-
porzucenie zbędnych kilosków na zawsze... damy radę!
Mój drogi pamiętniczku...
W życiu następuje wiele dni kiedy człowiek zastanawia się nad swoim życiem... A w moim życiu jest jeszcze więcej chwil kiedy zastanawiam się nad swoją wagą. Ale nie wystarczy się tylko zastanowić, trzeba też w końcu powziąć jakieś kroki. No i jestem.
Mam nadzieję, że uda mi się w końcu efektywnie schudnąć, bo ileż razy można próbować... Trudno uwierzyć, ale jeszcze niecały rok temu ważyłam jakieś 63kg, a teraz waga pokazuje 73,5... Coś czuję, że przede mną długa i trudna droga, ale mam nadzieję, że znajdą się tutaj życzliwe duszyczki, które mi w niej pomogą.
-
Witaj Ninko!
Mam nadzieję, że codzienne "spowiadanie się" na forum ułatwi Ci utratę wagi
Jakby co zawsze możesz liczyć na motywacyjne posty.
Jaką dietkę stosujesz?
Z nicka nioskuję że masz 21 latek
Podaj jeszcze proszę swój wzrost
Trzymaj się
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?p=1246902
-
Tak, mam 21 lat... Prawie dokładnie, bo jutro mam urodziny
Co do dietki, jeszcze się dokładnie nie zdecydowałam. Dzisiaj dla oczyszczenia tylko woda mineralna (swoją drogą uwielbiam takie dni), a od jutra najprawdopodobniej 1000 kcal na początek i duuuużo ruchu.
Jak najbardziej liczę na motywujące posty, bo siedzenie w domu niekoniecznie sprzyja odchudzaniu, zwłaszcza kiedy w lodówce tyle pyszności. Z chęcią bym je wyrzuciła, ale nie mogę, bo nie tylko ja z niej korzystam.
Do tego wyrzucam lub mooocno ograniczam z diety takie produkty jak: pieczywo (poza chrupkim), słodycze, fast-foody, tłuste smażone potrawy, itp.
Anneirving, widzę, że Ty też chyba niedawno zaczęłaś i w dodatku, mamy dość podobne wagi, więc mam nadzieję, że razem nam się uda. Jak Ci idzie to początkowe odchudzanie?
-
Cóż Ninko, niestety ale nie mam się czym pochwalić,
chyba sobie "zmarnowałam metabolizm"
W zeszłym roku zjechałam 8 kilogramów przez 2 miesiące,
ale potem pojechałam na Węgry (wiadomo jak się człowiek "odchudza" na wycieczkach)
Po powrocie zaczął się rok akademicki....
stołowanie się w przerwie zajęć w McDonaldsie....
No i moje piękne 8 kg znów wróciło na swoje miejsce
Niestety tym razem jest trudniej
mój organizm chyba pamięta jaką krzywdę mu wyrządziłam ostatnio
no i się buntuje ... skubany
już tydzień jestem na tysiaku i jak widać mam kilo mniej (takie naciągane kilo)
Mam nadzieję że Tobie pójdzie lepiej
Bo to strasznie dołujące jak się starasz a efektów brak
STO LAT !!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?p=1246902
-
Ja też schudłam sporo, bo jakieś 12kg w kilka miesięcy, ale właśnie przez to życie studenckie i chyba stres w sesji wszystko wróciło... I zgadzam się, każdy kolejny raz jest gorszy, tak jakby organizm się buntował. Ale nie ma się co dołować!
Ja na przykład zauważyłam jedną prawidłowość: normalne jedzenie pieczywa powoduje u mnie wzrost wagi o ok. 3kg w ciągu miesiąca, zaś odrucenie pieczywa powoduje spadek wagi właśnie o tyle samo... Niestety strasznie nad tym ubolewam, bo po prostu kocham chlebek i bułeczki. Ale staram się pogodzić z myślą, że już ich nie ruszę.
Trzeba być dobrej myśli, myślę, że lepiej schudnąc powoli, ale za to na zawsze, dlatego 1kg tygodniowo, to wcale nie jest zły efekt.
-
Tak niby ten 1 kg to już coś,
ale powiedz sobie że wszystko jest OK
jak stoisz na wadze, która "śmieje ci się twarz"
i widzisz sobie to tłuste brzuszysko
Trzeba coś z tym zrobić
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?p=1246902
-
W każdym razie ważne jest, że waga się już ruszyła, prawda? A na brzuszysko jak się patrzy, to trzeba sobie myśleć tylko, jaką się ma motywację do dalszej walki! Ja sobie przeglądam zdjęcia z okresu, kiedy ważyłam dużo mniej... Ehhh - to jest dopiero motywujące!
Biorę się chyba za jakiś zestawik ćwiczeń... I piję, piję, piję - oczywiście wodę mineralną tylko.
-
Uff... no to po ćwiczonkach A wody to już wypiłam dzisiaj minum dwa litry plus dwie herbatki: czerwona i zielona. I pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażałam sobie wypicia innej herbaty niż czarna i to jeszcze bez cukru! Ha, a tutaj taka niespodzianka...
Jak zwykle na początku diety - pełen optymizm, nawet nie jestem głodna, narazie się czuję bardzo opita. Ale co też będzie od jutra? Trudno powiedzieć. I jeszcze te urodziny... Eh chciałoby się zrobić chociaż jakieś ciasto albo coś innego niezdrowego. Ale specjalnie zaczęłam dietę od dzisiaj, żeby uniknąć tego objadania się jutro. I mam zamiar trzymać się dzielnie!
Idę chyba kupić jakąś pierś z kurczaka (jedyne mięsko jakie wcinam chyba) i sałatę. Duuużo sałaty. Muszę się polubić z sałatą z wzajemnością! Tylko jak Może ktoś ma jakiś pomysł? Bo ja za sałatą nie przepadam. Delikatnie powiedziawszy. Ale ma zbawienny wpływ na moją dietę... Szczęśliwie w połączeniu ze śmietaną nawet bym jej nie tknęła. Dobrze, że są jakieś niezdrowe rzeczy, na które nie mam najmniejszej ochoty.
-
Witam
Masz podobną wagę jak ja kiedy zaczynałam
Napewno jest trudniej zaczynać kolejny raz, mi coraz trudniej wytrwać, bo efekty widać i by się chciało troszkę więcej zjeść
I chyba nie dałabym rady zacząć diety przed urodzinami A co do sałaty, to po co sie zmuasz do czegoś czego nie lubisz?Nie lepiej zjeść jakieś warzywo inne?
3mam kciuki
-
witaj Ninko
fajnie ze z nami jesteś, na forum jest łatwiej chudnąć, ja tu już trochę schudłam ale niestety przytyłam, więc zaczynam na nowo, masz rację ze każdy kolejny raz jest trudniejszy zwłaszcza jak się siedzi w domu i ma pełno jedzenia pod nosem
mimo trudów życzę powodzenia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki