-
Miłego, spokojnego ,dietetycznego i bez pracy weekendu
-
Szane, Ty obie kobieto poleż wrszcie i muzycznie się trochę porozwijaj (w dyrygenta się pobaw). Synowa i synciu na pewno chętnie wezmą to na siebie. Miałaś myśleć o sobie, troszczyć się o siebie i rozpieszczać. Tak tylko na wszelki wypadek przypominam.
Pozdrawiam wekandowo.
Moc cała uścisków i pieszczot dla psiaków i kociaka.
Kaszania
-
Czolem Szane
Poczytalam zaleglosci i az mi sie serce raduje ze widze dawna Szane pelna werwy
Od poniedzialku ostro startuje, zaczynam oczywisie od wodnika i zastanawiam sie czy nie sprobowac kopenhaskiej ale na dzien dzisiejszy czarno to widze
Jesli pozwolisz to chcialabym dolaczyc do ciebie z codziennym bilansem, ale dopiero od przyszlego poniedzialku bo do tego czasu nie chce wchodzic na wage zeby u progu juz sie nie zniechecic
Co dzialo sie u mnie ciekawego napisalam u Krysial a problemy jakos sie unormowaly i zeby nie zapeszac oby tak dalej
Oj zapomnialabym, do mnie rowniez sprowadzilo sie dziewcze co prawda dopiero zadatek na synowa. Nie pochodzi z Wroclawia a dostala tu prace wiec ja jako nowoczesny czlek przyjelam dziewcze pod dach
Nie potrafie okreslic jeszcze jak sytuacja sie wyklaruje, z niecierpliwoscia bede czekac na twoje relacje
Pozdrawiam cieplutko Do napisania
-
Jejku Szane Ty nie dosc ,że liczysz kalorie po przecinku =to jeszcze
tak malutko zjadasz ,ćwiczysz --ja już sie wstydze -bo licze tylko to
ile powinnam zjesc a reszta niech sie pali ,wali
Mimo wszystko cos mi nie pasuje -bo 1400 mam na utrzymanie sie przy życiu
-a przecież nie leże tylko jakieś czynności wykonuje --i jakoś nigdy nie spalam
bo niestety nie chudne
-
49
Zaczynamy od raporciku :
zjedzone..... 1200,60
spalone........2075,60
bilans.....- 875,00
Krysialku...zacznę od ciebie, ale inne dziewczyny pewnie też znajdą tu coś dla siebie.
Wywołałaś wilka z lasu, czyli wezwałaś mnie do odpowiedzi jak to się dzieje , że nagle teraz dobrze mi idzie.
Szczerze mówiąc sama nie rozumiem, widocznie mój organizm wreszcie zaczął reagować na moje starania.
Jak pamiętasz od jesieni zeszłego roku waga stała, potem zimą powoli ale zaczęło przybywać, z 77 doszło do 85, potem wczesną wiosną znowu trochę spadało ale bardzo ślimaczo i ze skokami w górę.
W połowie maja było 83 i wtedy się zawzięłam, zaczęłam nowe odliczanie i co przez pierwszy miesiąc ledwie jeden kilogram
Byłam z jednej strony zadowolona ,że wogóle coś spadło a z drugiej wściekła i rozżalona czemu tak mało.
Zaczęłam myśleć co by tu jeszcze zmienić, żeby poprawić wyniki.
Pomocna okazała się pora roku.
Postanowiłam wywalić z diety
wszelkie pieczywo
ziemniaki
Polazłam do lekarza, żeby się z nim skonsultować, no i po badaniach i przemyśleniach postanowiliśmy zrobić eksperyment
do tego co napisałam doszło
0 mięsa
0 nabiału
0 tłuszczów
Jem tylko surówki, gotowane warzywa i owoce
Nie jest to łatwa dieta ale nie potrwa długo. Teraz mija drugi tydzień, może jeszcze tydzień lub dwa , zadecyduje o tym doktorek.
Potem powoli będą dochodzić najpierw tłuszcze (jako sosy do surówek), nabiał a na końcu mięso.
W moim przypadku taka dieta to nie wielkie poświęcenie, bo lubię warzywka i można ich jeść dużo bo kalorii mają co kot napłakał, no i w tej chwili są truskawki, którymi obżeram się wręcz nieprzyzwoicie.Mimo to bardzo tęsknię za chlebkiem i tym wszystkim czego nie wolno.
Tęsknotę jednak koji wyrażny ruch wagi i dół.
Doktorek miał rację, przy moim niskim metaboliźmie , organizm musiał dostać potężnego kopa, żeby zacząć porządnie pracować a nie obijać się.
Zobaczymy co będzie jak zacznę wracać do normalnego (też dietetycznego) jedzenia.
Czy utrzyma porządną pracę czy znowu się rozleniwi.
Będę opisywać co się dzieje, ale na to musimy jeszcze poczekać
Moja podstawowa jest w tej chwili okolo 1500, czyli tylko trochę więcej niż twoja.
Do tego 500 na codzienną pracę, u ciebie to będzie 1900 i tak będzie bez spacerów i gimnastyki lub jazdy na rowerze, czy jakiejś szczególnie ciężkiej pracy.
Więc gdybyś mieściła się w zjadanych 1500, też powinnaś bardzo powoli ale spadać z wagi. Chyba że u ciebie też się metabolizm zaciął lub wybacz ale za dużo piwka.
Pamiętaj jedno piwko = obiad komandosa
Ja też lubię piwko, a właściwie lubiłam, ale zrezygnowałam z niego w 100% tak jak z lodów i słodyczy.
Ale jak bum, bum kiedy dojdę do zalecanej mi wagi to sobie golnę z dziką radością
Elaszku....oj przeżyłaś ty przez ten czas ja też bym ze strachu umnierała, ale najważniejsze , że wszystko skończyło się sukcesem
Bardzo się cieszę, że zabierasz się znowu do roboty i chcesz wpisywać ze mną, bardzo fajnie będzie nam raźniej
Do wodniczka też startuję, będzie z nami jeszcze Bacio, a może i Dorotka się zdecyduje, to bedzie nas już cztery. Większa grupa zawsze bardziej motywuje.
Co do kopenhaskiej nie mogę ci nic doradzić, nigdy nie stosowałam rozpisanych diet i nie wiem jak to jest, ja zawsze jedę na zasadzie to mi wolno jeść a tego nie wolno i kropka.
Co do synowej, potraktowałam sprawe tak :
przybyła mi druga curcia i dobrze, nie dzidzi ale nieco wyrośnięta osóbka
Najśmieszniejsze jest to, że odkąd dzieci powyrastały, ja byłam najmniejsza w rodzinie.
Nasza rodzinka taka bardziej wysokopienna, przy moich 171 cm byłam maluchem, a teraz Asia jest najmniejsza.
Jak ułoży się wspólne mieszkanie czas pokaże, narazie jest ok.
Kaszaniu......na dziś wybrałam sobie najlżejszą z robót jakie były do wyboru
prasowanie. Chyba będę się z tym motać cały dzień, bo góra jest słuszna. Cały tydzień się prało. Ale ja to nawet lubię od czasu do czasu (byle nie za często)
Młodzi już prawie zagospodarowani i chyba zadowoleni.
Porozpieszczam się napewno, ale to musi jeszcze chwilę poczekać
Czochranko dla twojego sierściuszka
Psotulko, Dorfusiu, Aniu, Lorilaj i wszystkie klanowiczki jeśli kogoś nie wymieniłam
Trzymajcie się dalej tak ładnie, pogody i słonka na weekend wam i waszym bliskim
Dorotko.....ja niestety też dalej podkurzam niestety nie daję rady "dwu srok jednocześnie trzymać za ogony". Skoncentrowałam się najpierw na odchudzaniu, ale poniekąd i z papierochami walczę, tylko mniej radykalnie. Staram się ograniczać, co jakiś czas jedem mniej do wypalenia i nawet mi się udaje. Może to dla mnie najlepszy sposób.
Bo próby całkowitego rzucenia, kończyły się jeszcze większą ilością nerwowo wypalanych. Teraz krok, po kroczku jest coraz mniej.
