Dobra mała, bo faktycznie mnie przegonisz i co ja sama poradzę Hmmm
Ale dziś juz naprawde jem tylko owoce, z ręką na sercu
Dobra mała, bo faktycznie mnie przegonisz i co ja sama poradzę Hmmm
Ale dziś juz naprawde jem tylko owoce, z ręką na sercu
A chciałam się spytać co twój suwaczek pokazuje???
62 ???
znowu kilo w dół ????
mi to póki co urosło - ale całe szczęście z powodu wagi a nie przytycia ))))
następne ważenie dopiero za tydzień i ciekawe co wtedy mi waga pokaże) ??
doty, pięknie w weekend sobie radziłaś. A ta odrobina słodyczy? Miałaś tyle powodów, okres, zmartwienie i oczywiście nagroda
A teraz jak pisze mała, pora pamiętać o nowym tygodniu
a ja doty powiem ci co innego niż dziewczyny....
wg mnie twoj organizm dał ci do zrozumienia , ze tempo w jakim teraz chudniesz - niecałe 4 tygodnie 6kg - jest dla niego za szybkie. na razie okres ci sie tylko spóźnił 10 dni, a miesiąc możesz juz na niego czekac i czekac....
moze się nie znam, ale powinnaś podnieść swoj limit kalorii, jaki teraz jesz (jesteś na 1000kcal, tak??).
mi spóźnił się okres jeden dzień i teraz nie pozwolę sobie na mniej niz 1200kcal.
Po pierwsze, dziś wieczorem się zważyłam i moja aktualna waga - 61,5 kg
Niesamowicie jestem dumna z tego, wiem, że teraz chudnięcie będzie wolniejsze. Ale dobrze, że idzie w dół. Zaraz zabieram za ćwiczenia I aż nie mogę się doczekać.
Jeśli chodzi o jedzenie, to od lunchu nic nie jadłam, nawet nei próbuję się zmuszać, bo nie chce mi się jeść. A więc dzień zakończyłam na 860 Kcal. Mało, nie
Dobra zmykam
Dzięki dziewczyny, że zaglądacie Bardzo mi to pomaga
milushka nie mam ograniczeń kalorycznych w mojej diecie, jem, tylko wg zasad umieszczonych na początku pamiętniczka i sztywno sietych regół trzymam
Pozdrawiam
mała rano ważyłam sięw pośpiechu i tak jakoś nie zauwazyłam tej kreseczki, a jednak 0.5 kg mniej
A Ty się nie przejmuj, dogonisz, dogonisz, a jeszcze nawet przegonisz zobaczysz...
Dorgi pamiętniczku, jest juzpóźny wieczór, poprasowałam 1,5 h i oczywiście 30 minut ćwiczyłam, aż mnie poty oblały Matko, ale jestem silna
Moja znajoma powiedziała mi dziś, że jakoś inaczej wyglądam, że "promienieję", nie jestem już smutna i zamknięta w sobie, tylko uśmiechnięta, z głową podniesioną wysoko Wiecie, jak miło jest coś takiego usłyszeć Zwłaszcza od kobiety, która spodziewa się dziecka
Męża nie ma, więc "chata wolna", szkoda tylko, ze nikogo do imprezy nie mam
Do jutra
Jejku ty idziesz jak burza, jeszcze tydzień i bedziesz ważyła mniej niż ja A tak na serio to nie za szybko chudniesz?poniej moze byc jojo..
Pozdrawiam, dobranoc
Hej! Jak ty to robisz ,że tak szybko chudniesz? Co ja robię źle? Nie wiem staram się jeść 1000kacl, wylewam siódme poty( biegi, aerobik, ćwiczenia, praca)> Może ma to związek z hormonami ktore muszę przyjmować( ostatni troszeczklę choruję).
Doty mam prośbę możesz mi napisać przykładowy dzień - jak się odżywiasz tzn. co? ile? kiedy?
Z góry Dzięki
no i życzę dalszych sukcesów
Witajcie drogie GRUBASKI (mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo )
Dziś zaczęłama kolejny dzień, matko, mam tyle energii, mogłabym obdzielić pół miasta i jeszcze miałabym siłe Czuje się wolna, kochana, szczęśliwa Już dawno nie byłam tak szczęśliwa, jak teraz Może to zasługa diety, ćwiczeń i wsparcia męża, ale z daleka Hmmm
rayane miło CIę znów widzieć u siebie Wiesz, sama sobie zadaję to pytanie, czy ja nie za szybko chudnę. Oczywiście, bojesię jo-jo, jak każda, ale wiem też, ze zmiana żywienia nie może być na rok ,czy dwa, musi być na stałe. Jestem świadoma, że ćwiczenia nie tylko poprawiają sylwetkę, ale też jąutrzymują we właściwej kondycji Boję się, jak cholera, że za rok, przy powrocie do "normalnego" (czytaj: starego) sposobu życia, wróci waga o zdwojonej sile. Ale teraz mam ochotę, wolę walki i wiem, że mi się uda, bo nie wrócę do mojego dawnego żywienia. Moje postanowienia są stałe i to jest chyba klucz do tego pytania...
Zysiu jak juz napisałam rayane, nie wiem, czemu trak szybko chudnę i czy to nie będzie miało konsekwencji w późniejszym życiu... Kilogramy po prostu same lecą
A oto mój przykładowy dzień:
W pracy zjadam śniadanie ok. 8.00 - 9.00. Zjadam ok. 7 łyżek musli owocowego, albo jakiego mam z jogurtem naturalny, koniecznie bez cukru
ok.10.00 zjadam jakiś owoc, kiwiw, jabłko, pomarańcze itp. Czasem pozwalam sobie na słodkiego banana, ale tylko czasem.
ok.12.00 - 13.00 jem lunch, a na niego zależy co mam, 2 kromki zwykłego białego pieczywa (złożone na "amen") z domu z wędlinką, majonezem i pomidorkiem, albo, to co rano sobie kupię np. 3 kromki wasy pełnoziarnistej, serek topiony ok. 100 g i warzywa: papryka, pomidorki, rzodkiewki itp. Warzywa do waoli.
ok. 18.00 jak wrócę do domu jem obiad, albo zupa warzywna, albo drugie danie. Jem smażone normalnie, jem ziemniaki, tylko dbam o to, żeby posiłek trwał przynajmniej 20 minut, podczas których to minut jem bardzo wolno, staram się patrzeć na talerz, bo wtedy mózg szybciej się syci. W ten sposób jem mniej, a szybciej się najadam.
Giodzina 18.00 to dal mnie sygnał, ze trzeba organizm wyciszać, więc po niej nic juznie jem. Chyba, że naprawdę jestem bardzo bardzo głodna, to wtedy wcinam małe jabłko.
W ciągu dnia piję 3 kubki herbaty pu-ehr i 2 litry wody Żywiec niegazowanej.
ok. 20.00 jak położę juz synka spać, zabieram sie do 30 minutowej gimnastyki. Ćwiczę dopóki mam ochote i raz wychodzi równe 30 minut, a raz więcej. W domu mam tez dużo obowiązków, więc: prasowanie, gotowanie i zabawa z moim synkiem popołudniu to też spalanie kalorii.
Acha, raz w tygodniu, w weekend pozwalam sobie juzteraz na małe, naprawdę małe przyjemności w formie słodyczy. Przez pierwsze 3 tygodnie mojej diety wcale nie jadłam ich, ale teraz pozwalam sobie na ciastko, albo na inny słodycz, ale tylko raz w tygodniu.
Mój plan jest dobry dla mnie, nie głoduję, choć musze przyznać, że trudno było organizm przyzwyczaić do tego trybu. OPicie wody w trudnych momentach bardzo mi pomagało, i dalej pomga.
Mam nadzieję Zysiu że choćtrochę Ci pomogłam
Zakładki