no ja wlasnie mam takie same odczucia teraz...
no ja wlasnie mam takie same odczucia teraz...
Nadszedł chyba czas na jakiś normalny związek, ale z dziewczyną. Powoli przestaję widzieć sens istnienia facetów. Bo po co mi oni???
sidex, wiesz, ja moze bym nawet chciala jakiegos zwiazku, ale...jestem zbyt zatopiona w sobie, nie chodzi o to,ze jestem egoistka, ale mam wiele dziwnych zainteresowań, ktore sa tylko moje, dobrze mi byc samej, nie wiem
Rozumiem Cię doskonale. Ja tam się otwarcie przyznaję do bycia dużą egoistką, hedonistką i materialistką. Może nie są to powody do chwalenie się, ale ja się nie zmienię. I jeśli ktoś mnie zechce, to musi mnie wziąć z całym tym bagażem negatywnych cech. I teraz się zastanawiam, czy lepszy dla mnie facet o podobnym charakterze - ale wtedy o zgrzyty nie trudno, czy lepsze zupełne przeciwieństwo. Ale w sumie przerobiłam oba typy facetów. Jeden zbyt miękki i uległy a drugi zbyt zawzięty i uparty - jak ja. Więc ciężko i z jednym i z drugim. I jakiego tu sobie przygarnąć?
Też myślałam, że fajnie być samą, bo w sumie fajnie. Więcej dobrego przemawia za byciem singlem. Ale czasem jednak miło by było się do kogoś przytulić, poczuć drugą osobę, jej oddanie, poświęcenie. I robić coś nie tylko dla siebie.
Hej Sidex !
W końcu trafiłem do Ciebie Mam nadzieję, że zgodzisz się żebym wpadał częściej Widziałem sporo pesymistycznych postów, zarówno tutaj jak i w temacie z fotkami...mam nadzieję, że Ci się poukłada i będziesz się często uśmiechać O temacie na który piszesz mógłbym pisać duuuuużo i długo bo jestem facetem z ogromnym bagażem doświadczeń i sporo mnie życie nauczyło ale pewnie bym Cię zanudził więc (chwilowo :P) nie będę się produkował
Witaj sidex.
Czytam sobie Twoją historię i równocześnie przypominam sobie swoją.
Zakochałam się po uszy, był tym wymarzonym. Rzucił mnie, bo zachorowałam na depresję (brałam hormony, to one spowodowały u mnie chorobę). Po kilku miesiącach wrócił, choć spotykał się już z inną. Widywał się z nami dwiema równocześnie przez 3 miesiące. Bolało bardzo, ale najbardziej chyba kiedy mi powiedział, że woli tamtą, bo ona cudnie się śmieje, bo jest wesoła.
Całymi miesiącami nie mogłam się pozbierać. Zarówno z depresji po hormonach jak i z doła po utracie wymarzonego. I nie było mi łatwo, kiedy słyszałam od znajomych (jego znajomych), jacy oni to są szczęśliwi, że się zaręczyli etc. Marzyłam o dniu bez łez. Nienawidziłam zostawać w mieszkaniu sama, bo od razu płakałam. Nie mogłam zrozumieć, jak to może być, obudzić się po prostu w dobrym lub złym humorze. Dla mnie zawsze było źle. Nic nie pomagało. Ani aromaterapia, ani leki, ani psycholog, ani przyjaciele. Nie potrafiłam żyć, nie wiem jakim cudem udało mi się nie zawalić studiów.
Wyszłam z tego. Pomógł czas. Nie powiem, że całkiem mi wszystko przeszło, bo to nie prawda - została mi cała góra kompleksów, cały czas mi się wydaje, że ludzie mnie nie lubią, nie czuję się akceptowana. Pewności siebie nie odzyskałam, mimo, że w porównaniu z tamtą dużo więcej w życiu osiągnęłam.
Pamiętaj - faceci są prości.
Biegają za zwierzyną, póki ucieka - myśliwi, muszą polować - nie rzucają się na padlinę, jeśli podłoży im się ją pod drzwiami.
Pamiętaj - jesteś najważniejszą dla siebie osobą - żaden facet nie jest wart upokorzeń.
PS. Widziałam Twoje zdjecia, wyglądasz rewelacyjnie - i to nie tylko ze względu na utratę wagi, ale ze względu na świetny styl - Gratuluję
Ja rozumiem stanowisko skrzywdzonej kobiety ale bardzo prosiłbym bez generalizowania bo nieskromnie powiem, że albo jestem dinozaurem na wymarciu albo nie wszyscy faceci są tacy...nigdy nikogo nie zdradziłem, nie zostawiłem jednej dla drugiej, nie bawiłem się uczuciami kobiet mimo, że niejednokrotnie miałem okazję. Nie zaliczałem panienek na jedną noc bo wiedziałem, że mają nadzieję na coś więcej. Tylko raz zostawiłem kobietę ale była to osoba, która zdemolowała mnie psychicznie i niszczyła jako człowieka. To nie było wyrzucenie niepotrzebnej zabawki tylko ucieczka w trosce o własnie życie. Dlatego bardzo bym prosił o niegeneralizowanie ponieważ niejednokrotnie łamano mi serce, krzywdzono, poniżano, upokarzano, zdradzano...daleki jednak jestem od napisania, że wszystkie baby są łatwe i w ogóle to szuje...rozdzielajmy...są kobiety i są Kobiety. I cały pic polega na tym, żeby właśnie na Kobietę trafićPamiętaj - faceci są prości.
Biegają za zwierzyną, póki ucieka - myśliwi, muszą polować - nie rzucają się na padlinę, jeśli podłoży im się ją pod drzwiami.
Pozdrowienia gorące i więcej optymizmu...naprawdę wokół Was są normalni faceci...trzeba się porządnie rozejrzeć.
Kubuś,
ja nie twierdzę, że faceci są źli - daleko mi od tego.
Podkreślam tylko, że mają instynkt łowcy, zdobywcy. Tak jak kobiety uwielbiają być adorowane, zdobywane, tak faceci uwielbiają adorować, zdobywać. I super się to uzupełnia.
Niestety kobiety o niskim poczuciu własnej wartości biegają za facetami tak namolnie, jak się tylko da. I skutek jest odwrotny. Taka ludzka natura.
PODSUMOWANIE - DZIEŃ 154
kalorie: 1074,45 / max. 1100 kcal
ćwiczenia: zakupy
Kubusiu,
pewnie, że się zgadzam abyś mnie odwiedzał. Męski punkt widzenia jest bardzo tu potrzebny. Niestety nic mi się nie poukłada jakbym tego chciała... On się przestał odzywać, i jest jakiś oschły, zupełnie inny. Może czasem nie opłaca się wyjawiać swoich uczuć? Przynajmniej miałabym go uśmiechniętego, od czasu do czasu, nawet tak bez zobowiązań. A teraz nie mam już nic. Sama jak palec. Jeśli masz dla mnie jakieś rady to proszę, pisz - na pewno mnie nie zanudzisz. To ja ostatnio stałam się monotematyczna. Gadam tylko o dietach, odchudzaniu, odbieram komplementy od ludzi i za nie dziękuję - nikt nie chce o niczym innym ze mną gadać...
Felicjo,
ja też przez te kilka ostatnich dni non stop ryczałam, pogrążałam się. Teraz wiem, że to był błąd, że nie mogę mieć już nadziei, że nie warto o niego walczyć, bo i tak mnie nie zechce. Tak czasem bywa. Ironia losu. Jedno rozstanie przeżyłam podobnie mocno jak Ty. Wpadłam w depresję, jechałam na środkach uspokajających. Stanęłam raz na parapecie, w otwartym oknie i prawie by mnie nie było...
Też wydaje mi się, że ludzie mnie nie lubią. Nie wiem czemu. To prawda, że jestem egoistką, ale to nie znaczy, że nie potrafię się dla kogoś poświęcić - bo to zbyt duże uproszczenie. Co do facetów, to nie potrafię ich jakoś scharakteryzować. Są bardzo różni. Jedni wolą inicjatywę dziewczyny, inni nie. Niektórym nie da spokoju ich męska dumna, jeśli zostaną porzuceni. Inni się z tym uporają i będą potrafili przejść na przyjaźń.
Dziękuję za komplementy dotyczące zdjęć i mojego stylu. To fakt, zawsze był dość wyrazisty, a teraz po prostu mam jeszcze większe pole do popisu bo wchodzę w normalne rozmiary. Ah, upatrzyłam dziś boski płaszczyk w promod, taki zieloniutki, za 199 zł...
Chyba mama mi da kasę jak usłyszała z jaką pasją o nim mówię Nie piszę już o różowych koturnach w panterkę, peep toe - przepiękne! Ale kolejne 129 zł...
Co do tego, że grubsze dziewczyny, z dużymi kompleksami bardziej walczą o faceta, narzucają się, nadskakują, walczą - to święta prawda. Sama zawsze tak postępowałam. A teraz? Miałam o niego walczyć, ale tego nie robię, bo mnie zupełnie olał. I boli mnie to, że tak postępuje. Nie tak miało być.....
Sidex,
nie napisałam, że akurat grubsze dziewczyny muszą bardziej walczyć o facetów. Tu też nie chodzi o urodę, ale o pewność siebie.
Płaszczyk boski, butki ... hm.... nie ubrałabym.
Eh, pamiętam jak to było, prosić rodziców o kasę na ciuchy... Koszmar. Teraz wiem, że na prawdę było im ciężko i na prawdę nie mieli. Ale jako nastolatka... Wolałam kupować w sumie kosmetyki (wiadomo, tanie). Teraz pracuję, jestem sama, mogę czasem zaszaleć i ból taki, że nie bardzo potrafię się ubrać, nie wiem też, jakie kosmetyki są dla mnie dobre (z wyższej półki) bo nie zdążyłam się jeszcze nauczyć. Mam przyjaciółkę, młodszą ode mnie, jeszcze studiującą, na utrzymaniu rodziców. Dziewczyna miała na tyle szczęścia, że mama zaprowadziła ją do kosmetyczki przy pierwszym pryszczu (więc drugiego już nigdy nie było), pokazała jak ubrać się stylowo (i że nie kupuje się tanich butów, bo koniec końców kasa i tak wydana ta sama, bo buty za miesiąc do kosza i trzeba kupić nowe).
Zakładki