to łojojoj to było do kaca, bo cóz innego mozna Ci powiedziec
jedynei wspolczuc
zle nie jest dzisiaj poneidzialek jak mowi tagg
Nie jest tak źle. Tzn. postępu odchudzaniowego od początku miesiąca żadnego Na wadze, nawet ciut więcej. Ale jak sądzę, to akuratnie ma inną przyczynę, o czym pisałam. W cm jest mniej więcej tyle samo, ale nie wiem, bo ten tydzień obył się bez dokładnych pomiarów, bo w sobotę od rana byłam zalatana. Dziś też. A w niedzielę wiadomo Pomierzę się może kiedy indziej o ile tylko wstanę wcześniej niż moje dziecko i sobie nie zapomnę. W każdym bądź razie tak od oka nie mam nigdzie więcej.
Srednia za ten miesiąc wyszła mi jakieś 1400 kcal. Trochę więcej niż planowałam, ale jeszcze kilka dni jest, da się średnią wyrównać.
Ja patrze na swoje pomiary i duzo sie tam nie pozmienialo,a waga w miesiacu spadla prawie tyle samo, co w poprzednim
Zanizaj statystyke kaloryczna....
Hej Monika Tą srednia to sobie sama liczysz, czy ten program dietman Ci wylicza? Ja sobie go sciagnelam, ale nie uzywam, bo nie mam tyle cierpliwosci zeby to wszystko wpisywac. No i chyba nie ma co narzekac, na tą srednia, 1400 to chyba nie jest zle, biorąc pod uwage ze zapotrzebowanie dla doroslej kobiety na kalorie to jakies 2500 o ile sie nie mylę
Hmmm...ale zbliza sie okres jesienno-zimowy, a to nie sprzyja utrzymaniu szczuplej sylwetki ...na dworze zimno, ponuro, nie chce sie czlowiekowi wychodzic z domu, nie chce sie cwiczyc...ehh, musimy sie pilnowac No ale puki co pogode jeszcze mamy ladna wiec nie ma sie co martwic na zapas
Ja na szczescie nie bede miala takiej az strasznej zimy, w Irlandii w zimie temperatura zadko spada ponizej 5 stopni i nie ma sniegu ani mrozow
Pozdrowionka
Średnią miesięczną liczę ręcznie. W myśl zasady, że średnio ma wyjść mniej więcej dobrze. A to, że jednego dnia więcej drugiego mniej, nie ma większego znaczenia. Dzięki temu mogę czasami zaszaleć, nie specjalnie mając wyrzuty sumienia z tej okazji.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] O sobie zobaczcie jaka miła waga kuchenna Ciekawe skąd się takie bierze.
Dziś jadłam kopytka, wczoraj i przedwczoraj też różne ziemniaczane kluski. Sezon jakby nie patrzeć. W normie jednak kalorycznej. Wczoraj wróciłam też do skakanki. Na razie noga żyje, to może będzie żyła dalej. Jednak nie bardzo mi odpowiadają ćwiczenia przed kompem. Stanowczo wolę ćwiczyć i oglądać w tym czasie coś zupełnie innego. Do hula hopa też wróciłam, choć on nudniejszy znacznie.
No nic, idę jeszcze pokopać działkę, korzystając z jasności. To będę mogła może jutro nową trawkę posiać. Bo teraz to już więcej chwastów różnych niż trawy prawdziwej było przed domem. A po chwastach źle się chodzi na bosaka.
A poza tym brak spadków wagowych demotywujący jest nieco. Ale to nie ważne. Ważne, że na razie się nie poddaję i wcześniej czy później będzie musiało ruszyć dalej. W zasadzie te hormony mnie wkurzają, bo nie wiem na ile to zatrzymanie wody, a na ile należałoby przemyśleć na nowo strategię postępowania. Kalorie mogę przyciąć wprawdzie, ale jednak już tylko niezbyt znacznie.[/i]
Skakanka zrobiona. Dobrze mi ze skakanką. Myślę, że jeszcze bieganie by przeszło, tak jak kiedyś spacery z psem stosowałam. Ale dalej nie kupiłam butów do sportów
A poza tym siedzę na forum zamiast się uczyć języków.
Po pierwszych zajęciach mam wrażenie, że przegięłam z tym niemieckim. Dalej nie zakumam tego coś mi się zdaje. I mam zrobić zadanie na jutro a ja się czuję jak dziecko w szkolnym wieku, które za wszelką cenę unika obowiązków. Nie, chyba jednak niemiecki nie jest dla mnie. No ale skoro zaczęłam, to muszę skończyć, żeby nie zwracać pieniędzy za kurs (który jest free, ale przy obecnościach powyżej 85%).
Monika, dawaj to zadanie
jak w podstawowce mama odrabiala ,a dziecko dwoje przynosilo i po tylku obrywalo
Hej Monika Ty jak zwykle pięknie cwiczyc, nie to co ja Mi sie ostatnio tak nie chce ze szok. Nadrabiam to przynajmniej chodzeniem, bo chodze duuuzo W prawdzie mam skakankę, i kiedys skakalam, ale teraz jakos nie moge sie zabrac, nawet jak zaczne..to po 2 minutach mi sie odechciewa i daje sobie spokoj
A poza tym to zazdroszcze Ci tego ogrodka...zawsze chcialam miec ogordek Tam mąż mi mowil ze jest za domem ogrodek, ale jak on wygląda i czy to w ogole mozna nazwac ogrodkiem to nie wiem Pojade to zobacze
A co do jezyka, to jak angielski mi zawsze wchodzil bez problemow, tak niemiecki nic a nic...w ogole nie kapuje tego języka, takze nie dziwie Ci sie
No nic, zaparłam się, będę chodzić na ten niemiecki do końca życia jak będzie trzeba. Bo jestem sama na siebie zła. Coś tak jednak mi się przypomina. Wkurza mnie, że muszę każde jedno słówko w słowniku sprawdzać. Ale jak już sprawdzę, to przynajmniej część sobie przypominam. I już wiem. Nie mam ani pół podręcznika, żeby coś się dowiedzieć i przypomnieć gramatykę.
Ale i tak powinnam najpierw zająć się angielskim i też tego nie robię. Jedyne co robię w miarę regularnie to ćwiczę Dobrze, że choć tyle.
Zakładki