Witaj Dorotko
Dawno u Ciebie nie byłam ..........
ale szybko nadrobiłam zaległości i teraz wracam do pracy.
buzialek
Skad wiedziałaśZamieszczone przez Saira
Wczorajsze popołudnie i wieczór to totalna porażka Pojechałam... tak w ramach obiadu... na kebaba... kopnijcie mnie w tądurną grubą du**e Kurcze, jak ja tego chciałam... i wiecie, co... nawet z kaloriami byłoby ok, gdyby nie to, zę mój mąż wrócił o normalnej porze i musiałąm zjeść z nim obiad Przysięgam... zjadłam malutko... kurczak przysmażany na teflonie w sosie cygańskim z ryżem (1 paczka na nas dwóch)... Kurcze... jak mnie po tym wzdęło... to nawet pojęcia nie macie...
Przyszła mi nawet mysł... tak ok. 20.00... żeby pójść do toalety, włożyć paluszek do buzi i... ale nie mogłam... nie mogłam Wzięłam krople żołądkowe i zaczęłam ćwiczyć... maż siedział na necie, więc ruch jaki zaliczyłam był w porządku:
20 minut skakanki
20 minut ćwiczęń
Spociłam się jak taka myszka, ale należało się zrobić więcej za to obżarstwo... Myślałam, że pęknę... Kalorii wczoraj zatem było ok. 1700
Ale... Nie wszystko stracone Wiecie... wlazłam dzis na wagę... no tak, zeby pokazać sobie, ze to obżarstwo, to mi kiedyś bokiem wyjdzie... ale raczej pójdzie w ten bok... a waga... szalona 56 kg pokazała...
Nie mogłam uwierzyć
A do tego noc była taka sobie, mały płakał, spał w końcu z nami, więc mysłeliśmy, ze się obudzimy... komórka... mój budzik ustawiona co prawada... ale się orzładowała... Jednym słowem zaspaliśmy... wstaliśmy godzinę później Ale jaki popłoch to był... ubieranie... karmienie małego... makijaż... butelka... po prostu jakby ktoś tak nas zobaczył... Pokój ... kuchania... łazienka... kuchania.. pokój... przedpokój... buty kutak... spodnie... buty... Normalnie szkoła na wariackich papierach
Spóźniliśmy się z mężem do pracy... bo ja go odwoże... ale żeby tego było mało, to mój mały dizś nie dostał śniadania w żłobku, bo się spóźniliśmy (z pewnych źródeł wiem, że odłożyli mu )
Także poranek mieliśmy zaje***sty
Rano szef wysłał mnie do Urzędu skarbowego i do ZUS-u... bo przecież zbliża się rozliczenie i deklaracje PIT-5 i ZUS-y trzeba zrobić... dlatego jestem dopiero teraz.... Najeździłam się, że ho ho ho
Jestem juz po sniadaniu:
płatki cheerios 30g, cini-minis 30 g + mleko 3,2 % niecała szklanka...
Zjadłam też jabłko przed chwilką... zaraz zrobię herbatkę i będę sobie w ciepełku zusy liczyć aż dla dwóch pracowników i szefa
Dzięki za odwiedzinki i za troskę...
mala25 nadrobiłąś zaległości trochętego było... dzięki, zę wpadłaś... pracuj... pracuj...
wszyscy kochani, te rozmiary to są dziwne, fakt... a my mamy się odchudzać do swoich wymiarów, a nie rozmiarów ubrań i tego się będę trzymać...
Miłego 13-tego grudnia
Powracam ze spuszczona glowa i zalamana Sama jestem sobie winna - znow utylam - dzis waga 59,6..............a bylo juz tak dobrze. Zarlam jak swinia i tyle Mam potworny apetyt
Doty CUDNIE CI POSZLO!!!!! gratuluje. Pieknie wygladasz
podswiadomosc fajnie, że jesteś... nie martw sie... ja też mam problem z apetytem... teraz zastanawiam się, jak tego uniknąć... no bo święta... ale kochana... głowa do góry... po swiętach porządnie się weźmiesz do roboty i będzie ok
Trzymaj się cieplutko
Juz sie wzielam. Od wczoraj znow porzadnie. Nie pozwole sobie na walki tluszczu.
Tez masz taki pociąg do slodyczy? ja nie moge sie opanowac.
podswiadomosc... ja mam pociąg do wszystkiego... okropny apetyt, z którym czasem wygrywam... ale przewaznie jest tak, że jem... jem... jem... ale w połowie się opanowuje....
Nie mam złotego środka na to, żeby nie jeść tyle, co zawsze, przed dietą... nie ma chyba takiego wcale... musimy się pilnować
Trzymaj się
doty skąd ja wiedziałam... No, ja też dziś zaspałam Ale ja cały wieczór (i kawał nocy) przd komputerem przesiedziałam...
Licz te zusy i pity i się nie pomyl, bo jeszcze za mało zwrotu podatku dostaniesz
Sairka ja wolę nie mówić o której poszłam spać i z jakiego powodu ale na pewno nie był to komp... a zusy i pity... to moja specjalnośc i dam sobie radę... Dzieki....
dotka tak czytalam z coraz wiekszym niepokojem o tym jedzeniu i pomyslach z "pozbyciem sie " go z zoladka i wadze .....ja tu patrze!!! a tu HAPPY END
56 kg nie moge!
I wlasnie chcialam Ci napisac, ze czasem wlasnie dla poruszenia tego naszego dziwacznego metabolizmu, trzeba zjesc duzo wiecej i nagle wszystko sie ruszy
A po drugie: napewno to wiesz...ale napisze....ze cale to wymiotowanie itd nie ma najmniejszego sensu, poniewaz skladniki z pozywienia zaczynaja sie wchlaniac do krwi niemal natychmiast po zjedzeniu. Czyli wszelkie tluszcze, cukry itd juz zostana wchloniete, a to co "wyrzucimy" z siebie, to tylko masa, ktora i tak by wyszla (tylko z innej strony) Szkoda wiec rujnowac swoj organizm
Ale sie ciesze, ze u ciebie tak sie "skonczylo"
No i ........."witamy 13 grudnia" Widze, ze dal Ci sie we znaki
Doty z tym palcem to żeby to ostatni raz taki pomysł Cie naszedł. Przyznam się szczerze, że mi też nieraz taki plan przez mózgownice przeleci, ale obiecałam sobie że tco to to nie, napewno nie, nigdy pod zadnym pozorem. bo niby czemu - jeden dzień obrzarstwa o ile 2000 kcal to jest obrzarstwo to nic starconego, są kolejne dni i zawsze można pocwiczyc, jak nie skakanka to np. upojna noc i już po kłopocie
Widzę, że waga spadła więc gratuluję, ja jestem ciekawa jak licznik u mnie, ważenie jutro, obym tylko nie miała więcej
pomału zastanawiam sie jak to będzie gdy zacznę wychodzic z diety, boję się że nie będę umiec Ale jeszcze mam czas by wszystko sobie przemyslec, pobuszuje po forum, poczytam i napewno znajde u kogos jak to zrobic z głową, by to cho...rne jojo mnie nie dopadło
Zakładki