-
Szewciu, Jokojamamokojoto, dziękuję, że wpadłyście. Joko, Ty to całkiem szczupła jesteś, no chyba, że masz wzrost siedzącego psa Czytałam kiedyś o tej diecie punktowej. De facto z tego co pamiętam to sprowadza się ona do uproszczonego kontrolowania ilości pochłanianych kalorii. Zresztą takie szczegółowe liczenie, jak niektórzy robią jest bez sensu, to co podają tabele to tylko średnia, konkretny zjedzony produkt może mieć wahania do 10 - 15%. Szewciu, życzę Ci tej 10, a potem 9, 8, 7... chyba starczy na początek
No a ja wczoraj wchłonęłam ok 1600 kcal, ale rower tylko 4,5 km tyle co się pokręciłam po okolicy za zwykłymi codziennymi sprawami (bank, bazarek z zieleniną - na bazarku się niestety nie da płacić kartą, apteka)
-
A poza tym Joko, ja nie ważę 201.54 funtów tylko 196,91 O!
-
Aaaaaaaaaaaaaaaaa...to przepraszam
Jak moglam sie tak sromotnie pomylic!
-
Noo, właśnie :P
A dzisiaj udało mi się policzyć dzień wczorajszy na tutejszym kalkulatorze. Klikam z domu, a tu mam dosyć szybkie łącze, bo w pracy to chyba w nocy by się dało.
No więc tak: spożyłam wg tego dzienniczka 2213 kcal - to wszystko przez te 2 drinki wieczorne, ale za to spaliłam 2556 , a to głównie dzięki 25 km na rowerze (750 kcal). Oczywiście to jest przybliżone, spożycie jak spożycie - takie samo dla mnie jak i dla osoby cięższej czy lżejszej. Ale spalanie to na pewno większe, bo wszak to jest zależne od wagi osobnika.
-
Wczoraj - 1500 Kcal, rower 8 km, a waga stoi.
-
Wczoraj moja córcia zdała egzamin magisterski (zwalczam określenie "obroniła się" - broni to się dopiero pracy doktorskiej) no i z tej okazji byliśmy całą rodzinką z przyległościami w restauracji. Objadłam się niemiłosiernie i nawet był deser baardzo kaloryczny. W sumie wczoraj pochłonęłam ponad 2500 kcal. A ruchu nie było wcale, więc spalanie było na pewno sporo poniżej 2000. Ale od dziś - to już jak bum bum, i bonie dydy. Mam 52 dni na utratę 5 kg. Czyli powinnam mieć dziennego niedoboru 700 kcal. W związku z powyższym przechodzę na 1500 dziennego spożycia i oby mi się to udało. Na śniadanko zjadłam 4 tekturki z twarożkiem i pomidora, ale jest dopiero 10.30, a ja już jestem głoodnaaa. Ratunku! Wlałam w siebie już 2 kubki kawy, chyba zaraz to zrobię z trzecim. Niestety mam dziś pieniądze ze sobą.
-
Nie daj się batorku!!! A pieniądze oddaj koleżance na przechowanie.
A dlaczego masz 52 dni (jeśli wolno spytać)?
-
Bo 3 września (właśnie za 52 dni) wyjeżdżam w góry z zamiarem intensywnej ich eksploracji i chciałabym wtedy mieć BMI poniżej 30. Dzięki za wsparcie. Na razie dochodzi 12 a mi jakby głód nieco zelżał, więc może dotrwam do 13, kiedy to mam zamiar zjeść surówkę z kapusty i pierś indyczą.
-
witaj
witaj ,wypoczywaj czynnie i trzymaj sie z dala od pokus-wracaj do nas szczęśliwa szczupła wesola-myśle ,że zamiast pieseczka na zdjęciu będzie piękna laseczka,
narazie Tylko za bardzo nie głoduj ,lepiej zapchać sie jajami ,to nie będziesz miała pokus
Szczęśliwej podróży i dużo słońca.
-
gapa
Batory
ale ze mnie gapa,poprzedni post przeczytaj sobie w sierpniu
tak to jest jak sie czyta od ostatniej stronicy
W takim razie życze ci przyjemnego chudnięcia z nami pulchnymi :P ciotkami :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki