-
Good work Ninti! Mam nadzieję, że niedziela tak samo cool skończy !!!
-
Masz rację!
Fajnie jest mieć jakiegoś bzika
... a koncertu Kazika nie opuszczam żadnego
-
w sumie idzie mi nie najgorzej, ale przyznam sie ze wczoraj jadłam lody jak ja lubie lody , no dobra, jakoś nie mam natchnienia na pisanie
-
no tak a kto nie lubi lodow .. mniam...hehe ja zawsze jak mi sie zdarza skusic na loda to powtarzam sobie ze i tak lepiej loda niz czekolada bo lody przynajmniej maja troche bialka , wapń i takie tam ...)
-
Lody kocham nad życie
To jest moja jedyna prawdziwa jedzeniowa słabość
Uwielbiam!
-
-
Kochana: lody na diecie to nie głupi pomysł. Najwięcej kalorii zawsze idzie na ogrzanie organizmu, więc czemu nie ziębić go lodami? Zwłaszcza jeden dziennie, co to jest Wprowadź sobie limit x lodów w tygodniu (wedle uznania) i już
-
no jak temat lodów, to wpadam. ale zboczuchem jestem i sie pytam juz na wstępie, o JAKIE lody wam chodzi?
-
Heh, nie wiem nawet czemu tak długo tu nie zaglądałam, mozę dlatego ze moja dieta jak zwykle padła.
Nawet kupiłam sobie osławione "tussi", ale niestety na mnie to nie działa. Może i można na tym nie jjeśc nic 3-4 dni ale po tym czasie naszedł mnie głód psychiczny. No bo jak to tak, wróce do domu po zajęciach i nic nie zjem....
Jestem gruba. Niby czuje sie z tym normalnie. Jem normalnie, nawet nie tyję już w takim strasznym tempie, nie rzygam. Pójdę na uczelnie, pośmieję się bo mam fajnych znajomych, troche postresuje, no bo sesja, ale szczerze mówiac idzie mi całkiem dobrze i jeśli jeszcze troche z siebie wycisnę to od przyszłej środy będę miała juz wakacje, a jeśli wycisnę troszke więcej to na mojej karcie będą tylko trzy tróje i jedno 3,5 - reszta to same 4; 4,5 i 5. Nie wiem od kiedy stałam się takim kujonem któremu tak zależy na ocenach. Z resztą kiedy patrzysz w lustro i czujesz się jak zero no to (biorąc pod uwagę ludzką naturę w której zakodowana jest walka o przetrwanie) muszę się jakoś dowartościować.
Ale co z tego wszystkiego skoro w głębi duszy czuję się źle. Pójdę na uczelnie i na chwilę zapomnę o tym wszystkim. Wogóle na tygodniu jakos schodzi to na dalszy plan. Gorzej kiedy mam wolne.
Siedze w domu, nie wychodzę dalej niz za obręb własnego podwórka. Wstydzę sie. Poszłabym biegac ale jestem taka gruuba, wstydzę się ... a może mi się nie chce. Koleżanka chce mnie wyciągnać na disco ... nie chce, wstydzę się, nie mam sie w co ubrać, i tak wyglądam bezaziejnie.
Nie mam jakoks weny wziąć się w garść. Z resztą ilekroć zacznę to to przez pierwsze kilka dni jest ok, a potem jazda kiblowa by w ostatecznosci stwierdzic że to nie ma sensu.
W sumie to nawet wstydzę się sama przed sobą zacząć odchudzać bo to takie żałosne kiedy ruszasz z pełną parą a potem dópa z tego.
No, to tyle. Nie wiem kiedy znowu będe.
Trzymajcie się laseczki. Pa!
-
Doskonale CIe rozumiem, ja juz tyle razy oglaszalam nowy poczatek i dalej nic...takie bledne kolo....ale mimo wszystko dalej probuje no bo co moge innego...ja tak samo jak Ty tez nie lubie na sibie patrzec a na dyskotece to ja juz lata swietlne nie bylam ;(... mowie sobie ze pojde jak troche schudne ....chociaz jezeli nawet uda mi sie schudnac to pewnie i tak wtedy juz bede za stara na dyskoteki
ale nie mozemy sie poddawac....dla mnie sila ktora kaze mi probowac caly czas od nowa jest to ze jeszcze pamietam jak to bylo jak udalo mi sie kiedys tak bardzo schudnac jaka bylam szczupla i szczesliwa ...dlatego walcze...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki