-
no właśnie liriel - jojo, co by tu zrobić, żeby nas znów nie dopadło... chyba trzeba kilka zasad z diety wprowadzić do życia codziennego ja np. postanowiłam już nie jeść białego pieczywa w ogóle, fast-foody no to tylko przy jakieś ważnej okazji, do tego koniec z napojami gazowanymi słodzonymi... i może to wystarvzy..?
jak się można było spodziewać waga znów się ruszyła, wiadomo, jeśli wczoraj tak mało zjadłam... nie wiem więc czy się cieszyć tak bardzo, ale dzisiaj na wadze zobacztłam 72,1 być może w przyszłym tygodniu uda mi się zobaczyć 6 z przodu... marzenie
-
aha no i zmieniłam początek tickerka... bo w sumie te 1,5 kg które schudłam, zanim zaczęłam tutaj pisać też się liczy... może będzie mi dodawało więcej otuchy w dalszej walce w końcu to już prawie 3kg z głowy
-
ja tak samo,ale nie odmawiać sobei niczego..wiesz...bo w koncu i tak nie wytrzymam,a poza tym zakazany owoc kusi najbardziej:P btw..polubiłam pełnoziarniste...zwłaszcza z soją
-
no właśnie.. przy takim odchudzaniu wszystko kusi a najlepiej sobie nie odmawiać niczego, bo im więcej się odmawia, tym bardziej się tego chce. dlatego myślę, że w niewielkich ilościach (prawie) nic nie szkodzi, nawet słodycze a w niektóre dni bez czekolady to się po prostu obejść nie można... przynajmniej ja nie mogę!
a tak w ogóle, aż się dziwię, że odchudzanie idzie mi narazie tak dobrze - chyba mi się już żołądek trochę skurczył, bo jem sporo mniej i czuję się szybciej najedzona dobrze, dobrze, nie powinno się rozpychać żołądka, bo później ciężko przestać jeść :P
ostatnio się zastanawiam, czy 55kg, do których zmierzam, to nie jest jednak za mało i nie powinnam zatrzymać się gdzieś w granicach 60kg? tak właściwie jak dojdę do 60 to chyba będę musiała zdecydować, czy jest sens dalej się odchudzać, czy to już wystarczy. bo własciwie nie chodzi mi o spadek kg, ale raczej cm w obwodzie
-
hmm... tak siedzę i myślę sobie właśnie, że nuda jest jednym z największych przeciwników diety znaczy się, kiedy nie bardzo chce mi się sprzątać i nie mam nic konkretnego do roboty to zaczynam myśleć o jedzeniu... zwłaszcza kiedy oglądam te reklamy jedzonka.. mmm... no nie! lepiej pójdę sobie zrobić jakiejś zielonej herbatki
-
zalezzy jak bedziesz wyglądać..ja sobie daruje ten 1 kg i już zacznę wychodzić z diety...Nie chcę wyglądać jak patyk,a chyba już chudo wyglądam..
zgadzam się co do tego jedzenia..bo przecież nei tyje sie od np czekolady,a jej nadmiaru:P tak samo można przytyć od płatków fitness jak się ich wtryni za duzo:P
czasem w ramach sniadania jadłam batonika jakiegos małęgo...żeby mnie tak nie ciągnęło..Lepiej zjeść jednego batonika niż potem rzucić się na 10
-
liriel no pewnie, że lepiej się nie rzucać na jakiekolwiek jedzenie nie wiem, ile tam masz wzrostu, ale jeśli ważysz już 48kg to naprawdę super i nie ma też co przesadzać z tym odchudzaniem. ważny jest wskaźnik bmi, bo podobno, posiadająs go poniżej 19 mamy niedowagę... wątpię żeby mi to groziło
-
i już połowy baniaczka z wodą nie ma nie wiem, ale jakoś się już strasznie przyzwyczaiłam i jak nie wypiję minimum ze 2 litrów wody dziennie to zaczynam odczuwać jej brak! to chyba zdrowy objaw na szczęście
a do tego im więcej piję, tym mniej mi się chce jeść... a do tego czuję się tak jakby lżejsza i brzuszek mi ciut zmalał jupi! ciągle tylko jak patrzę w lustro widzę te grube uda i boczki
-
witaj Słońce!
Właśnie przeczytałam Twój wątek i murze przyznac,że wiele nas łaczy))
Ja tez bardzo lubie pieczywao i kiedyś sądziłam,że to niemożlwie obejsć się bez niego a juz dobre 10 miesięcy w ogole go nie jem i absolutnie mi go nie brakuje,więc jestnadzieja,że i Ty się przyzwyczaisz))
Po drugie najważniejsze moim zdaniem to naprawde dojrzeć do diety wtedy na pewno się uda, ja tez kiedyś dużo schudłam,a potem jojo,ale teraz wiem,ze można sobie z nim radzic. Im dłużej jestem na diecie tym dłużej przyzwyczajam się do zdrowego jedzenia i później nie mam tak wielkiej ochoty na niezdrowe żarcie
Nie powiem pokusy są,ale jak sama mądrze przyznałaś czasami można sobie pozwolić))))
Będe Ci kibicowała i wspierała i wierze w Twój sukces))))
-
No ja już nie jem pieczywa jakiś miesiąc minimum, tak można by liczyć, że ze dwa, ale raz czy dwa zdarzyło mi się zjeść kromeczkę. Faktycznie im dłużej się nie je, tym łatwiej się jest bez niego obejść. Teraz jem chrupkie, albo w ogóle nie jem pieczywa. Namówiłam mojego Miśka na ciemne pieczywo, więc tym bardziej mnie nie kusi na białe, gdy go nie ma w domu. Chociaż nie powiem, że czasem ciężko mi dla niego gotować lub robić kanapki i te wszystkie zapachy...
Linuniu dziękuję bardzo za wsparcie, na pewno się przyda! Bo jak tak czasem siedzę w tym domu i myślę o jedzonku to.. Oj cięzko! Powinnam sobie chyba znaleźć jakieś zajęcie na codzień...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki