Wpadam sprawdzić, czy ktoś dał receptę (też by się przydała) a tu nic...
Pozdrawiam cię serdecznie i życzę trochę spokoju
Wpadam sprawdzić, czy ktoś dał receptę (też by się przydała) a tu nic...
Pozdrawiam cię serdecznie i życzę trochę spokoju
Obiecalam sobie, ze dzisiaj usiade i popisze ale to jak wroce z pracy albo wieczorem, pisze to jednak wczesniej bo moze mnie to zmobilizuje.
No i tak - nie dotrzymalam slowa. Ale mam wytlumaczeni wczoraj bardzo dlugo siedzialam z mezem i tak jakos nam zeszlo. Uwielbiam jak tak siedzimy i gadamy, gadamy, gadamy, czasem zdarza nam sie do "prawie" rana Tak wiec jak skonczylismy to poprostu oczka mi sie juz same zamykaly - musicie zrozumiec. Za to dzisiaj z samego rana postanowilam nadrobic zaleglosci. Wprawdzie u mnie nic takiego szczegolnego sie nie wydarzylo - a moze i wyadarzylo. Sprobuje "conieco" napisac. Jezeli chodzi o moje problemy to moze nie calkiem sa juz rozwiazane ale jest bardzo dobrze, koniec smutkow juz nastal a koniec calego problemu i tematu jest na wyciagniecie reki. Moje smutki mnie opuszczaja a usmiech jest coraz czestszy Szkoda ze w zyciu nie jest tak, ze wszystko ukalda sie tak jakbysmy my tego chcieli hahaha. Wiem byloby za fajnie a tak trzeba sie starac, miec jakies cele itd., itp... Ogolnie nie bede sie rozpisywac bo pewnie Was to meczy, ze pisze o czyms o czym praktycznie nic nie wiecie ale powiem jedno, w zyciu nalezy byc optymista, cieszyc sie z wszystkich jakichkolwiek malych i duzych sukcesow, byc wesolym i zadowolonym z zycia i tego co sie w nim dobrego wydarzylo a nie narzekac, smucic sie, zamartwiac i miec same czarne mysli. Pozytywizm i optymizm bardzo pomaga i moze miec wplyw na to jak przezyjemy swoje zycie. Wiem, ze pisze oczywiste rzeczy ale moze jak ktos akurat dzisiaj o tym zapomnial i to przeczyta to zrobi mu sie lepiej (zebym przez to "gadanie" nie zostala jakims myslicielem hahaha).
Druga odrebna sparwa, chyba najwazniejsza w tym wszytskim, tzn. nie najwazniejsza dla mnie ale na forum. Moja waga. Otoz jest tak, jak pisalam wczesniej wraz ze stresem mam niechec, moze nie tyle niechcec co nie czuje potrzeby spozywania pokarmow - ale to madrze napisalam hahaha. Poprostu mam mniejszy apetyt. Mimo to przez ten czas czyli od poczatku wrzesnia, odkad dopadla mnie jakiach "czarna sila" staram sie jesc, jesc zdrowo i regularnie. Owszem czasem o tym zapomnialam ale napisalam sobie/wydrukowalam taka kartke z dieta Dieta 1200 kcal owocowo – warzywna (ze strony www.dieta.pl ) i probowalam sie do niej stosowac. Nie stosowalam sie tak bardzo "zelaznie" - ze tak to nazwe bo podjadalm serki, owoce ... ale same zdrowe, dobre jedzonko bez ZADNYCH chipsow, slodyczy czy pustych kalorii. Z tego powodu jestem z siebie strasznie zadowolona. Z diety nie wszystki mi super smakowalo ale nie bylo bardzo niedobre wiec staralam sie dostosowac. dieta jest syta, bylam najedzona stosujac ja, czasem nawet za bardzo a czasem nie zjadalam wszystkiego ale jak cos zostawalo to w malych ilosciach takie resztki Co jednaj sie dzieje niepokojacego - a moze przesadzam i to wcale nie jest niepokojace i moze za krotko trwa zebym tak twierdzila? Moja maga jest jak kamien - stoi w miejscu co akurat mnie wogole nie martwi i jakbym miala tak zostac to niech nawet zostanie, nie musze wazyc mniej, za to moje cialo chudnie. Nie wiem czy dobrze to okreslilam ale tak wlasnie mi sie wydaje. Nie tak dawno bo ok. sierpnia o ile dobrze pamietam zanioslam wszystkie spodnie i spodnice jakie tylko miala w domu bo biorac pod uwage moja wage 56,6 ktora niestety mialam przez jakis czas, moje spodnie zaczyly na mnie nieladnie wygladac. Wygladaly tak juz dluzszy czas ale w koncu sie wzielam i poszlam z nimi zrobic porzadek czyli pozwezac, wszystkie i to nie malo. Nie ukrywam moze nie schudlam jak jakos cala rownomiernie ale pupa mi zmalala a spodnie na pupie zazwyczaj sa dopasowane wiec wszystkie zaczyly mi poprostu wisiec. Wracajac do tematu od tamtej pory moja waga nie spadla kolejne 9kg a moje spodnie i to znowu wszystkie zrobily sie luzne. Ja nie twierdze, ze maja mi sie wrzynac tam gdzie nie potrzeba, nie, one poprostu znowu zaczely mi troszke wisiem na pupie i jak wczesniej zwezalam je tak aby raczej byly dopasowane (nie opiete) to teraz staja sie znowu nie dopasowane. Nie mowie, ze znowu wymagalyby takiego zmniejszenia jak poprzednim razem ale tak na oko to o polowe tamtej wielkosci zwezania. Nie wiem czy moze to jakies chwilowe po tych stresach, czy mam jakies takie dni, czy to normalne, czy powinnam sie przejmowac czy moze nie bo wkoncu moja waga nie spada? Proche to dla mnie takie paradoksalne: jak nie jadlam to moja waga nie spadala tyle co wtedawaloby sie ze przy takim jedzeniu powinna siasc biorac pod uwage to ze nie jadlam tak dlugi czas, chyba inny to juz by po drodze nie raz umarl z glodu a teraz jak jem to moje cialo sie zmniejsza? Dziwne, moze poddam sie jakims naukowym badaniom hahaha.
Chyba nikt mi nic nie podpowie widocznie to nic takiego niepokojacego
Witam aniakuleczka ciesze sie ze sie odezwalas no wiec napewno tyle waze, wazylam sie dwa dni temu i dzisiaj rano na innej wdze dla pewnosci, dzisiejsza waga na ktorej sie wazylam pokazala mi 47,8kg tak wiec chyba obydiwe sie nie pomylily bo roznica 0,8kg chyba nie jest tu istotna biorac pod uwage to, ze taka roznica moze wystapic w ciagu dnia a tym bardziej na dwoch roznych wagach.
moze zatem woda odchodzi z Ciebie?
skoro spodnie robią się jeszcze mniejsze....
ja nawet nie potrafie sobie wyobrazic, jak wyglada człowiek
który ma tyle wzrostu co ja i wazy o 30kg mniej
i jak bardzo luźne są te Twoje spodnie...
napewno ich nie zmniejszaj już, tylko postaraj sie je czyms wypełnić
No coz jakby to okreslic obrazowo, jak mam spodnie na sobie i wezme reka z boku je w ten sposob aby byly dopasowane, czyli takie jak zaraz po zwezeniu to robi mi sie taka zakladna na ok. 1,5cm
Witam.
Waga stoi a cialo ... zobaczymy, narazie nie widze aby byl jakis dalszy spadek mojej objetosci. Moze to taki jakis maly skok a moze za pare dni te 1,5cm wroci do normy. W tym tygodniu wyjezadzam i wrcoe dopiero w niedziele tak wiec trzymajcie sie dietkowo i nie zapomnijcie o mnie
witaj Joasiu
cieszę się ,ze u Ciebie już wszystko ok. Masz rację trzeba patrzec na wszystko bardzo optymistycznie a czasem nawet oko przymknąc na niektóre rzeczy bo człowiek by sfiksował albo wykończył się .
Co do spodni to nie mam pojęcia jak to jest. Może zrób sobie jakieś badania. Jak będą ok to znaczy ,ze nic się nie dzieje niepokojącego. Ale nasuwa mi się też myśl ,że może być tak: jeśli Twoja waga nie zmienia się a często się ruszasz czy uprawiasz sporty to może tłuszcz zamienia się w mięśnie. Robi się nas mniej bez spadku na wadze a czasem nawet przy wzroście wagi. Tylko się zastanawiam gdzie u Ciebie ten tłuszcz szczuplaczku
No nic dbaj o siebie.
Pozdrawiam
Zakładki