poszlam na miasto poogladac sobie zeczy kiedy wpadla mi w oko jedna bluzka ktora akurat chciala kupic od mojej znajomej corka ale nie mogla jej dostac. weszlam do sklepu z zamiarem kupna zeby zrobic jej niespodzianke gdy po chwili podeszla do mie sprzedawczyni i powiedziala ze tutaj i tak nic dla siebie nie znajde bo nie maja az tak duzych rozmiarow
najgorze bylo to ze powiedziala to na glos i wszyscy ktorzy tam byli to slyszeli.
to znaczy ze ja sobie nawet nie moge rzeczy poogladac
wyszlam z tamtad oczywiscie bez niczego i cala droge do domu ryczalam
jeszcze nikt mnie w taki sposob nie potraktowal.
obiecalam sobie ze kiedy schudne to pojde tam a gdy spyta w czym mi moze pomoc to odpowiem ze w niczym bo takiego szajsu nie kupuje.
wiem,wiem ze to nie ladnie i sama nie wierze za bardzo w to co pisze ale jestem strasznie zdenerwowna i chyba mnie rozumiecie.
w sumie nawet dobrze ze tak sie stalo bo moja mobilizacja w tym momencie dwukrotnie wzrosla.
przepraszam ze tak chalotycznie pisze ale nie mam sie komu z tego wyzalic.wkacu nie powinnam sie temu za bardzo dziwic bo sama jestem sobie winna.jakbym od poczatku pilnowala tego co jem to teraz nie bylo by talich efaktow.
Zakładki