-
miałam zawsze problem z bieganiem - tzn takim 'sama z siebie'
ale zawsze miło wspominam lekcjew wf-u z 1 lo. kobitka tyle ze mnie cisnęła, bo wciąż uważała, że mogę lepiej, że w końcu odniosła sukces. był to moment, kiedy stwierdziłam, że bieganie jest dla mnie przyjemnością *łezka w oku*
ale to całkiem inna sytuacja - biegać u siebie nie lubię, tym bardziej nie zacznę póki nie złapię kondycji, nie lubię być wytykana palcami
-
No... mysle ze takio snowboard to fajna sprawa. Ja w marcu jade z klasą w góry do Białki i Zakopca i wreszcie naucze sie jeszdzic na nartach. Jesli jescze snieg zostanie. Ale coz, taki nam wypadł termin.
Fajnie że bieżnia juz na chodzie :]
A jesli chodzi o smakowanie...to przeciez o to chodzi zeby na diecie sie nie katowac tylko jesc pzrepyszne rzeczy zeby przypadkiem przez jakies ochydztwa nie zrezygnowac po jednym dniu
pozdrówka.
-
No no i ja bym tez pobiegała u siebie, kilka razy z kumpelą już po 21 przed wakacjami 2006 wychodzilysmy biegac jakies pol godzinki conajmniej, wybieralysmy takie fragmenty zeby nie mijac zbyt duzo 'puiblicznych' miejsc, ale i tak jak juz ludzie byli to albo ironiczny usmiech albo gapia sie jak na ufo albo wogole... jakies takie nieuswiadomienie tu jescze panuje... :/
Dlatego wlasnie chcialam kupic bierznie, ale ze nie mialam tyle kasy to kupilam tylko rowerek. Tez dobrze :]
Jak wreszcie wyrobie dobra kondyche to w wakacje znowu bedziemy biegac ale tym razem bede miala co pokazac A nie jakies kalectwo
-
witaj klajdusia!
widzę że mamy ten sam problem: ćwiczenia
ale od dzisiaj zaczynam dietkę no i razem z nią - ćwiczonka! (hi hi hi nie wiem z czego tu się cieszyć)
narazie 60 brzuszków - ale dziewczyny tu na forum piszą że to i tak dobrze i wystarczy
trzymam kciuki za Ciebie !!! POWODZENIA
-
co za paskudny dzień. zakuwam zakuwam a wcale nie czuję się mądrzejsza :/ jak ja przetrwam ten wtorek będę taaaaaka szczęśliwa.
co do dietki to zjadłam jeszcze soczystą słodziutką pomarańczkę i risotto z urczaka własnej roboty. kto by pomyślał że można się tak najeść potrawą której porcja ma mniej niż 300 kcal.
w dodatku mamusia kupiła mi jakąś pyszną herbatkę wspomagającą odchudzanie (o smaku grapefruita).
-
hej hej
"nice and easy"
ide pocwiczyc ,bo poszalalam dzisiaj ehh :/
ale widze ,ze u Ciebie ok ,wiec oby tak dalej
a koles w trykotach jest debesciak
pozdrawiam
-
właśnie wróciłam do domu przepełniona dumą jak nigdy w ramach oderwania od nauki i relaksu pojechaliśmy z moim m do mojego kuzyna i siedzieliśmy z nim i z jego dziewczyną.
najpierw ciocia przyniosła całą paterę pełną pysznych ciast (ciocia piecze najpyszniejsze ciasta na świecie) a potem przyszedł wujek i proponował mi jakiś alkochol (on sam robi różne dziwne cuda jak na przykład mandarynówkę... i zawsze ma w zanadrzu butelkę dobrego wina!)
złamałam się tylko na filiżankę czarnej niesłodkiej kawy z ekspresu. i mimo że wszyscy jedli (były sałatki, ciasto, czekolada miliard wędlin i w ogóle - ciocia ma hopla na punkcie gotowania i jedzenia) ja byam twarda grzecznie podziękowałam i popijałam moją kawkę (pierwsza od tygodnia)
ach jaka jestem szczęśliwa!
czy mogę uznać że chrzest bojowy mam za sobą??
buziaki dla was współtowarzyszki diety
-
nie tylko chrzest bojowy!
ja bym to nazwała już prawdziwym zaprzysiężeniem!
jej, jestem z Ciebie dumna.
dumna, dumna, dumna!
sama zobaczysz jak waga ładnie spadnie :*
-
zobaczę... o ile kupię wagę skoro mam kuować nową chciałabym taką wypasioną elektroniczną co mi zmierzy poziom sadła (czytaj tłuszczu)
a to niestety kosztuje... no ale z drugiej strony przecież oszczędzam na jedzeniu
-
podoba mi się ta argumentacja xD
mnie tak wystarcza zwykła elektroniczna - nawet jeśli wchodząc na nią 3 razy z rzędu za każdym razem jest co innego ;p
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki