jak zwykle hula hop musial byc ;) podziwiam za kazdym razem ... To tak samo jak ja z basenem ,chociaz ostatnio cos nieplywalam ,ale niestety nie mam nawet jak...
pozdrawiam milej nocy ;):)
Wersja do druku
jak zwykle hula hop musial byc ;) podziwiam za kazdym razem ... To tak samo jak ja z basenem ,chociaz ostatnio cos nieplywalam ,ale niestety nie mam nawet jak...
pozdrawiam milej nocy ;):)
a jednak diete troche nadrobilas tymi cwiczeniami ;) pozatym czlowiek czasem potrzebuje takie pozadnego objadku.. hehe chyba :] a co do tesciow to wryyy... :] mam u nich na pienku i to bardzo..ale oni u mnie tes.. hie hie troche chora sytlacja ale chyba usprawiedliwia mnie to ze to nie moja winna :] hie hie pozdrawiam ;)
widze, ze malo kto lubi swoich tesciow :wink: Ja nie mam, wiec problem z glowy :lol: :lol: :lol:
Ble. Popatrzyłam dziś na swój biust... Jak dla niego to absolutnie nie powinnam chudnąć :? Niedobrze... No trudno przepadnie.
1 lipca ważyłam 68kg równiutko, 65.1 kg dzisiaj 1 sierpnia. Powalające to nie jest, ale jakaś różnica jednak ;) No zobaczymy ile mi się uda osiągnąć do końca czasu na tickerku. Obstawiam ze 2,5 kg jeszcze :)
A potem podejmiemy nowe wyzwanie, znów ze zbyt ambitnym planem ;)
Nie widać, że chudnę, no ale w takim tempie to nie ma się co dziwić, że nie widać. Za to spokojnie mogę już ubrać jedną bluzkę, która przedem nieco przyciasnawa w biuście była.
Mam wrażenie też, że mniej miękka jestem, ale może to tylko wrażenie i psychika, bo jednak ćwiczę codziennie. Albo niemal codziennie. To łatwiej sobie wmówić. Mimo, że nawet specjalnie w centymetrach zmian nie widać.
Hula hoopa miałam plan na miesiąc eksperymentu. Minęły dwa tygodnie. Zobaczymy co będzie za kolejne dwa. Ale pewnie i tak przy nim zostanę, może to nudne trochę i niezbyt intensywne ćwiczenie, ale w sumie i tak przed TV nie ma co robić. A lepiej bujać kółko niż leżeć, no nie? (Inna rzecz, że w zyciu bym tv nie oglądała, jakby nie to, że muszę kręcić kółkiem ;) ).
Dzisiaj jak sobie nie zapomnę wezmę jeszcze małego hula hopa i spróbuję pomeczyć ręce trochę ;)
Wczoraj pogodziłam się po paru dniach milczącej wojny z małżem i mega obrażenia z mojej strony. A zaraz to sobie pójdę i popatrzę po sklepach w co by się odziać na tych wszystkich imprezach (3 wesela i chrzciny - to będzie wyzwanie ;) )
Miłego dnia :D
Buziaki :*
no no 3 imprezy :] ladnie pewnie sie niezle zabawisz :) powodzenia
123mr - 3 kilo w miesiac jest niezle! Jak w ksiazce chudniesz!!! I pewnie na dlugo Ci to zostanie (ta chudosc), o ile.......te weseliska i chrzciska nie odbija sie na Tobie :wink: :wink: :wink:
Ja o biuscie juz lepiej nic nie bede mowic.....jak skoncze sie odchudzac, to chyba bede go z lupa szukala :lol: :lol: :lol:
Mo gratuluję spadku :)!! Jakby nie patrzeć to całe 3 kilosy w dół nie w górę :)!
A biust, że tak zapytam zawsze miałam nieduży, czy po odchudzaniu zmalał?? Bo może będę miała na to receptę ;).
Pozdrawiam :D!!
http://static.graphics.com/data/198/...ape403-med.jpg
no, ale na tych imprezkach napewno będziesz mogła zabłysnąć w fajnym ciuszku i każdy zauważy że jakoś wyładniałaś i będzie się zastanawiał, dlaczego, a ty będziesz wiedziała :wink:
dzięki za szybką matematyczną pomoc... 171 funtów (!! :shock: ), ale to brzmi, wolę jednak polską miarę w kilogramach :D :D
a zresztą jak będę w Stanach, też muszę tam kupować np. w funtach??ło matko, muszę zajrzeć gdzieś, ile to jest.. tam nawet kilometrów nie mają tylko w milach podają prędkość dozwoloną na drodze na znakach drogowych i w samochodzie, jak to mnie mąz uświadomił... ja zgłupieję :roll: :roll:
Magpru, w kg lepiej brzmi, ale w funtach szybciej się chudnie, ponad 2 funty na kg wchodzą, jakieś 0,45kg=1funt ;) Wyobrażasz sobie tempo spadania. Prawie jak Tagotta bym miała, zamiast 3 kg, prawie 7 funtów :D
O milach nie wiem, bo są różne te mile i mi się mylą gdzie jakie, ale pomyśl jak w samochodzie masz wskazówkę z milami i na znakach to samo, to przynajmniej wiadomo o co chodzi :) Ciesz się, że dobrą stroną drogi tam jeżdżą :D
No się zabawię dziwczyny i nie ma co ukrywać wykosztuję, muszę zacząć oszczędzać na jedzeniu oczywiście :lol:
Co do biustu ja raczej mam ten z większych, ale maleje. Tzn. chudnie. A przeraża mnie najbardziej skóra. Okropność, no ale czego się spodziewać, jedno duże odchudzanie, potem ciąża i karmienie, teraz drugie odchudzanie miejmy nadzieję, że też duże ;) Ech... szkoda gadać. Jeszcze mnie nieco pociesza, że skórę mam także nie do końca zregenerowaną po tej wysypce koszmarnej miesiąc temu, jeszcze złażą pozostałości, więc może nie jest tak tragicznie jak wygląda. Ale i tak fatalnie.
Dziś ślicznie i wzorowo 1260 kcal- to dużo. Zmieściły mi się w tym 3 kanapki z serkiem i pomidorem, obiad normalny czyli kalafior, ziemniaki i kurze cycki, smażone nawet. I dwa biszkoptowe ciasteczka z nadzieniem. Obiad oczywiście w ilościach umiarkowanych. Ale się najadłam, może nawet nieco przesadnie. Po mojemu w okolicach 1300 można jeść bez żadnej diety, tylko się pilnując nieco. Jutro mam zamiar zrobić jakieś dobre spagetti, ale nie wiem jeszcze jakie...
Ćwiczenia prawie jak wczoraj. 20min-skakanka, 20 min- hulahop (nudzi mnie, przerwę wakacyjną ma w sierpniu mój ulubiony program, w czasie którego ćwiczyłam :? ), 60 brzuszków, bo więcej mi się nie chciało.
Dobranoc, poodwiedzam Was po kąpieli, jeśli ożyję, albo dopiero jutro jak usnę już w wannie ;)