To tak jak z mojego męża...
Dopiero z małym na rękach ma właściwą dla siebie wagę
To tak jak z mojego męża...
Dopiero z małym na rękach ma właściwą dla siebie wagę
Uff...
zrobiłam porządek w ubrankach synka.
Chciałabym w takim tempie chudnąć w jakim On rośnie
On ze wszystkiego wyrasta a ja nadal w nic sie nie mieszczę
Hej dd29
Wpadłam sie przywitać.
Przeczytałam Twój wątek i myślę że masz wielkie szanse powodzenia Mąż Cię wspiera, a to bardzo ważne.
Ja co prawda nie mam problemów z wagą po urodzeniu dziecka, ale od urodzenia (siebie). Zawsze byłam taka. No może gdzieś tak, kiedyś, ale nie pamiętam. Nie mozna się poddawać i myśleć żeby się pogodzić ze zbędnymi kiloskami, jeśli Ci z nimi źle.
Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam
dd29 no jasne że nie można się poddawać... wiem to po sobie ja niedawno też wazylam 81 a teraz 76 i jutro mam kolejne wazenie i musze też bardzo dużo schudnac chociaż każdy ma chwile zwątpienia to jednak nie możemy się poddac trzeba walczyć dalej
bo musimy osiągnąc swój wymarzony cel
Dzięki Saro że wpadłaś, mam nadzieję że częściej zawitasz
Kinkiucha: dzieki za wsparcie!!! Jestem ciekawa Twojego jutrzejszego wyniku
U mnie dziś ciężki dzień. Właściwie na nic czasu nie miałam bo Maluszek domagał się ciągłej uwagii. Malutkie to takie a rządzi jak Napoleon wojskami
Ale najwiekszy pozytyw to taki że czasu na jedzenie nie miałam, ba nawet na myślenie o jedzeniu. No i jak się okazało że jest 19-sta a ja obiadu nie jadłam to go sobie odpuściłam i poskubałam tylko parę migdałów i orzeszków...
Mam nadzieję nie obudzićsie w nocy z wilczym głodem
Z ćwiczeń też mi nic dziś nie wyszło - ale za to zaraz pędzę z psem na spacer- ku radości męża że to nie on musi moknąć
Hej
Jak dzisiejsze samopoczucie
Pozdrawiam
U mie całkiem dobrze z samopoczuciem.
Co prawda miałam się nie wazyć, ale nie wytrzymałam
No i niepotrzebnie się zważyłam bo skutków dietkowania na razie raczej nie widać
Przerzuciłam się na zastapienie słodyczy bakaliami bo sa zdrowsze no i nie tucza a daktyle i migdały przyczyniają sie do redukcji tłuszczyku
No a dodatkowo wzięłam na siebie ranne i wieczorne wychodzenie z psiakiem ( co wzbudziło zachwyt zarówno psa jak i męża )...
Od wczorajszego wieczora rozpoczęłam też treningi autohipnozy wspomagające walkę z tłuszczykiem. W wolnej chwili napisze o tym coś wiecej bo naprawdę warto spróbować.
Miłego dzionka Dziewczynki
Autohipnoza?? Brzmi dość ciekawie!! Będę czekała aż cos więcej napiszesz!!
Umieram z ciekawości co to takiego
Zakładki