-
Aguś, mił oCię u siebie widzieć
Ja też lubięwieczorki, kiedy mam czas lda siebie, ale zazwyczaj jest tyle roboty, ze tylko godzinka serialu i zmywanie, sprzątanie... Teraz męża nie będzie przez tydzień, więc będzie tego mniej masz rację, że same pyszności! Uwielbiam brokuły i kalofiora! Nie wiem, jak mozna tego nie lubić A jak Tobie idzie z kiloskami
-
Ja przyzwyczaiłam się już, że mi kg spadają skokami Najpierw 2 -3 tyg nic a potem waga leci w dół z dnia na dzień Teraz od zeszłego poniedziałku jest 60,5 ale 27 mam urodzinki i mam nadzieję, że sprawięę sobie prezent w postaci piąteczki z przodu
Mój małż też wyrusza służbowo na 3 dni Ale ja muszę Ci powiedzieć, że mojej dietce to sprzyja, więcej wtedy ćwiczę wieczorami, bo mi się nudzi No i nie ma pokus wieczornych, wspólnych kolacji
No i faktycznie mniej zmywania
Ale fakt, że ten wieczór dla siebie to mija zawsze za szybko Tym bardziej, ze ja mam pobudkę przed 6.00 a wyspać się lubię
-
Doty gratulacje
ja już dawno nie widziałam na mojej wadze spadajacych kilogramków ale to na własne życzenie, gdybym tyle nie jadła to już bym dawno osiągnęła cel, a tak muszę walczyć dalej
super wam idzie dietkowanie i tak trzymać
-
Inezza Głowa do góry! Waga ruszy, przecież zobacz, juz jesteś 5 dzień bez słodydczy! Tylko pogratulować Tobie też zacznie spadać, a moze mi się zatrzyma
Aga z mężem przy boku chrupiącym paluszki, batoniki i inne cuda wieczorkiem nie jest łatwo, trudno się oprzeć. A samemu można tyle dobrego zrobić! Tyle zrzucić! Tyle wypocić... Ja też po cichu liczę na owocne wieczorki... A... i też wstaję niestety wcześniej... Mój mały chyba nie lubi spać Dziś wstałam o 5.40! Czy to nie jest nieludzka godzina!!! Matko!!! Ale na szczęście nie chce mi się tak bardzo spać Dzis się wyśpię
-
Doty22: moje gratulacje, jestem dumna z Twoich osiągnięć, oby tak dalej!!!
Jesteśmy razem, zobaczysz, ze sie uda..pomysl sobie za 2 miesiące- 8 kg bedziemy miały mniej!!!!!
-
no ja tu widze ze z ciebie to jest killer kilogramowy! ale jestem zadowolona z ciebie, no i dumna. jejku kiedy mi ruszy waga
-
Dziewczyny,
strasznie podoba mi się określenie "killer kilogramowy"... nawet bardzo, bardzo... Jestem w pracy, a zamiast myśleć o tym, co zamówić, a czego nie potrzebujemy w firmie, to ja myslę, czy jechać do mamy z moim synkiem ( 60 km), czy też pojechać po pracy do marketu i kupić sobie to hola-hop... Chętnie pojechałabym do domu, ale nie wiem, czy warto męczyć mojego synka, nie wiem, jak on się czuje... W weekend nie było najlepiej, więc może nie ryzykować
kochane... Przeczytałam właśnie pamiętnik pewnej kobietki i jestem pod wrażeniem jej osiągnięć... żeby nam wszystkim tak poszło! On przez ćwiczenie jogi straciła 9 kg od 25 lipca... cóż... pozazdrościć jej podejścia... bo dziewczyna ma głowę na karku!
Ivoneczka ja też jestem pewna, że na święta, akurat, albo jeszcze wcześniej będzie nas mniej o 8 kg Im więcej tracę, tym szybciej przyzwyczajam się do tego mam nadzieję, że teściowa na Wszystkich Świętych nie powie mi niczego w stylu "znów Ci się przytyło?" Zazwyczaj po takim tekście zastanawia się czemu nie jem jej serniczka... Piecze wyśmienicie, ale tłysto!
Domi Uwierz mi, doczekasz się spadku wagi, na pewno! A jak Ci juzzacznie spadać, to tak, że nas wszystkich przegonisz w miesiąc! Powodzenia!
-
Doty masz rację że mąż chrupiący obok ciasteczka, paluszki czy cukierki to niezbyt duża pomoc w wytrwaniu w diecie, sama mam takiego je późne kolacje, a potem wcina jakieś przegryzki ( nie smakołyki-> bo to nie jest smaczne ) ale on nie tyje a ja nie jem tego i też nie tyję
-
OK, pora na spowiedź!
Dzień zakończyłam zupką ogórkową w wykonaniu mojej mamusi, czyli dodając mąkę i gęstą śmietankę (30%!!!!) to jakieś 1000 Kcal w sumie. Ale dumna jestem z tego, ze spaliłam dużo, bo prowadzenie samochoidu z moim synkiem, to nie lada wyzwanie! Stres i śpiewanie, a do tego ogromna koncentracja. Mały mi zasnął w drodze powrotnej i zaliczyłam więc jeszcze marsz z obiążeniem (bo mamusia dała prowiant dla głodującej dziewczynki ) a do tego mój mały, płaczące, bo trzeba było go obudzić, żeby wyciągnąć z autka Cholerny stres, kąpiel i butla mleka, tak sięwlekło, że mały ryczał w niebogłosy! Ale opanowana mamusia dała radę, powyklinała tatusia, który zostawił ją z tym wszystkim samą... Ale juz nie pamiętam, co ja takiego znów na mojego Tomcia mówiłam Mały zasnął jak tylko zgasiłam światło, więc nie będzie chyba tak źle...
A mamusia, zamist ćwiczyć usiadła najpierw przed komputerem, a potem przed TV!!! Ale opamiętałam się w porę i pod koniec serialu nieźle się namęczyłam, przysiady, pąpki i skłony, a do tego brzuszki... Hmmm... z zegarkiem w ręku było ponad 15 minut No powiedzcie same, nie było tak źle!!!
Dzisiejszy dzień jednak nie był taki zwykły, dziś się zmierzyłam... Cudo, kocham moją miarkę!!!
A więc:
Uda: Było - 54 cm
Jest - 54 cm!!!
Pas: Było - 84 cm
Jest - 82 cm!!!
Biodra: Było - 96 cm
Jest - 94 cm!!!
Czy to nie wspaniałe!! Dziewczyny, ja juzteraz coraz bardziej wierzę w to, że można... można... można schudnąć normalnie jedząc!!! Dobranoc!!!
-
Nie tylko nie było źle, a było bardzo dobrze
Mozna MOŻNA
Gratuluję widocznych efektów
No i opanowania przy maluchu W takich sytuacjach to jednak człowiek się stresuje, mimo, że wie, że tak naprawdę powodu nie ma
pozdrawiam serdecznie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki