-
Zapomniałam z rana dodać raporciku rowerkowego. Bo pomimo choroby udawało mi się wskoczyć czasem na rowerek.
1.04. 40km, 59min
3.04. 50km, 70min
4.04. 10km, 15min
Miałam jeźdźić co dwa dni, ale dzisiaj to tak króciutko, z nudów. Poza tym byłam na ponad godzinnym spacerze. Ależ mi tego brakowało. Także humorek dopisuje. Kalorycznie grzeczniutko, wyszło mi 970kcal, niby mało, ale może coś źle policzyłam.
dwie kromki chleba ciemnego
serek homogenizowany
jabłuszko
nieduży kotlecik schabowy
ogóreczki konserwowe (3)
szklanka mleka 0,5%
dwie garstki płatków fitness z jogurtem (matko, są pyszne)
W każdym razie głodna nie jestem, więc chyba źle nie jest.
Shanley - Ty to masz dużo bliżej do tej 5, więc pewnie zobaczysz ją lada dzień
Asiu - oj do tej 5 będzie ciężko, sama wiesz jak to jest z przestojami wagi Ale nie poddamy się, prawda?
Miałam jechać w góry na weekend majowy, ale zapomniałam o kwestii @, a tu akurat wypada mi pierwszy dzień na 1.05, co mi się kompletnie nie uśmiecha. Wyjazd przesunięty na połowę maja, albo odwołany do lipca, zależy od sytuacji w szkole w maju. No, ale ja się nie przejmuję, to oznacza tylko tyle, że będę mieć więcej czasu na odchudzanie, więc może będe ładniej wyglądać i się czuć.
-
Nelus no ja tez mialam co 2 dzien jezdzic i taki tego wynik ze jezdze codziennie hehehehe :P widze ze mamy tak samo:PP
jedzonko mniam wiec chwale)
no wiem jak to z przestojami ale mam nadzieje ze narazie Ciebie nie zaatakuja..
-
świetnie się trzymasz. I dietka i ruch...
A przestojami sie nie martw. Może wcale ich nie będzie?
-
miłego dnia! ;*
-
Witajcie Laseczki. Dzisiejsza waga poranna 65,3kg - czyli już prawie tyle co na tickerku. Jeszcze z dzień, dwa i nie będzie śladu po tygodniowym obijaniu się (i objadaniu) w łózeczku. Minął już prawie miesiąc od poprzedniego mierzenia, więc dzisiaj się zebrałam i spróbowałam dokonać pomiarów. Nie jest tak tragicznie. Najważniejsze, że cały czas spada.
Pierwsze mierzenie (02.01.) -> Poprzednie mierzenie (07.03.) -> Dzisiejsze mierzenie
biust: 105cm -> 98cm -> bz
pod biustem: 90cm -> 83cm -> 81cm
talia: 84cm -> 74cm -> 73cm
pępek: 95cm -> 81cm -> 80cm
boczki tłuściochy: 107cm -> 95cm -> 93cm
bioderka: 107cm -> 98cm -> 97cm
udko też tłuścioch: 63cm -> 58cm -> 57,5cm
łyda: 41cm -> 37cm -> bz
No i oby te cm dalej tak spadały, to jeszcze trochę i będę zadowolona. Wyszło mi już w sumie zrzucone 85cm! No, no, nawet się nie spodziewałam.
Cele dietkowe:
koniec kwietnia - 63kg
koniec maja - 60kg
5kg w niecałe 2 miesiące to chyba realne. Narazie tyle planuję, ale na 60 się pewnie nie skończy, bo muszę wkroczyć (i tam pozostać) w krainę piąteczek.
Dzisiejsze śniadanko: dwie kromki ciemnego chlebka, serek homogenizowany.
Ale się rozpisałam.
Asiu - no rowerek uzależnia, i to bardzo. Ale to taki zdrowy nałóg, że nie będziemy się bronić. Przestój to mnie trochę atakuje, bo to 65kg, to ja już mam od świąt, z wahaniami w górę bardziej, niż w dół.
Athshe - przestojów się chyba nie da uniknąć, ale nie mam zamiaru im się poddawać.
Shanley - dziękuję i wzajemnie.
Biorę się od razu za sprzątanie, bo dzisiaj oficjalny dzień porządków. 5 dni chorowania, a dom wygląda na niesprzatany od 2 tygodni. :P Buziaki i miłego dnia Wam życzę.
-
Jejku, jejku, slicznie kochana, po prostu pieknie Aż Ci zazdroszczę, bo ja jakoś padam na ryjek z tą dietą Dzisiaj albo jutro mam zamiar zrobić sobie kilka zdjęć i porównać, może coś ubyło. Nie mam centymetra, więc nie wiem dokładnie ile spadło. Jak się ostatnio mierzyłam to tak po 2-3cm pospadało, nie wiem tylko ile w biodrach, bo nie pamiętam, ale Ty widzę cudownie "zmalałaś" Oby tak dalej szło i się układało nam obu
-
Nelus ...oj pieknie gonisz te nadzyzki hihih
wymiarki super naparwde!! w Talii mamy tyle samo hihihih
-
Nela gratuluje utraty cm, jakie masz świetne wyniki podziwiam Naprawdę super, oby zastoje Ciebie nie dotyczyły i udało Ci się osiągnąć i co najważniejsze utrzymać tę wymarzona wagę A co do pedałowania, to jakoś samotne pedałowanie w domu nie może mnie wciągnąć, siłownie jakoś bardziej mnie wciąga, dlatego chyba,że sa tam inne męczące się babki a ja stadny zwierzak jestem
miłego dnia i dalszych sukcesów
-
Domek wysprzątany, ja już po kolacyjce, tylko jakoś do nauki się nie mogę zmusić. :P Dzisiejsze jedzonko:
śniadanie: dwie kromki ciemnego chlebka, serek homogenizowany
obiad: dwie kromki białego chlebka, masełko, pomidor, szczypiorek
podwieczorek: 2 pomarańcze
kolacja: kanapka taka jak na obiadek: biały chlebek (1 kromka), masełko, pomidorek, szczypiorek
Już się tłumaczę z tego obiadku. A więc chlebka białego mi zostało troszkę, więc go dojadłam na ciepło. Obiad niekonkretny, ale jestem sama w domku, więc nie chciało mi się wysilać kulinarnie. Chlebek już się skończył, na szczęście.
Moja pierwsza myśl, jak zobaczyłam ten jadłospis: "mało"! Otóż nie. Podliczyłam kalorie - a chlebek i masełko trochę ich mają - i wyszło mi 1050. Czyli w porządku. Ale to biale pieczywo jest tak kaloryczne, że już go chyba nie ruszę.
Aniko - dziękuję Też mam ochotę sobie pstryknąć kilka fotek, ale jeszcze się sobie nie podobam i się wstydzę tego jak wyglądam.
Asiu - no w talii tak, ale z resztą to mi daleko do Ciebie. Jak będe mieć takie wymiarki jak Ty, to ja kończę z dietą. :P
Agniesiu - dzięki. Ja to też jestem stadny zwierzak, ale jak pedałuję w domu to męczę mojego Miśka rozmową albo się wgapiam w tv i jakoś leci.
O własnie, dzisiaj rowerka jeszcze nie było, więc chyba muszę to nadrobić.
Dziękuję Wam za miłe słowa. Serduszko dla Was.
[/img]
-
No i rowerek był - 68 min, 50km. A tyłek to mi w siedzenie wrósł i tylko buźka szeroko uśmiechnięta.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki