-
Post, który napisałam wczoraj, ale nie wlazł widocznie, bo net mi coś nie teges działał
Heloł ;P
dziś nie było tak źle.. tzn nie chciało mi się tak strasznie pisac tej matury, ale napisałam, oczywiscie polałam wodę jak tylko mogłam miałam pisac o symbolach w "Ludziach bezdomnych", ale napisałam w końcu o cierpiących matkach ;P i jakby to sprawdzali to nie wiem czy miałabym te 30%, bo po prostu odwaliłam to wypracowanie
12.03
śniad - 7.30 - bułka z makiem z bieluchem, jogurt truskawkowy z syropem Danone
II śniad - 10.40 - bułka z ziarnami, Kubuś mały z bananem
obiad - 13.40 - 2 mułki z makiem i z serem żółtym, kiwi
'kolac' - 17.30 - mała miseczka kapuśniaku (mama nalegała )
ćwiczeń nie było
frozen, co do bułek serowych to najcześciej jest tak, że nie zdąże sobie zrobić śniadania, wiec po drodze do szkoły mam piekarnie więc najczęsciej kupuje bułki serowe
a zdjęcia nie mam jak wrzucić
na 10000% wpadne do Was w pt ;*
__________________________________________________ ___________-
dziś zawaliłam
wszystko pięknie szło, a potem kotlet rzymski z frytkami i czekolada cała
no i jeszcze buzia mi sie popaskudziła, więc starania trzeba zacząć od nowa
ale to wszystko przez pewnego chłopaka.. myślałam, że mu na mnie zależy..
a on tak łatwo zrezygnował.. musze o nim zapomnieć! podziele się z wami tą historię jutro ;*
-
Podziel się podziel, poczytamy
A bułeczki serowe są taaaaaaaaakie pyszne, nie mogę jak o nich piszesz
-
heheh, przynajmniej Ty, lazanko, chcesz posłuchać historii o pewnym chłopaku ;p;p
dziś tez zawaliłam, ale spoko, nie załamuje się, jutro też jest dzień można zacząć wszystko od początku jak śpiewa Feel "nowy dzień daje nowe życie"
;*
-
O przepraszam bardzo, ale ja też chcę posłuchać Koniecznie wręcz, bo to Ci wredni mężczyźni są sprawcami naszych porażek poniekąd. Wprawdzie powinnyśmy sobie radzić nawet w takich sytuacjach i nie zrzucać na płeć paskudniejszą, ale takie już jesteśmy my - kobiety Ale nie jest mi z tym źle
-
ah faceci... są czasem straszni.. ale... bez nich było by tak pusto
i ja chce posłuchać, jeśli pozwolisz
-
hmmm, no to się cieszę, że wy też chcecie mnie wysłuchać
więc to jest baaaardzo długa historia, ale opowiem ją w skrócie... w bardzo dużym skrócie.. tylko to troche głupie będzie.. serio, z resztą same zobaczycie :P
hmm.. to jest chłopak, który chodził ze mną już jakiś czas na karate, tylko, że na inną sekcję. Znałam go tylko z imienia i nazwiska, a tak to nic o nim nie wiedziałam, bo.. był dla mnie za mały (tak, jest młodszy ). O czym ja bym mogła z takim maluchem gadać? Więc wiedziałam tylko, że wygrywa większość zawodów i tyle, ale co.. dzieciak jest zdolny. Fajny kochany chłopak, ale w żadnym wypadku nie należący do naszej ekipy karatekowej (ekipa umocniła się na obozie - składała się głownie z nas - starszych, dla takich maluchów nie było miejsca, oni mieli swoje zajęcia na obozie. my np wychodziliśmy na dyski, a oni siedzieli w ośrodku albo do miasta szli. za mali byli.).
Ale jakiś czas przed ostatnim obozem, zaczęłam z nim pisać na gadu.. nibu nigdy nic, ale pisałam z nim coraz częściej.. potem zaczęły się smsy, spotkania itp. jak wyjechał do Włoch to pisałam do niego codziennie. na gadu już nie istatniał tylko pod imieniem i nazwiskiem, tylko inaczej.
Potem wspólny oboz i tak się wszystko zaczęło.. spędzaliśmy sporo czasu razem.. nad jeziorem koło siebie, albo przesiadywał u nas w pokoju albo ja u niego. po prostu obozowe przyjaźnie.. myślałam, ze potem się to skończy. na obozach albo koloniach zawsze się miało jakiś towarzyszów, więc to był taki.. mój towarzysz. o mało przez to nie straciłam psiapsióły, bo on jej się podobał (mimo, że też jest od niej młodszy), a ona twierdziła, że on niby do mnie itp.. przekonałam ją, że nie, że to tylko przyjaciel, mimo wszystko upierała się przy swoim, ale jakoś sprawa ucichła..