Jak tam słonko spróbujesz jutro wodniczka
Daj znać
Bacio...co u ciebie , czemu się nie odzywasz
Fituś.....ty też coś milczysz, nie męcz się sama dołącz do nas, bedzie raźniej
No ale naskrobałam
Ściskam was i posyłam buziolki, do jutra
-
nioooooooooooooooooooo
Jestem ,jestemmmmmmmmm,tylko nie mam sie czym pochwalic,klapa na całej lini.
Pomału dochodze do wniosku ,że nie powinnam zabierac głos na tym forum,moze czasem wpaśc jako gość i posłac pozdrowienia.
A to dlaczego pomyslicie poprostu brak mi silnej woli ,zapału ,juz nic mnie nie potrafi zmobilizować ,zbyt często człowiek sobie odpuszcza,ciągle mówi juz koniec od jutra zaczne na 100%,waga często mi spada a potem @-pa jedna wraca podwojona ,buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu szkoda,że pensja tak nie wzrasta. Jestem bardzo zła na siebie,mój wygląd mi przeszkadza,a to co próbuje robic ,często kończy sie fiaskiem. Pewnie juz tak ostanie .
Wstyd mi ,że nie potrafię nic ze soba zrobic ale te ciągle obiecywania będe laska,dam radę,pokarzę sobie ,że mnie stac na to a potem okres wtórny wchodzi ,wracam do epoki kamienia łupanego ... toz to nie przystoi kobiecie w tym wieku aby tak rzucać słowa na wiatr , oszukiwać siebie a szczególnie Was.sa sprawy w życiu na ,których mi bardzo zalezy i wtedy nie wiem coto dana sprawe doprowadze do końca i dopne tego (z tym odchudzeniem niedaje rady ,nawet spódnicy nie potrafie dopiać...łzy,łzy )Nio juz sie "wypłakałam w rękaw komputerowy.
Do miłego nijaka Kaśka ale będę tu zagladac
-
BUZIOLKI
-
Witajcie w pięknym dzionku . :P
Szane pisałam na poczte do ciebie ale niewiem czy dotarła nie dostałam żadnego potwierzdenia,napisz co jest ,skrobne wieczorekiem jak nie wróce póżno,albo jutro z ranka .Przyjemnego wodnikowania
-
50
Jak widać u mnie dziś mały jubileusz , a że wypada w dzień wodnika więc zapraszam na herbatkę
Raporcik:
zjedzone......1098,27
spalone........1997,60
bilans......- 899,33
Fituś......rety , ależ ty jesteś w podłym nastroju . Wcale nie jesteś taki nieudacznik, jak piszesz i jak o sobie myślisz. Nie udaje się ci narazie zaskoczyć, zgoda, ALE TO WCALE NIE ZNACZY ŻE SIĘ NIE UDA WCALE
Uwierz , że nie tylko ciebie męczy taka huśtawka nastrojów, to wcale nie oznacza twojego słabego charakteru, poprostu tak zawsze jest na początku.
I ten początek czasami długo trwa i koniecznie trzeba to przeczekać, dalej się starać i w końcu doczekasz się chwili, kiedy naprawdę zaskoczysz.
Zmiana nawyków nigdy nie jest łatwa i nigdy nie przychodzi z dnia na dzień. To jest proces, a im nawyki bardziej ugruntowane, tym dłuższy.
Nie uciekaj w myśli " nie uda mi się". Zaglądaj na forum, jak ci to pomaga to marudź ile tylko chcesz, nas to nie zraża, bo świetnie znamy takie nastroje.
Walcz Fituś o swoje zdrowie i dobry nasrój.
Posyłam ci, ile tylko jestem w stanie, pozytywnej energii
Trzymam kciuki.
Pozdrawiam słonecznie, miłego tygodnia wszystkim
-
KOCHANIE PRZEZ TO WODNIKOWANIE TO NAM NIE ODPLYN.NIE WIEM CZY DOBRZE TO ZROZUMIALAM -NIC NIE JESZ TYLKO PIJESZ? MILEGO RODZINNEGO I BEZ PRACY DZIONKA.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki