Cieszy mnie, że taki wielki pozytyw u Ciebie! Oby tak dalej!
Cieszy mnie, że taki wielki pozytyw u Ciebie! Oby tak dalej!
Tak do zakochania jeden krok,ale potem trudno jest zawrócic-wiem,jestem pesymistką,ale wole sie pozytywnie rozczarować...
juz nie wiem co robic z tym odchudzaniem,totalnie nie mam biustu,a uda sa koszmarne,nie wiem jak moga miescic na tak małej powierzchni tyle tluszczu,
ubrałam wczoraj koszulkę z dekoltem i ...porazka,zaden push-up nie pomoze,bo nie ma co podnosić-żałosne,a za to od pasa w dól
z gora nic nie zrobie...
oki,koniec lamentowania,w końcu mam przeciez jakies zalety,a nie wszyscy faceci lubia duze biusty(ale taki ekstremalnie mały raczej zwolennikow nie ma)
Zupełnie nie wiem, co Ci na to poradzić. U mnie biust się trzyma na w miarę stałym poziomie. W zasadzie całkiem na stałym.
Że też ten tłuszcz nie może spadać z ud!
A jak dziś mija dzionek?
Dziś jest wielki dzięń-nastapil przełom
wreszcie po tylu probach poszłam zapisac sie do fitness klubu
w prawdze było juz późno i aerobik był tylko dla zaawansowanych,więc sobie go odpuscilam,zeby jutro nie paśc trupem i od razu sie nie zniechecic,ale za to pocwiczyłam na silowni ponad póltorej godzinki i jestem zachwycona
kupilam od razu karnet na miesiąc i czuje,ze to bedzie przełom
kolezanka,z ktora byłam tez jest zachwycona,wiec mam z kim chodzic
jutro wazenie,a juz za kilka dni przechodze na 1100,bo to juz chyba najwyzsza pora
I jak, ile "przyjaciolka" waga pokazala? Mam nadzieje, ze nie popsula Ci nastroju
Dobrze, ze karnet na fitness kupilas i ze masz tez kogos kto tez chetnie pojdzie pocwiczyc. Ja nadal sie obijam
zapominam co chwile sie zwazyc,a przypominam po sniadaniu,nakleilam karteczkę w lazience,zeby nie zapomniec jutro
wróciłam własnie z aerobiku,było super,cała mokra,potem jeszcze godzinka na silowni
i wszystko byłoby pieknie,ale...
zawsze jakies ale i to wtedy kiedy pomyślałam,ze moze mi sie udać
w sobotę on wyjexdza do Anglii na rok
nie chce jechac ze wzgledu na mnie,ale ja nie moge mu stawac na drodze
ja juz nie mam siły ,chyba nie zasługuję na szczęscie
a to scheise, ze wyjezdza. No, ale wiesz, jesli obojgu wam naprawde zalezy to przetrwacie ten rok. Sa przeciez telefony (wiem, nie zastapia "zywego" kontaktu ale zawsze cos), samoloty.. Ale wszystko zalezy od was samych, na ile tak naprawde chcecie byc ze soba. Mi z moim Sloncem sie udalo i przetrwalismy (rok bylismy we wlasnie takiej rozlace)
wiem juli,ale my znamy sie tak krotko,zebysmy mieli chociaz jeszcze miesiąc ,a tak to nie wiem,ale co ma byc to bedzie
wiem,ze to moze sie udac,tylko boję sie ,ze bede znowu cierpieć
wam się udało-super ,mam nadzieje,ze nam tez
My tez sie wowczas znalismy bardzo krotko. Nie chce zabardzo roztrzasac tu swojego zycia prywatnego ale chce Ci tylko powiedziec: "chciec to moc", tylko obie strony musza tego tak samo bardzo chciec aby sie udalo przetrwac. I nie ukrywam, nie jest to latwa sprawa zwiazek na odleglosc. Wszystko zalezy tez czego kazde z was szuka, i jacy jestescie.Zamieszczone przez mammam
juli29mar masz racje,czas pokarze jak z nami będzie,narazie ciesze się,ze się wogole spotkaliśmy,dzis jeszcze zobaczymy sie przez chwilkę,a potem...
waga wczoraj pokazała 50,6,ten aerobik daje jakies efekty,uda lekko drgnęły,ale i tak czeka mnie dluuuuuga droga do osiagniecia celu
a dzis juz tak się najadłam,ze az mi wstyd,po poludniu ,jak juz zostane sama,to zeby nie rozpaczac pewnie pojde na silownie,kolezanka dzis nie moze isc,ale w tym momencie jest mi wszystko jedno,muszę cos robic,a lepiej tak niz nad jedzeniem
ach jakby to było cudownie,gdyby on przyjechał po miesiacu ,czy 2 a ja zastałabym go zgrabniejsza -pomarzyc zawsze mozna
Zakładki