Po obozie zaczęły się spotkania. po obozie była nowa ekipa. stara się rozpadła, bo nie dość, że tamci nie pojechali na obóz to jeszcze nie mieliśmy z nimi żadnego kontaktu, więc powstała nowa ekipa.. dołaczyli do niej i starsi i młodsi.. no i na początku ekipowe spotkania - w macu, w kinie, pokazy (też jednoczą ludzi ), maratony w siedzibie klubu itd. zaczęłam z nim coraz więcej smsować. jak nie pisałam przez chociaż jeden dzień to już były telefony, co jest. hmm potem jakoś tak wychodziło, że spotykaliśmy się sami. na zaplanowane spotkania do kina nikt nie przychodził (pisali, że nie mogą krótki czas przed seansem) to chodziliśmy sami. czasem do mnie przyjeżdżał, żeby pospacerować.. najczęściej. zawsze proponował, że mnie odprowadzi, a ja się śmiałam, że odprowadzi mnie jak będzie straszy, heh
No i zaczęło się na jednym z maratonów.. siedzielismy koło siebie, było mało osób. pełny luz - byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi wszyscy razem. we trójkę na jednym fotelu, we dwójkę na krześle, ktoś siedział komuś na kolanach, ktoś się o kogoś opierał do kogoś przytulał, jak to przyjaciele. fajną mieliśmy ekipę. no i od tego się zaczęło.. głupio mi o tym mówić, ale musze się z kimś tym podzielić heh, przytulał się cały czas do mnie, potem złapał za rękę, ja nie protestowałam i to był błąd.. nie wiem co ja sobie wtedy myślałam.
Zaczął do mnie przyjeżdżać, spędzaliśmy coraz więcej czasu. w każdym razie popełniłam dużo błędów - zanim dałam mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, co on sobie mysli to troche zamotałam mu w głowie całowaniem i takim tam. hmm znowu nie wiem co myślałam..
Jak sobie zdałam sprawę, że to zaszło za daleko było już troche za późno. się, biedak, zaangażował, wiec teraz go cały czas ranie. próbawałam już wszystkiego, żeby przejść do porządku dziennego jeśli chodzi o nasze kontakty, ale on zawsze chciał czegoś więcej (no tabene miał prawo, jak wcześniej nie protestowałam).
W ogole jestem jakaś zamotana.. bo wiele rzeczy mi się z nim kojarzy i mi tez jest cięzko zapomnieć, ale wiem, że musze. teraz jestem na takim etapie, że mu nie odpisuje, bo jak juz cos piszemy to albo ise kłócimy albo cos. cały czas jakieś wyrzuty, więc wole z nim w ogole nie miec kontaktu, tylko najgorrsze jest to, że co chwile coś mi sie z nim kojarzy i to mnie denerwuje najbardziej!
Kiedyś chciałam, żeby był zazdrosny, żeby za mną latał, ale teraz.. znudziło mi się to? może.. już mnie to nie bawi.
no i to by bylo na tyle pewnie nie przeczytacie tego całego, ale przynajmniej do mnie zaglądnienie nudna taka historia i.. dziecinna, ale musiałam to komuś powiedzieć
więc.. powróćmy do diety od jutra zaczynam trzymajcie kciuki
-
achaa... a na jakiej stronce i jak wstawić taki tickerek, by odliczał dni na diecie? może to mnie bardziej zmobilizuje
-
Melduję, że przeczytałam całość!
Pozwól, że posumuję (w ramach sprawdzenia, czy dobrze zrozumiałam):
On: Chce bardzo, ciągnie go do Ciebie, jak pszczołę do miodu.
Ty: Chcesz, ale przyjaźni. Chociaż może sama nie jesteś pewna, bo kiedyś było inaczej.
A suwaczek na suwaczek.pl możesz taki zrobić
-
tak jest, frozen wszystko dobrze zrozumiałaś i PEŁEN szacun za to, że wszystko przeczytałaś :*
hmm a to se zrobię taki suwaczek
Ty tez weidera robisz?
-
Ja też przeczytałam, a co
Mogłabym tutaj przytoczyć podobną historię z moich nastoletnich lat, wręcz prawie identyczną. Wyobrażam sobie co czujesz teraz, też to przeżywałam. A chłopak? Trudno, stało się jak się stało i w końcu on zrozumie, że nie chcesz z nim być. Czas goi rany
A Ty jesteś bogatsza o nowe doświadczenie, które na pewno Ci się przyda
Kochana wracasz do diety, nie ma innej możliwości...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki