc że miałam goraczkę, bolało mnie gardełko - to jeszcze dostałam okres... :/ a w pierwszy dzień zawsze umieram, więc po prostu zdychałam. No i jeszcze nie zaczęłam brac mojego CLA no bo jak, skoro biorę coldrexy i inne szity... ech...
W góle musze zacząć je brac chyba jutro - ale jak zacznę, to już twardo bede popierdzeielać na rowerku, bo nie moge już na siebie patrzeć:/
Dziękuję wam kochane za miłe słowa, ale ja mam zupełnie inne zdanie na ten temat..:/ czuję że wszystko mi naraz tyje i czuję się strasznie...:/ ale cla za 40 zł bedzie dla mnie dodatkową motywacją, bo MUSZĘ jakoś normalnie wyglądać...
Gosiaczku, nie miałam jeszcze okazji, żeby Ci wyściskać z okazji pracy, bronienia i prezentowania... najwazniejsze, że masz już to za sobą i nie musisz o tym myśleć ani się stresować...fajnie, że masz teraz spokój i możesz sobie po prostu odpocząc psychicznie i fizycznie...
A Ty Martusia wygladasz kwitnąco moja droga nie moge się już doczekac nowej sesji zdjeciowej Weroniczki... ech...a faceci...? no cóż, czasami po prostu sa bardzo głupiutcy i niedomyślni... chociaż akurat o rocznicy powinien Twój mąż pamietać mimo wszystko... powinnas mu o tym chyba powiedzieć, żeby na drugi raz zwracał uwagę na tak ważne rzeczy.
Ja, tak jak wam napisałam - jestem w pracy. Fajny weekend majowy - połowę spedze w pracy... a jeszcze mój tata pojechał na ryby, a mama na wieś..no i jestem sama w domu. Normalnie mi to nie przeszkadza, ale pierwszy raz bedę sama w domu tak długo i to dziwne uczucie...w ogóle przedwczoraj miałam takiego dołka...ja mam go chyba raz w miesiącu, nie wiem, moze hormowy czy coś, ale siedziałam i ryczałam i tak chyba przez godzinę i jakoś tak dziwnie ...chyba ja jestem dziwna tak ogólnie. Teraz już jest ok - turyści za bardzo mnie nie męczą, bo w większośco to zorganizowane grupy i wychodzą rano i wracają późno (mam nadzieję, że nie wykrakałam, bo zaraz zlezą Holendrzy i mi zrobią chlew).
Jeśli chodzi o wesele...to ja ogólnie kocham śluby - są takie piękne, czyste, nieskazone złem i zawsze wtedy się wzruszam, bo to taka piękna chwila ślub był bardzo łądny, nie było dużo ludzi. Była za to cała moja ekipa i świetni się bawiliśmy wiecie - wódeczka, toasty i te wszystkie arcyzabawne rzeczy na parkiecie ;P w sumie to dotarło do mnie wtedy, że ja chyba za mąz nie wyjdę...:/
Kurcze dziewczyny, teraz same śluby, pary...a ja czuję, że ze mną jest chyba coś nie tak. Juz gdzies tam jestem w nowym miejscu, kogoś poznaję i jest fajnie...ale potem się wszystko kończy, sama nie wiem dlaczego. I to dziwne jest, bo ostatni faceci z którymisię umawiałam, byli naprawdę dośc duzymi przystpjniakami, tylko jakoś tak się urywało, sama nie wiem dlaczego. Ja już się chyba nie nadają do związku, mam okropny charakter i bywam zołzowata...ech...nie wiem czy nawet pamietam, jak to jest, kiedy kogoś całujesz i Ci miękną kolana... Może się po prostu z tym pogodzę, że takie zycie nie jest mi pisane i tyle przepraszam, że wam smędzę, ale jakoś tak te śluby mnie nastroiły ostatnio.
No i szykuje mi sie kolejne wesele, tym razem w czerwcu (no i nastepne za rok we wrześniu) i mam dylemat, bo dostałam zaproszenie z osoba towarzyszącą i nie mam pojecia z kim iść...:/ myslę o takim kumplu, który tańczy w zespole i jest w ogóle fajnym tancerzem i go lubię bardzo - wtedy miałabym gwarancję, że się dobrze wyszaleję...hm...no i powiedzcie mi, jak wyglada sprawa z osobami towarzyszącymi na weselu? czy one 6eż daję prezent? a jeśli tak to np kasy daję tyle samo co osoby zaproszone..? bo nie mam pojęcia...
dobra...rozpisałam się i do tego absolutnie NIE dietowo.
ściskam wa smocno kochane moje i dodam po raz kolejny, że dobrze was mieć Perełki:*
Zakładki